piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 2

Hej hej! Dziś piątek, także wrzucam nowy rozdział. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. Jestem strasznie zmęczona i powoli przestaję widzieć monitor, więc nie będę przeciągać i zapraszam do czytania ;)


Obudził mnie ostry ból głowy, który w natychmiastowym tempie wywołał u mnie mdłości. Niewiele myśląc podniosłam się i ruszyłam w stronę łazienki, która była pusta, tak jakby na mnie czekała. To jest właśnie plus dzielenia toalety samemu ze sobą. Zawisłam nas ubikacją i zwróciłam tą niewielką zawartość mojego żołądka. Trzeba było zjeść wczoraj więcej, a nie… Teraz masz za swoje. Cierp - mówiłam do siebie w myślach. No, ale jeśli mam być szczera to już wolę tą kilkuminutową katorgę, niż wysłuchiwanie od moich przyjaciół jak bardzo się objadam i jak gruba będę za jakiś czas. Kiedy już poczułam ulgę, a ból żołądka zaczął ustępować wzięłam szybki prysznic i udałam się z powrotem do łózka. Nie miałam siły. Tak kończyły się wszystkie imprezy. Czułam się rozdrażniona, nawet pojedyncze promienie słoneczne, które przedostawały się przez roletę wywoływały nieprzyjemne dreszcze. Postanowiłam, że aż do spotkania z dziewczynami, które miało odbyć się o 16 nie ruszę się nawet o krok z mojego pokoju.


Chodziłyśmy po sklepach od paru ładnych godzin, wciąż wpadając na nowe pomysły związane z urządzeniem mieszkania Ashley. Na początku miałyśmy pełny plan, lecz trafiając na kilkaset rodzajów lamp pokojowych, co chwilę go redukowałyśmy. Zajęło to tak długo, ponieważ wpadłyśmy na pomysł by zorganizować w nowym miejscu zamieszkania dziewczyny imprezę, dlatego tez wszystko musiało być zapięte na ostatni guzik. Nie mogłyśmy sobie pozwolić na kompromitację, gdyby firanki nie pasowały do poduszek…
- Głodna jestem! Chodźmy już stąd…- pisnęła z grymasem Brittany. Jeżeli o nią chodzi, jest to osoba bardzo specyficzna. Niska i szczupła brunetka z bardzo niskim poziomem inteligencji. Często zaskakuje dziwnymi pytaniami lub jeszcze dziwniejszymi odpowiedziami. Nigdy nie wiadomo czego się po niej spodziewać.
- Nie! Jeszcze muszę dokupić poduszki – odpowiedziała jej Ashley. Jest najwyższa z całej naszej trójki. Ma blond włosy, które wcale nie świadczą o tym, że jest głupia. Wręcz przeciwnie, jest bardzo mądrą dziewczyną. Można by rzec, że bardzo przebiegłą. Zawsze cię wysłucha i doradzi, ale kiedy przyjdzie odpowiedni moment to z cała pewnością może wykorzystać to przeciwko tobie. Lubi rządzić. I gdybym nie przejęła pałeczki dowodzenia, to z pewnością by mnie wyręczyła. Zrobiła to pewnie głównie dla Brada, nie jestem ślepa i widzę, że ewidentnie chce mu się przypodobać.
- Masz już trzy, po co Ci więcej… - brunetka  już prawie błagała.
- To nie jest wystarczająca ilość.
- Ale… - jęknęła.
- No dobra dziewczyny… - zaczęłam, widząc, że nigdy się nie dogadają. – Ashley, weź tę i te dwie, a teraz gdy już wszystko mamy możemy pójść coś zjeść – w tym momencie spojrzałam znacząco na najniższą z nas, która radośnie klasnęła w dłonie.
Chwilę później wyszłyśmy z galerii szukając jakiejś restauracji. Od zawsze odwiedzałyśmy tą samą, która znajduje się w centrum miasta, lecz ze względu na to, że Brittany doskwierał straszliwy głód, musiałyśmy znaleźć coś co znajdowało się najbliżej.

- Nandos? Poważnie? – spojrzałam na nie, ale jedyne co otrzymałam to współczujące spojrzenie od Ashley. Stałyśmy przed jakąś obskurną restauracją z jeszcze gorszą nazwą. Już miałam się wycofać, gdy nagle podekscytowana Brittany chwyciła blondynkę za nadgarstek i w podskokach wskoczyła do restauracji, zajmując miejsce znajdujące się gdzieś po środku. ‘Sama nie zostanę’ mruknęłam sama do siebie i nadąsana doszłam do dziewczyn zajmując miejsce obok najwyższej. Szybko przejrzałam kartę dań…
- Niedobrze mi jak patrzę na to miejsce! –  powiedziałam z obrzydzeniem biorąc do ręki menu. Rozejrzałam się po sali, napotykając spojrzenia kilku zdezorientowanych osób i wzrok jakiegoś blondyna. Był bardzo oburzony. Siedział przy stoliku z kilkoma kolegami i nadal uważnie mi się przyglądał. Irytowało mnie to strasznie. Już chciałam cos powiedzieć, gdy kelner przyniósł danie do ich stolika, a ten nagle odwrócił wzrok. Z rozmyślań wytrącił mnie szept moich przyjaciółek, rozpoznały w nich znany boysband, One Direction. Niepewnie na nich spojrzałam, uważnie się przyglądając. Blondyn… No tak, to był Niall. Po jego prawej stronie siedział Harry, a naprzeciwko nich, a także przodem do nas siedzieli Louis z Liamem. Brakowało Zayna. Jak mogłam ich nie rozpoznać? Przecież dziewczyny wciąż o nich mówią. Wgapiałam się w nich jakbym postradała rozum, nagle Liam szepnął coś do chłopaków i wszyscy odwrócili się w moją stronę. Zmieszałam się, ale za chwilę patrzyłam już pewniej, nie odwracając już wzrouk. Moja sprawa co myślę i wolno mi wyrażać swoje zdanie, więc niech ten blond idiota się odczepi! Nie wiem co one w nich widzą, wcale nie wydają się tacy cudowni jak to dziewczyny zawsze mówią. Moje przyjaciółki wychwytując od razu ich zainteresowanie nami… A raczej mną, od razu im pomachały, szczerząc się jak najszerzej tylko mogły. Po chwili kelner przyniósł także nasze zamówienia, sałatkę i wodę dla mnie oraz dla Ashley i wielkiego burgera z frytkami dla Brittany. Tak nawiasem mówiąc, nie wiem gdzie ta dziewczyna wszystko mieści. Jadłyśmy swoje porcje i rozmawiałyśmy o przeróżnych tematach, głównie związanych z modą. Chociaż trochę się rozluźniłam. Po chwili nasze rozmowy zakłócił głośny śmiech Louisa. Chyba rzucił w czymś Nialla, bo tamten szybko wycierał twarz marudząc coś pod nosem, ale nie pozostał mu dłużny. W błyskawicznym tempie kawałek jego posiłku wylądował na nosie starszego, który rzucił w stronę Liama swoją frytką. Naprawdę był to żałosny widok, zwłaszcza że wszyscy dołączyli się do pomysłu Louisa i zaczęli rzucać się jedzeniem. Moje przyjaciółki chichotały jak obłąkane i dopingowały im jak najgłośniej, zresztą tak jak reszta osób, które znajdowały się w restauracji. Poważnie? Tak ich to bawiło? Spojrzałam na każdego po kolei. Wszyscy byli tacy radośni.
- Żałosne… -  odburknęłam tak, żeby było to słyszalne i wyjęłam telefon, odczytując smsa od mojego chłopaka. Już miałam naciskać opcję ‘odpowiedz’ gdy poczułam we włosach coś lepkiego. Coś…
- Dość! – złość sięgnęła zenitu. – Który rzucił we mnie tym świństwem! – Uderzyłam dłońmi o stół wstając z hukiem, a w Sali zapanował cisza i nawet sami chłopcy ucichli.
- Może to byłem ja – powiedział pewnie, ale złośliwie Niall. Natychmiast skrzyżował ręce i uniósł do góry lewą brew czekając na moją reakcję. Zdenerwowałam się, ale jeszcze bardziej wkurzył mnie jego głupi uśmieszek.
- Jak śmiałeś do cholery!
- Jak śmiałaś obrażać to miejsce?!
Wszyscy uważnie obserwowali naszą wymianę zdań, spoglądając raz na mnie, a raz na chłopaka.
- Nie obrażałam! Mówiłam prawdę! Już nie wolno wyrażać własnego zdania!?
- Wkurzają mnie takie egoistki jak Ty!
- Nie jestem egoistka bałwanie! – miałam wrażenie, że płonę ze złości.
- Jesteś!
- Nie jestem!
- Obrażasz jedzenie! Przy mnie nie obraża się jedzenia! To jedna z najlepszych restauracji!
- Idiota! To miejsce jest okropne, ludzie dziwni, a jedzenie jest paskudne! – wywrzeszczałam na cały lokal. Ten dupek działał mi na nerwy, ale chyba ja jemu również. W momencie, gdy przestałam mówić chwycił kawałek pomidora z talerza i rzucił nim wprost we mnie. To było zbyt wiele. ZBYT.
- Ty! – wstrząsnęło mną ze złości i ruszyłam w stronę chłopaka. W sumie to nie wiem co miałam w planach, ale przegiął totalnie. Kiedy byłam już blisko, Harry wyrósł nagle przede mną i odciągnął od Nialla, Tamten tylko wytknął mi język i zaśmiał się głośno. Przez co zirytowałam się jeszcze bardziej.
- Idiota!
- Pusta idiotka!
- Przestańcie – wrzasnął Harry i wysłał blondynowi mordercze spojrzenie – Niall na miłość Boską, odpuść. – powiedział już spokojniej, na co tamten wzruszył ramionami i usiadł ponownie do stolika zajadając się w najlepsze, jakby nic się nie stało. Ton młodszego chłopaka mnie wkurzył. Czy on go bronił?
-Kretyn! Odrzuciłam w stronę Harry’ego uderzając go z całej siły w klatkę piersiową, na co ten spojrzał na mnie nierozumiejącym wzrokiem.
- O co Ci znowu chodzi?
- O co? O co?! On mnie obraża i rzucił we mnie jedzeniem, a Ty go bronisz!
- Daj spokój, to była tylko zabawa, zresztą ty też nie należałaś do najuprzejmiejszych osób.
- Nie wiem co te nastolatki w was widzą, ale jesteście tępymi, grubiańskimi  i zarozumiałymi dzieciakami, które myślą, że skoro mają kasę to wszystko im wolno!
W tym momencie chyba coś w nim pękło, bo jego wyraz twarzy szybko się zmienił. Na początku kłótni z Niallem był rozbawiony, potem zakłopotany, a teraz gdy tak na niego krzyczałam, zrobił się naprawdę wściekły
- A ty jesteś pustą i głupią dziewuchą! Jak śmiesz mówić, że pieniądze uderzyły nam do głowy? Chyba mówisz o sobie, to ty wyglądasz na pustaka, który żyje tylko i wyłącznie z kasy tatusia.
Miałam ochotę go uderzyć, naprawdę miałam ochotę rozbić mu tą piękną twarzyczkę. Ale zamiast tego chwyciłam colę, którą przed chwilą odłożyła Brittany i biorąc zamach wylałam całą zawartość szklanki na jego twarz.
- Upss… - dotknęłam teatralnie dłonią ust i zabierając torebkę podążyłam w stronę drzwi, nie czekając na moje przyjaciółki, które i tak widząc moje zamiary wyszły za mną. Gdy byłam przy drzwiach usłyszałam głośne warknięcie Harry’ego i drugi głos, który wypowiedział w stronę lady z cichym westchnięciem – ‘Zapakuj na wynos, zabawa skończona’ 

4 komentarze:

  1. Genialne! ;>
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  2. To taķ. Na początek dziękuję Ci za to że zostawiłaś link do swojego bloga u mnie. A przechodząc do opowiadania, to jest naprawdę interesujące. Zaciekawiło mnie od samego początku. Ciekawa fabuła, bohaterowie też. I jeszcze sposôb w jaki piszesz- genialny. Pisz dalej. Czekam na nn.

    Pozdrawiam i zapraszam też do mnie.
    Dija :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeejku . Mixon kocham Cie normalnie ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. No no no. ma charakterek. Ale mimo że to ona jest główną bohaterką to stoję twardo po stronie chłopaków. Widać, że woda sodowa uderzyła jej do głowy. Nie chciała tam jeść bo co? Bo nie była to knajpa pasująca do jej wyższych sfer? Dobrze, że chłopaki powiedzieli jej co o niej myślą. Może trochę przemówi jej to do rozumu.
    Z każdym rozdziałem podoba mi się coraz bardziej:)

    OdpowiedzUsuń