piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 1

Hej hej ! Tak jak obiecałam, wstawiam pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu ;D I zdradzę, że w 2 rozdziale pojawia się już Harry. Miłego czytania! Zapraszam do komentowania.



- Gdzie jest moja beżowa sukienka!? Ile razy mam ci powtarzać, że wychodzę z przyjaciółkami!
- Przepraszam bardzo, ale pani ojciec…
- Mojego ojca nie ma, a ja jestem już spóźniona! Chyba zdajesz sobie sprawę, że wystarczy jedno moje słowo i możesz pożegnać się z tą pracą. Z tego co mi wiadomo, to mój staruszek hojnie wam płaci za to nic nie robienie, więc byłaby to dla ciebie wielka strata. Masz pięć minut! – rzuciłam sukienkę w stronę gosposi i zatrzasnęłam przed nią drzwi. Ogarnęła mnie złość. – Ta służba niczego nie potrafi! – Wykrzyknęłam na odczepnego, tak by usłyszała.
Ciężko było się z nimi dogadać. W sumie poza tymi kilkoma szczegółami nie narzekam. Jestem Lizz i mam 17 lat. Mieszkam w Londynie już trzeci roku. Tak, nie jestem angielką. Naprawdę to mam na imię Eliza i jestem Polką. Kiedyś razem z mamą i tatą tworzyliśmy szczęśliwą rodzinę, mieszkając na przedmieściach Wrocławia. Nigdy nie byliśmy bogaci, czasami trzeba było odkładać grosz do grosza, aby wystarczyło do końca miesiąca. Ale jeśli ktoś by mnie wtedy zapytał czy jesteśmy szczęśliwą rodziną, odpowiedziałbym bez najmniejszego zawahania.  Potem tata dostał od przyjaciela propozycję pracy. Ze względu na to, że naprawdę było coraz gorzej jeśli chodzi o nasze sprawy materialne, od razu się zgodził. Szybko okazało się, że posiada w sobie dryg do interesów i firma dzięki niemu zaczęła przynosić znaczne dochody. Jak to się mówi, im człowiek więcej ma, tym więcej chce.  Zaczęli wysyłać go w różne delegacje za granicę, aby negocjował z największymi korporacjami świata. Mieliśmy od tamtego momentu dużo pieniędzy, ale kosztem pobytu taty w domu. Niestety, to nie był koniec problemów. Często zostawałyśmy z mamą same na długie tygodnie, które z czasem przedłużały się nawet w miesiące. Widziałam, że między rodzicami coś zaczyna się dziać, czułam to napięcie. Mama jednak kochała tatę, brakowało jej jego towarzystwa. Nigdy o nim źle nie mówiła, nawet wtedy kiedy po raz kolejny odwołał swój przyjazd, lub wtedy kiedy od kilku dni nie dawał znaków życia. Wciąż się uśmiechała i powtarzała, że on to robi dla nas. Niestety nie mogę powiedzieć tego samego o ojcu. Do dziś pamiętam dzień, w którym powiedział, ze jego kochanka spodziewa się dziecka, a on chce pomóc w jego wychowaniu. To był też ostatni dzień, kiedy go widziałam. Zabrał wtedy swoje walizki i wyjechał. Na początku nie wiedziałam nawet dokąd. Mój ojciec stał się jednak osobą rozpoznawalną i o jego posunięciach często informowały nas gazety. Tak, to z brukowców dowiadywałam się co u niego słychać, a szkoda, bo on nawet nie raczył się do nas odezwać. Podobno kupił jakąś ogromną willę w Londynie i zrezygnował ze swojego starego stanowiska. Otworzył nową firmę, która dała mu jeszcze większe dochody niż miał. Stał się wielką szychą i jedną z bogatszych osób w kraju To było dziwne, bo pamiętam jak zaczynał od zera, twierdząc, że nie zależy mu na pieniądzach. Cóż… Jednak nie mówił nam wszystkiego. Kiedy myślałam, że gorzej być nie może, okazało się, że u mojej mamy zdiagnozowano guza mózgu, który był umiejscowiony w takim miejscu, z którego nie dało się go usunąć. Ciężko mi było się z tym pogodzić. Najpierw straciłam jednego rodzica, a teraz okazało się, że miałam stracić kolejnego. Kochałam mamę, była mi dużo bliższa niż tata. Zawsze była dla mnie  oparciem, a teraz okazało się, że to ona potrzebowała pomocy. Robiłam  co mogłam, byłam przy niej tak często jak tylko czas mi na to pozwalał. Niestety czasami bywało tak, że widok mamy leżącej na podłodze po kolejnym omdleniu, po prostu mnie przerastał. Tak naprawdę to nie ma się co dziwić, byłam tylko dzieckiem i nic nie wiedziałam o życiu. Mama jednak nigdy mnie nie zawiodła i często mnie pocieszała mimo, że samej nie było jej łatwo. To były straszne chwile, ale również te najlepsze. Byłam z mamą jeszcze bliżej niż dotychczas. Byłyśmy dla siebie najważniejsze i nic więcej się nie liczyło. Przez całe 2 lata choroby mama przygotowywała mnie na to, jak to wszystko się skończy. Jednak nie byłam na to gotowa, nikt by nie był. Kiedy dziewczynka traci matkę w wieku 14 lat to tak jakby zawalił jej się cały świat. Nie radziłam sobie z tym. Wciąż tylko płakałam. I nie był to zwykły płacz, lecz histeryczny szloch. Nawet z pogrzebu niewiele pamiętam, ponieważ podali mi jakieś silne leki uspokajające. Potem jak przez mgłę pamiętam pojawienie się mojego ojca. Zjawił się po kilku latach i oznajmił mi tak nagle, że zabiera mnie do siebie. Najpierw zapomina, że ma córkę, a potem udaje, że się martwi. Nie chciałam tam jechać, nienawidziłam go całym sercem i obwiniałam go o śmierć mamy. Jednak on zdawał się nie słuchać moich sprzeciwów, a ja byłam tak wykończona, że nie miałam siły się kłócić. Wraz z przyjazdem do tego wielkiego miasta odkryłam całkiem nowe życie. Zostawiłam w Polsce tą starą, dobrą mnie i stałam się kimś kogo wcześniej uważałam za czysty przykład odrazy. Bogactwo mnie dopadło i nie zostawiło na mnie suchej nitki mojego dawnego ja. Nie wiem na ile to były pieniądze, a na ile zagubienie i złe towarzystwo, ale zaczęło mi się podobać to ile mogę zdziałać powołując się na ojca i jaką władzę posiadam. Potrzebowałam trochę uwagi, a zera na koncie mi to zapewniły. Czemu tak sadzę? Myślicie, że moi przyjaciele byliby przy mnie gdybym był biedna? Oczywiście, że nie. Wiecie pewnie z amerykańskich filmów jak wyglądają zachowania grupki bogatych dzieciaków. Zawsze pokazywane jest schematyczne zachowanie, ale tak naprawdę obrazuje ono rzeczywistość. Wśród takiego towarzystwa obracałam się od samego początku, co sprawiło, że wciąż przekraczałam granice zmieniając się w rozkapryszoną dziewuchę. W dodatku ojciec nie pomagał. Wciąż pracował i nigdy nie było go w domu, a odkupieniem tego było przymykanie oka na moje wybryki i stale powiększające się kieszonkowe. Widziałam, że mu bardzo zależy na tym by odnowić nasze relacje, ale nie wiedział jak się do tego zabrać. A ja naprawdę polubiłam swoje życie pełne władzy, ponieważ nie byłam już od nikogo zależna. Dość szybko zaklimatyzowałam się w szkole, znalazłam również chłopaka, który uchodził za  najprzystojniejszego w całej szkole, a także należał do grupy tych najpopularniejszych. W taki sposób znalazłam przyjaciół. Nie zostało praktycznie nic z mojego dawnego życia, nawet mój wygląd się zmienił. Luźne bluzy zamieniłam na krótkie sukienki, moje włosy wciąż spięte w koński ogon, teraz sprężyście opadały na ramiona i plecy. Kochałam te dokładnie ułożone fale. Zaczęłam używać nawet makijażu, bez którego nie wyobrażałam sobie wyjścia z domu. Teraz tak wyglądałam, to byłam nowa ja i nigdy nawet nie myślałam nad tym, czy tęsknię za starym trybem życia. Na początku częściej zastanawiałam się czy to co robię i w jakim kierunku zmierzam jest właściwe, ale nigdy nikt mnie nie zatrzymał, a wyrwanie się z tego było bardzo trudne. W końcu stało się tak, że zagubiłam siebie i raczej nikt nie był w stanie mi już pomóc. Nagle z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Uśmiechnęłam się pod nosem kiedy spojrzałam na zegarek orientując się, że minęło dokładnie pięć minut. Wstałam powoli, otworzyłam drzwi i z głupim uśmieszkiem zabrałam gosposi sukienkę z powrotem je zatrzaskując. Po chwili gotowa schodziłam już na dół. W drzwiach minęłam tatę, który rozmawiał przez telefon. Pocałowałam go w policzek i niemo powiedziałam, że idę na imprezę. Skinął głową i zniknął za drzwiami. Zrobiłam to samo, zabierając żakiet z wieszaka i otworzyłam ogromne drzwi wyjściowe. Uśmiechnęłam się kiedy zobaczyłam, że mój chłopak już na mnie czeka, z tyłu siedziała Brittany z Ashley. Szybko zajęłam miejsce z przodu, pogłaśniając muzykę na cały regulator. Tak, to było moje życie.

3 komentarze:

  1. Przeczytałam chyba w minutę. Doskonale to wszystko opisałaś, niezwykle obrazowo i wyczerpująco. Ale nie podoba mi się nowa Lizz. Powinna chyba mieć nauczkę, że forsa robi z ludzi potwory. Tata strasznie skrzywdził ją i mamę, a teraz ona stała się taka sama. Podczas tych swoich wybryków nie myśli o niej?
    Zaczyna się genialnie. Lecę dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz niesamowicie czytam dalej

    OdpowiedzUsuń