sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 6


Hej hej ;) Przybywam z 6! Cieszycie się? Ostrzegam, że moim zdaniem jest to najgorszy rozdział. Nie podoba mi się i mam ochotę krzyczeć jak go czytam. Najchętniej bym go usunęła i napisała coś nowego, ale nie mam na niego innego pomysłu, a wstawić coś muszę. Mam wrażenie jakby wena mi zanikała... Zresztą ocenicie sami ;) Zapraszam ^^



- Harry był? – zapytała blondynka wskakując energicznie na łóżko.
- Czy ty przypadkiem się tu nie zadomowiłaś? – uniosłam pytająco brew.
- No Lizz! Ktoś musi ci przecież dotrzymać towarzystwa, kiedy nie ma Harry’ego – wytknęła język.
- Steph! – krzyknęłam uderzając ją w ramię, na co obie wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
- Wiec?
- Więc…- zaczęłam. – Nie było go od tamtego momentu – zrobiłam zbolałą minę.
- A jednak!
- A jednak co? – teraz moje zdezorientowanie sięgało zenitu .
- A jednak go lubisz – skrzyżowała ręce, jakby próbowała powiedzieć ‘a nie mówiłam?’
- Dlaczego miałabym go nie lubic? Jest miły, zabawny…
- I nieziemsko przystojny – wtrąciła. – Podoba ci się.
- Jezu Steph co ci strzeliło do głowy? Widziałam go dwa razy w życiu, a w dodatku mam chłopaka.
- Chłopaka? Lizz, czy ty żartujesz sobie ze mnie? Brad nie jest dobrym wytłumaczeniem, zwłaszcza że cię przeraża. A Harry tak się troszczy.
-  Troszczy… Nie ma go od dwóch dni, a to oznacza że jednak mnie nie lubi. Twoja teoria została właśnie obalona.
- Coś mu wypadło. Jakbyś widziała jak się o ciebie martwił, to byś się ze mną teraz nie kłóciła.
- Bo miał wyrzuty sumienia?
- Ja nie mam na ciebie siły… Po co zaprzeczasz, skoro jest inaczej? Jestem obserwatorem i mam na to obiektywną opinię – chciałam to skomentować, ale nie było mi to dane. Rozmowa została przerwana, ponieważ do pokoju wszedł jakiś mężczyzna. Wyglądał na około trzydzieści lat, a na głowie miał czerwoną czapkę z daszkiem. Mój wzrok przykuł pęk balonów, który trzymał w prawej ręce, było ich tak dużo, że potrzebowałabym dłuższej chwili, by je wszystkie zliczyć.
- Ja do Lizz –odezwał się. – Ale zakładam, że to Ty – zwrócił się do mnie i kiedy podpisałam odbiór, wręczył mi prezent i opuścił pokój. Spojrzałam pytająco na Steph, ale jej mina z pewnością nie odbiegała od mojej, więc odeszła ode mnie myśl, że to ona mogłaby mieć z tym coś wspólnego.
- Od kogo to? – zapytałam retorycznie, nie wierząc, że otrzymam odpowiedź.
- Nie wiem, ale zakładam, że to Harry.
- No przestań! – starałam się udawać obrażoną, bo przecież ile można słuchać tego samego, ale blondynka była bardziej zniecierpliwiona niż ja i nawet nie zwróciła na mnie uwagi, machając ręką na małą karteczkę, która znajdowała się pomiędzy balonami. Była zgięta wpół, a na niej widniało moje imię. Szybko ją odczepiłam, zaczynając czytać. Przeskanowałam papier kilka razy. Nie wierzyłam w to co przeczytałam, więc w momencie, gdy Steph zaczęła wypytywać od kogo, zamknęłam oczy.
- Od kogo?! No powiedz mi! – próbowała zajrzeć mi przez ramię. Po chwili wyprostowała się, a ton jej głosu przybrał na powadze. – Miałam rację, prawda? To od Harry’ego?
- Yhym… - powoli odwróciłam głowę i na nią spojrzałam. Jej mina nadal była poważna, ale po chwili nie wytrzymała.
- Wiedziałam! Co napisał? – czułam, że jestem na straconej pozycji, dlatego nic nie mówiąc podałam jej karteczkę.

Wybacz, że nie dałem znaku życia, ale musiałem niespodziewanie wyjechać. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Odwiedzę Cię, jak tylko wrócę.
XXX XXX XXX – zadzwoń zawsze, kiedy będziesz potrzebowała z kimś porozmawiać.

Steph oddała mi karteczkę, ale przez najbliższą minutę nie odezwała się słowem. Miałam pustkę w głowie i nic nie przychodziło mi do głowy. Poczułam jak coś uwiera mnie w ramię. Złapałam ową rzecz, która okazała się być telefonem. Spojrzałam na nią pytająco.
- Dzwoń.
- Co? Nie, nie…
- Dzwoń – była stanowcza, przez co przestałam się wykłócać.
- Ale…
- Chociaż mu podziękuj.


Czułam, ze to wcale nie był taki dobry pomysł, wręcz przeciwnie. Jakaś niewidzialna siła mówiła mi, że powinnam się jak najszybciej wycofać, ale druga, już bardziej widzialna, którą była moja koleżanka, była bardziej przekonująca.
- Napisał kiedy będę go potrzebować.
- Ale napisał też zawsze. Także dzwoń.
Chwyciłam telefon i wykręciłam numer. W głowie miałam tysiące myśli. Większość była za tym, żebym tego nie robiła. No bo jaka jest szansa, że nie zrobił tego z litości?
Jeden sygnał. Co ja właściwie robię.
Drugi sygnał. Czemu dałam się namówić?
Trzeci sygnał. Na pewno jest zajęty.
Czwarty sygnał. Nie ma szans, żeby odebrał.
Pią…
- Halo? – no i dostałam mini zawał serca.
- H-Harry?
- Tak, przy telefonie, a z kim mam przyjemność?
- Ym… Lizz. Właśnie przyszedł kurier i…
- O Lizz, cześć! Cieszę się, że dzwonisz – jego głos brzmiał przyjaźnie, to dobry znak, prawda?
-Naprawdę? – wypaliłam, ale nagle poczułam jak moja twarz pokrywa się purpurą, gdy po drugiej stronie usłyszałam cichy śmiech. – To znaczy chciałam podziękować, za prezent.
- Nie masz za co dziękować. Jak się czujesz?
- Dobrze, coraz lepiej.
- Bardzo cię przepraszam, za to nagłe zniknięcie, ale ten wyjazd naprawdę nie był planowany.
- Harry, daj spokój, ja się nie gniewam.
- Niestety, jeszcze przez kilka dni nie będę mógł cię odwiedzić, ale…
- Harry! Rusz się, wszyscy czekają – jakiś męski głos mu przerwał.
- Przepraszam, muszę kończyc – wydawało się jakby nie był zadowolony z takiego obrotu spraw, ale równie dobrze może to być moje wyobrażenie.
- Oczywiście, rozumiem.
- Ale pamiętaj. Nie dałem ci swojego numeru bez przyczyny, także możesz dzwonić o każdej porze dnia – wywołało to u mnie ogromny uśmiech. Gdybym stała to z pewnością ugięłyby się pode mną kolana.
- Dobrze, a teraz idź, bo na ciebie czekają.
- Ok, do usłyszenia, prawda?
- Tak, do usłyszenia – powiedziałam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. I chyba w tym momencie cieszyłam się, ze w pokoju byłyśmy tylko we dwie, ponieważ musiałam wyglądać idiotycznie uśmiechając się sama do siebie.
- Mówiłam, że cię lubi! A Ty jego!
- Steph! – krzyknęłam, ale raczej nie byłam zbyt przekonująca.


Dwa dni później
Leżałam na łóżku czytając książkę, którą pożyczyła mi jedna z pielęgniarek, nie była ona zbyt ciekawa, ale biorąc pod uwagę fakt, że nie miałam nic lepszego do roboty, wydawało się to być najlepszą opcją. Byłam właśnie w momencie pocałunku Roberta i Kate, gdy usłyszałam ciche pukanie. Uniosłam wzrok i ujrzałam osobę, którą miałam nadzieję ujrzeć.
- Harry! – krzyknęłam, odkładając lekturę na stolik.
- Hej, stęskniłaś się? – powiedział łagodnym głosem i już miałam wybuchnąć rumieńcem, gdy zmienił temat. – Mam coś dla ciebie – wyciągnął przed siebie papierową torebkę.
- Jeśli okaże się, że w środku znajduje się podwójny burger, to zbuduję ci pomnik.
- A co zrobisz jeśli okaże się, że za chwilę ujrzysz dwa burgery i porcję frytek? – na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
- Boże… Chodź tu do mnie, szybko. Moje ślinianki nie nadążają produkować śliny – wypaliłam, na co podszedł, siadając na skraju łóżka, wręczając mi paczkę. Zajrzałam szybko do środka i wyciągnęłam bułkę, wgryzając się w nią. Zamknęłam oczy rozkoszując się smakiem.
- Chego che chmejech!? – wykrzyczałam z buzią pełną jedzenia, gdy zorientowałam się, że jestem obserwowana. Skrzywiłam się, gdy uświadomiłam sobie, że nawet ja tego nie zrozumiałam. Przełknęłam burgera i powtórzyłam. – Z czego się śmiejesz?
- Wyglądasz jakbyś rok nie jadła.
- Jedz szpitalne jedzenie, to zrozumiesz o co mi chodzi.
Cieszyłam się, że przyszedł. Siedział koło mnie i żartował ze mną. Szczerze to brakowało mi jego towarzystwa, co prawda od rozmowy telefonicznej utrzymywaliśmy stały kontakt, ale to nie było to samo co siedzenie obok siebie. Dlatego też jego widok bardzo mnie ucieszył. Największe wrażenie jednak zrobił tym, że dotrzymał obietnicy. Co prawda, to tylko jedzenie, zwykły fast food, ale dla mnie to wiele znaczyło, ponieważ pamiętał. My kobiety jesteśmy dziwnie zbudowane, najbardziej cieszą nas zwykłe błahostki, właśnie one sprawiają, że nasze serce zaczyna szybciej bić. Gdy Harry siedział koło mnie w moim żołądku odbywała się prawdziwa rewolucja. Tak naprawdę nigdy tego nie czułam, jest to jak najbardziej obce dla mnie uczucie. Dlatego co robię? Siedzę wiercąc się i udaję, że wszystko jest dobrze. Bo co jeśli on nie czuje tego samego? Tak naprawdę się nie znamy, ale od pierwszego spotkania nie mogę pozbyć się tego uczucia.

- Styles! Czemu nie podałeś nam numeru pokoju? – krzyknął jakiś szatyn wchodząc do pokoju, przerywając moje przemyślenia. Od razu dostrzegłam czerwone spodnie podwinięte do kostek i vansy. Bez skarpetek? No cóż.. Trzymał za rękę długowłosą brunetkę, która miło się uśmiechała. Miała na sobie śliczne szorty i kremową bluzkę. Za nimi dostrzegłam jeszcze dwójkę innych chłopaków. Harry szybko zerwał się z łóżka witając się ze znajomymi i od razu zaczął nas przedstawiać. Niski szatyn, to jego przyjaciel, Louis, wraz z dziewczyną Eleanor. Dziewczyna wyglądała na naprawdę sympatyczną osobę, podeszła i pocałowała mnie w policzek. Dopadła mnie zazdrość z powodu jej idealnej figury i stylu, ja tylko mogłam o tym pomarzyć. Następnego poznałam Zayna, miał na sobie skórzaną kurtkę i wysoko podniesione włosy. Był naprawdę przystojny, nawet trochę za bardzo. Przeniosłam wzrok na ostatniego z kolegów, dostrzegłam że cały czas rozmawiał z kimś przez telefon, po chwili przeniósł swój wzrok na mnie i znieruchomiał.
-Ha – Harry…- odezwał się blondyn wskazując na mnie palcem. – Harry, powiedz, że to nie prawda i to nie jest ta osoba, o której myślę.
Nie mam pojęcia o co chodziło, ale cisza jaka zapadła na sali, przerażona mina blondyna i zakłopotanie Harry’ego sprawiły, że bałam się coraz bardziej.
- Niall… - zaczął Harry, ale tamten nie pozwolił mu dojść do słowa.
- O nie! Nie chcę słuchać wyjaśnień! Czemu wcześniej mi nie powiedziałeś? Oni na pewno wiedzieli – wskazał na kolegów dłonią, a cisza wskazywała, że się nie pomylił. – Czemu mnie tu w ogóle przyprowadziliście?
- Niall, nie stała się tragedia – odezwał się Zayn.
- Jak to nie? Nie chcę mieć kontaktu z kimś, kto nie ma szacunku do innych.
- Nazywaj rzeczy po imieniu, dobrze? Powiedz, że chodzi ci o żarcie – z odsieczą przybiegł Louis. On w przeciwieństwie do innych nie miał poważnej miny.
Dziwne, kłócili się o mnie, a ja znowu nie wiedziałam co takiego zrobiłam. Jednak po minie Nialla mogłam sądzić, że to wcale nie było nic mądrego. Stephanie opowiedziała mi masę moich wybryków, tak więc chyba za bardzo mnie ten atak nie zdziwił. Czułam się źle, ale bałam się odezwać. Nie wiedziałam nawet jak mogłabym się bronic.
- Niall, ona nic nie pamięta – Harry nadal próbował go udobruchać, ale ten nagle zaczął tupać nogami jak małe dziecko.
- Nie! To, że nie pamięta, z niczego jej nie zwalnia! Daj jej czas, a pokaże ci kim jest
- Przepraszam, ale.. - chciałam się jakoś obronic, ale nie było mi dane.
- O nie! Nie chcę z tobą rozmawiać! - krzyknął, a ja nie byłam w stanie wydać z siebie żadnego słowa.  Usłyszałam ciche westchnięcie Harry’ego. Spojrzał po reszcie przyjaciół szukając jakiejś pomocy, lecz oni sami nie wiedzieli co mogliby zrobić. Zayn wzruszył ramionami, na znak bezradności, a Louis był wyraźnie rozbawiony całą tą sytuacją. Nikt nie zwracał na mnie uwagi oprócz Eleonor, która uśmiechała się do mnie pocieszająco.
- Jeśli to wszystko, to pozwólcie, że pójdę się najeść, poczekam na zewnątrz – powiedział blondyn i wyszedł.

Patrzyłam jak drzwi z hukiem się zamykają i nie wierzyłam. Nie mam pojęcia jaka była Lizz sprzed wypadku, ale ja strasznie się tym przejęłam. To było głupie uczucie, nie wiedziałam nawet co zrobiłam. Z jednej strony widziałam rozbawionego Lou i coś mi mówiło, żeby się tym nie przejmować, ale z drugiej strony zrobiło mi się przykro. Po chwili odnalazłam wzrok Harry’ego, próbowałam znaleźć w nim jakiekolwiek wsparcie i nie zawiodłam się. Podszedł bliżej siadając na łóżku, tuż obok mnie.
- Przepraszam za niego – zaczął.
- Nic nie szkodzi. Widocznie miał jakiś powód.
- Bo wiesz… - widać było, że coś go trapi. Strasznie to przeciągał, ale patrzyłam na niego ze spokojem, ponieważ wiedziałam, że zaraz się o wszystkim dowiem. – My tak jakby już się znamy – ale jak znamy? Patrzyłam na niego jak na idiotę, ale gdybyśmy się znali to by mi o tym powiedział, prawda? Nawet Steph, by coś wspomniała.
- Ale… Nie rozumiem. Myślałam, że się nie znamy.
- Bo tak jest – no i teraz już nic z tego nie wiem. – Przed wypadkiem spotkaliśmy się raz w barze, do którego zazwyczaj chodzimy i który jest ulubionym miejscem Nialla. To był jedyny raz kiedy się widzieliśmy i nie należał do udanych.
I wtedy wszystko zrozumiałam. Opowiedział o tym jak bardzo blondyn lubi jeść i jak bardzo denerwuje się, gdy ktoś narzeka. Chłopaki wytłumaczyli mi także, że nie jest złą osobą i zazwyczaj jest potulny i roześmiany, ale dziś miał ciężki dzień, ponieważ Zayn zjadł jego ciastka, które zostawiła mu mama przy okazji odwiedzin, co wyjaśnia jego nerwową reakcję. Nie zdziwiłam się nawet, dlaczego nie pała do mnie sympatią, zachowałam się okropnie. Kto normalny się tak zachowuje? Nie dziwię się, że wzięli mnie za rozwydrzoną córeczkę tatusia, ponieważ wszystko wskazywało na to, że nie odbiegli od prawdy. Chyba czas coś z tym zrobić, ponieważ mam wrażenie, że potem będzie ciężko to odkręcić. Ludzie patrzą na mnie prze pryzmat pieniędzy, które zarabia mój tata i tego jak zachowywałam się do tej pory. Dlatego też nie łatwo jest uwierzyć w to, że ja naprawdę taka nie jestem. Nie pamiętam nic z tamtego życia (bo mogę to tak nazywać prawda? Drugie życie?), ale widząc reakcje wszystkich osób, które miały ze mną kontakt wierzę, że tak było. Mam zamiar to zmienić i przekonać wszystkich, że nie jestem tą samą osobą. Wiem również, że to trudne zadanie, ponieważ widziałam reakcję Nialla, ale postaram się. Siedziałam i słuchałam opowieści chłopaków z otwartymi ustami, to wszystko było tak chore, że aż śmieszne. Szczerze? Dziwię się, że po tym wszystkim Harry chce ze mną rozmawiać, bo przecież on ucierpiał chyba najbardziej podczas tej całej kłótni. Z każdą chwilą czułam się coraz gorzej. I mimo zapewnień Harry’ego, że nie mam się martwic Niallem, bo jutro mu przejdzie i znając życie sam mnie przeprosi, szukałam sposobu, by zażegnać ten konflikt. Z rozmyślań odciągnął mnie telefon, który dał znać, że właśnie otrzymałam wiadomość. Wychyliłam się, by sprawdzić od kogo. Nie odrywając telefonu od stolika przeczytałam, że Steph niedługo kończy zakupy i wpadnie mnie odwiedzić. Położyłam telefon z powrotem na blat stolika i już chciałam wrócić do poprzedniej pozycji, gdy moją uwagę przykuła leżąca obok paczka od Harry’ego. Zagryzałam wargę obserwując papierową torebkę w skupieniu, gdy nagle do głowy przyszedł mi genialny pomysł.
- Harry, mógłbyś pomóc przenieść mi się na wózek? Chciałabym porozmawiać z twoim przyjacielem – zobaczyłam na jego twarzy cień obawy, ale przytaknął i podniósł się z łóżka, aby to samo zrobić za chwilę ze mną. Uniósł mnie i posadził mnie delikatnie na wózku, który był przytrzymywany przez Zayna w tym samym czasie. Co prawda, z dnia na dzień czułam się coraz lepiej, ale nadal ciężko mi było poruszać się o własnych siłach. Chwyciłam paczkę z burgerem, wyciągając z niej frytki i położyłam je z powrotem na stoliku. Spojrzałam na Harry’ego i ujrzałam w jego oczach rozbawienie. Czyli wiedział co mam w planach. Uśmiechnęłam się do niego chytrze i wskazałam ruchem głowy, abyśmy już jechali, na co pokręcił głową i popchnął wózek. Kiedy wyjechaliśmy na korytarz zaczęłam szukać blondyna.
- Tam jest – odezwał się chłopak, kierując się na sam koniec korytarza, gdzie był jego przyjaciel. Muszę przyznać, że to co zobaczyłam bardzo mnie rozbawiło, ponieważ chłopak stał przy automacie, wyraźnie się z nim siłując. Można było się domyślić, że maszyna go oszukała, bo krzyczał coś o batonikach. Miałam nadzieję, że uda mu się zdobyć to czego chce, bo jeśli będzie bardzo zły to może mnie nawet nie wysłuchać. Kiedy byliśmy bliżej, widziałam, że stał oparty głową o maszynę i mruczał coś niezrozumiałego pod nosem. Harry podjechał jak najbliżej i zostawił na samych.
- Niall… Możemy porozmawiać? – jeżeli jeszcze niedawno byłam pewna siebie, to  teraz zaczęłam wątpić, gdy widziałam minę blondyna, który zwrócił się do mnie nie odrywając głowy od automatu.
- Znowu ty? – powiedział zrezygnowanym głosem.
Cześć jestem Lizz – ciągnęłam. – Wiem, że nie masz o mnie dobrego zdania i wcale mnie to nie dziwi. – Nie zareagował, ale postanowiłam kontynuować. – Harry właśnie mi o wszystkim opowiedział. Mimo, że nie pamiętam tego co się stało, naprawdę jest mi wstyd, nie powinnam wypowiadać tych słów. Wiem, że jest to niewybaczalne i zrozumiem jeśli każesz mi się teraz wynosić stąd, ale byłabym szczęśliwa jeśli dałbyś mi jeszcze jedną szansę. Wybaczysz mi? - podsunęłam mu pod rękę paczkę z jedzeniem. Nie czekałam długo na efekt mojego planu, ponieważ już po chwili blondyn niepewnie przyjął paczkę i zajrzał do środka.
- Poważnie? Burger?
- No taak? – bardziej to wyglądało na pytanie. Zaraz mnie wyśmieje.
- Boże! – krzyknął, a ja prawie dostałam zawału. Niall od razu wyciągnął burgera i szybko się w niego wgryzł. – Mmmm pyszne! – Ale w jeszcze większe osłupienie wprawiło mnie to, że zaraz potem rzucił mi się na szyję. Okej…
- Ym… Czyli jednak mi wybaczasz? – chłopak momentalnie się ode mnie odsunął, a jego mina spoważniała. Jedyne co dodawało komizmu tej sytuacji było to, że nie przestawał przeżuwać bułki.
- No… Skoro tak się poświęciłaś, mogę ewentualnie przyjąć twoją propozycję. Jestem Niall – wyciągnął do mnie rękę, którą od razu uścisnęłam.
- Lizz – uśmiechnęłam się. – I cieszę się, że ci smakuje. – Wskazałam na pozostałości burgera.
- A masz coś jeszcze? No wiesz… Przez tę maszynę zrobiłem się głodny.
- Co prawda miałam w planach sama je zjeść, ale w pokoju mam frytki , więc…
- Boże! Odkupiłaś swoje winy! – krzyknął, po czym chwycił wózek i ruszył.
- Niall, co ty robisz? – zamknęłam oczy, bałam się o własne życie.
- Do chłopaków! Trzymaj się!
Blondyn operując wózkiem na którym siedziałam zachowywał się jak pirat drogowy. W ekspresowym tempie minął korytarz i wjechał do sali, w której siedziała reszta chłopaków. Gdy tylko Niall zatrzymał się, spojrzeli na nas z niedowierzaniem.
- Harry, to wspaniała dziewczyna – powiedział Niall i nagle po pokoju rozniósł się głośny śmiech wszystkich którzy w nim byli.
- Czym go przekupiłaś? – zapytał Zayn, który był bardzo rozbawiony ta sytuacją.
- Ten burger był pyszny! – krzyknął blondyn, znowu powodując salwę śmiechu. Spojrzałam na bruneta, który przed chwilą zadał mi pytanie i potwierdziłam skinieniem głowy. 
- Nie mogę w to uwierzyć – nagle wtrącił Harry, podchodząc i sadzając mnie z powrotem na łóżku.
- Lizz? To gdzie są te frytki? – jęknęłam w duchu, ponieważ nie podobała mi się wizja oddania ich, ale czego się nie robi dla znajomych…
Przyjaciele Harry’ego są naprawdę sympatyczni, czułam się przy nich bardzo swobodnie. Nawet Niall okazał się bardzo zabawną i miłą osobą. To małe nieporozumienie wynikło po prostu przez to, że zahaczyłam o jego czuły punkt, którym jest jedzenie i jak to stwierdzili Louis z Zaynem ‘staje się wówczas niczym seryjny morderca’. Oczywiście, nie raz, tego dnia przekonałam się, że ten chłopak zjada więcej niż kilka osób razem wziętych, wyglądając przy tym jakby ktoś go głodzi. No, ale cóż, mam nadzieję, że smakowały mu moje frytki… Obiecał nawet, że zabierze mnie kiedyś do Nandos, abym przekonała się, że naprawdę serwują tam pyszne dania. Ten dzień był naprawdę udany i po trzech godzinach przebywania w ich towarzystwie czułam się jakby minęło dopiero pół godziny. Niestety w końcu nadszedł czas kiedy musieli wrócić do siebie, ale obiecali, że jeszcze nie raz wpadną, ponieważ nie poznałam, Liama, ostatniego z przyjaciół Harry’ego.
- Trzymaj się. Wpadnę jutro, dobrze? – powiedział Harry, gdy reszta zbierała swoje rzeczy.
- Pewnie – skinęłam głową.
- To w takim razie do jutra – nachylił się i pocałował mnie w czoło. – Dobra chłopaki, spadamy.
- Pa Lizz – dodała Eleanor. – Podziwiam cię, że z nimi wytrzymałaś. Oni są napra… - Nie dokończyła , ponieważ w tym momencie Lou przewidział co chciała powiedzieć jego dziewczyna i szybkim ruchem wyciągnął ją z pokoju. To był zabawny widok, nie mogłam pohamować śmiechu. Gdy chłopaki wychodzili minęli się w drzwiach ze Steph, która przyniosła dla mnie parę przekąsek. Oczywiście nie umknęło to Niallowi i zdążył wyciągnąć, z koszyka jednego batona, pokazując rząd śnieżnobiałych zębów. Harry, który stał za blondynem przewrócił tylko oczami, wypychając go z pomieszczenia, zarzucając dziewczynie przepraszające spojrzenie. Ta jednak stała jak wryta, analizując wszystko co się stało. Spojrzała na mnie a ja wzruszyłam tylko ramionami, zwijając się ze śmiechu.
- Są świetni – powiedziałam.
- Poznałaś Nialla? – zapytała, nadal wyglądając jakby coś w jej umyśle się zablokowało.
- Tak, tak, jest świe… - urwałam. – Skąd wiesz jak ma na imię?
- Ym… Jak to skąd wiem? – zapytała, podchodząc bliżej i wypakowując zakupy. – Harry ci nie powiedział?
- O czym miał mi powiedzieć? – znowu nic nie rozumiałam.
- Wspomniał coś o One Direction?
- One co? 
- W takim razie wiem kim jest Niall, bo… Bo Harry mi kiedyś o nim wspomniał – uśmiechnęła się niewinnie.
- Na pewno? Mam wrażenie, że próbujesz coś ukryć – piorunowałam ją spojrzeniem.
- Skądże znowu, ale wiesz… Ten Niall… No bo…
- Steph! Czy Ty mi próbujesz powiedzieć, że on ci się podoba?
- Nie! Nie! – machała rękoma jak poparzona.
- To w takim razie pogadam z Harry’m, może masz szczęście i nie ma dziewczyny – uniosłam się wyżej na łóżku.
- Ale…
- Nie dziękuj.


8 komentarzy:

  1. Nie wiem od czego zacząć!
    Po pierwsze mówiłam Ci już dawno "pisz rozdziały bo będzie Ci ciężko nadrabiać" i teraz masz za swoje! :D
    Niestety ja też tak mam, że jak pisze coś na siłę, żeby wyrobić się z terminem to nic mi się nie podoba, ale nie przejmuj się bo rozdział jest naprawdę genialny!
    Harry jest taki opiekuńczy! Mimo całej sytuacji w Nandos sprzed wypadku tak słodko zajmuje się Lizz i te balony! Też bym chciała dostać balony!
    Pozwól, że przytoczę kilka fragmentów :D
    "My kobiety jesteśmy dziwnie zbudowane, najbardziej cieszą nas zwykłe błahostki, właśnie one sprawiają, że nasze serce zaczyna szybciej bić." Nie mogłaś tego lepiej ując. Nawet nie wiesz ile mi by sprawił teraz szczęścia hamburger! Chociaż o tej godzinie nie powinnam nic jeść... (ale chyba odchodzę wątkami od rozdziału...)
    Wiesz jakiego banana miałam na twarzy jak przeczytałam: "czerwone spodnie podwinięte do kostek i vansy. Bez skarpetek? No cóż.." zaczęłam się śmiać jak głupia. Nie wiem dlaczego... W końcu mój Lou :D Nie musiałam czytać dalej żeby wiedzieć, że to on! A później Elka :( ale jest ok! Jest miła i sympatyczna więc pozwalam, żeby była w opowiadaniu :D
    Poza tym Niall i akcja z jedzeniem i to mistrzowskie przekupstwo! Hahha też się śmiałam, a jak wiózł Lizz z prędkością światła po szpitalnym korytarzu to wszytko sobie wyobrażałam i znów wpadłam w śmiech widząc przestraszoną twarz bohaterki i lecącą ślinkę Niallowi :D
    Wszyscy są tacy pozytywni i wszytko dobrze się układa, ale nie przeoczyłam Liama! Obstawiam, że kryje się mały wątek za jego nieobecnością ;>
    A i bym zapomniała! Ostatnia scena gdzie Lizz próbuje "swatać" Nialla i Steph bo nic nie wie o 1D i myśli że Steph jest zakochana w blondynie :D Ciekawe jak zareaguje gdy się dowie że są The Biggest Boybend In The World! :D (boże ponosi mnie przez tą późną godzinę...) myślę, że Harry w końcu się wygada.
    Ufff...Chyba długi wyszedł mój komentarz:D
    Będziesz miała co czytać moja droga:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty przez ciebie mam ochotę na nandos mmm... pycha zaraz pójdę z przyjaciółką :D tylko napiszę komentarz. Niall wiecznie głodny w sumie u mnie też tak jest :D nie którzy mi mówią że jestem mieszanką 1D jem dużo tak jak niall mam kręcone włosy i dołeczki jak harry nie noszę skarpetek i jestem osobą która lubi rośmieszać innych jak louis umiem być poważna w ważnych sprawach jak liam i mam ciemne oczy i włosy jak zayn. zboczyłam trochę z tematu sorry :D wiesz że cię kocham i czekam na następny teraz jeszcze bardziej pokochałam główną bohaterkę <3 czekam

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest cudowny. Czekałam wczoraj na niego do 00:00 ale się nie doczekałam więc poszłam spać i przeczytałam go dziś rano. Jest genialny i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hey...Dziękuje Ci za komentarz na moim blogu. Twoje słowa były bardzo...hm...miłe - to chyba odpowiednie słowo - w każdym bądź razie wywołały uśmiech na mojej twarzy. :)
    Wspomniałaś coś o tym, że sama piszesz, więc postanowiła wejść i sprawdzić co to takiego. Muszę przyznać, że rzadko kiedy czytam opowiadania tego typu, gdzie jest dziewczyna i któryś z chłopaków. Trudno mi stwierdzić, jak prezentuje się twoja historia na tle innych, ale mogę szczerze powiedzieć, że mi się podoba, a o to trudno. Mało jest takich opowiadań tego typu, które sprawią, że mam ochotę dalej je czytać i są na tyle ciekawe, by przyciągnąć swoją fabułą. Muszę przyznać, lubię nietuzinkowe historie, a twoja właśnie taka jest. Interesująca fabuła,dobrze napisana i co najważniejsze z humorem. Wielki plus dla ciebie za to. :)
    Czytając ten rozdział uśmiechałam się. Jest dobry. :) Cóż...będę tu zaglądać. :)
    Pozdrawiam i życzę weny w dalszym tworzeniu.
    http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wcale nie jest zły, co Ty gadasz!
    Najbardziej podobają mi się chyba dialogi, są takie naturalne ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. To długa notka, ale przeczytałam i naprawdę czuję, że dobrze zrobiłam. Zainteresowałaś mnie swoją historią. Uśmiałam się z dialogów, "opowiedział jak bardzo blondyn lubi jeść" No Ty chyba pisałas o mnie ;D Nawet nie wiedziałam, że można tak genialnie opisać wątek jedzenia;D
    Masz naprawdę duży talent. Nadałaś postacią charakter, który odbieramy w taki sposób jakbyś tego chciała. To wielki dar. Cieszę się, ze odwiedziłam twojego bloga.
    W wolnej chwili zapraszam do mnie, również piszę opowiadanie. Miło by mi było gdybyś wyraziła o nim opinię. Może akurat Ci się spodoba;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Love, love, love ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  8. 11 u mnie;) Zapraszam w wolnej chwili;)

    OdpowiedzUsuń