piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 7


Hej, hej ;) Dziś wstawiam rozdział kilka godzin wcześniej. Mam nadzieję, że osoby, które były na TIU nie padły na zawał serca i będą wstanie przeczytać tą część :P Bardzo dziękuję za poprzednie komentarze <3 Jestem szczęśliwa, ponieważ powoli ich liczba rośnie, mam nadzieję, że tak zostanie. Zapraszam do czytania ^^ Za jakiekolwiek błędy przepraszam.



Dochodziła trzynasta, niedługo powinien być tu mój tata. Dziś rano zadzwonił i przeprosił za to, że rzadko mnie odwiedza. Tłumaczył się nowym przetargiem i sprawami biznesowymi, ale tym razem znalazł dla mnie czas. Cieszyło mnie to niezmiernie, ponieważ zazwyczaj tylko do mnie dzwonił, sprawdzić jak się czuję, albo wysyłał którąś z gosposi, by mnie doglądała. Dbał o mnie i mój telefon rozbrzmiewał nawet kilka razy dziennie, ale to  nie było to samo, co odwiedziny. Dlatego też nie mogłam się doczekać jego przyjścia. Nagle na zewnątrz usłyszałam głośny śmiech dziecka, na co mimowolnie się uśmiechnęłam. Byłam jeszcze niepełnoletnia, dlatego tez musiałam leżeć na oddziale dziecięcym, więc często dało się słyszeć krzyki i śmiech dzieci. Ale nie narzekałam, przynajmniej nie było cicho, nie lubiłam zbyt długiej ciszy, ponieważ była dołująca. Zmarszczyłam brwi, gdy głos dziecka nabierał na sile i po chwili mała brunetka w jasnoróżowej sukience i białych sandałkach znalazła się w pokoju. Spojrzałam na jej włoski spięte w dwa kucyki i nie byłam w stanie się nie rozczulić. Za nim zdążyłam się zastanowić kim jest ta dziewczynka, w drzwiach stanął mój ojciec wraz z jakąś kobietą. Piękna i szczupła, ubrana elegancko. Wszystkie te słowa cisnęły mi się na usta. Była co najmniej dziesięć lat młodsza od mojego taty, na oko mogłam dać jej trochę ponad trzydzieści lat. Włosy upięte w starannego koka z kilkoma pasmami, które opadały na jej twarz, czarna, ołówkowa spódnica i szara bluzka dodawały jej szyku, a wszystko komponowało się idealnie z czerwonymi obcasami.
- Witaj skarbie – podszedł do mnie tata i pocałował mnie w czoło.
- Hej – uśmiechnęłam się do niego. – Dzień dobry  - kiwnęłam w stronę kobiety.
- Kochanie, nie wiem jak zareagujesz, ale nie chcę żebyś dowiedziała się od kogoś innego – zaczął. – Wiem jak reagowałaś na to kiedyś i boje się, że takiej reakcji mogę… Możemy się spodziewać. Chodzi o to, że ja i Megan – wskazał na kobietę obok. – My jesteśmy razem.
- Razem?- wpatrywałam się z niedowierzaniem, czyżby to była kobieta dla której ojciec zostawił moją mamę? – Czy to ta sama kobieta, dla której…
- Tak – odpowiedział szybko jakby wiedział o co chcę zapytać i za wszelką cenę nie chciał tego usłyszeć. Spoglądałam raz na niego, raz na nią, zastanawiając się jak powinnam na to zareagować. W tej samej chwili poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękaw. Spojrzałam w dół i zobaczyłam tą samą dziewczynkę,  której śmiech roznosił się po korytarzu. Przez tę informację prawie o niej zapomniałam.
- Czy to jest… - wzięłam głęboki wdech. – Wasz córka?
- Tak, to jest Lily – odpowiedział, a ja wpatrywałam się w małą. Miałam ochotę się rozpłakać i wyprosić ich stąd. Ta sytuacja sprawiła, że ból sprzed lat powrócił i zawód względem ojca również. To dla niej zostawił mamę. To jest to dziecko, które zastąpiło mu mnie. Złość we mnie wrzała coraz bardziej i jeszcze chwila, a powiedziałabym kilka słów za dużo. Wtedy stało się coś dziwnego, ponownie poczułam szarpnięcie za rękaw, kiedy spojrzałam w dół, zobaczyłam ciemne oczka wpatrujące się we mnie.
- Martwiłam się o ciebie Lizzyy – odpowiedziała dziewczynka, co niezwykle mnie rozczuliło. – Przyniosłam dla ciebie prezent – wyciągnęła z kieszonki lizaka i mi go wręczyła. Dopóki Lily się nie odzywała miałam ochotę powiedzieć ojcu, że nie mam ochoty mieć z nimi nic wspólnego, ale teraz… Teraz wszystko wygląda inaczej. Nagle zrozumiałam, że mała nie jest niczemu winna, a ojciec mimo wszystko ma szansę na szczęście.
- Dziękuję Lily, to miło z twojej strony – odpowiedziałam.
- To znaczy, że mnie już lubisz? – zapytała robiąc oczy szczeniaczka.
- Oczywiście, że cię lubię, jak możesz myślec, że jest inaczej?
- Bo jeszcze niedawno byłaś dla mnie niemiła i nie rozmawiałaś ze mną – odparła, a moje serce przepełnił ból.
- Nie martw się Lily, teraz będzie inaczej – pogłaskałam małą po głowie.
- Lizz - odezwała się kobieta. – Mam nadzieję, że czujesz się coraz lepiej, wszyscy się martwiliśmy.
- Tak, jest coraz lepiej, dziękuję.
- Posłuchaj. Nigdy nie pozwoliłaś mi dojść do słowa, ale wiedz, że bardzo kocham twojego ojca i bardzo żałuję tego co się stało. Możesz mnie nienawidzić, ale Lily bardzo cię podziwia i…
- Nie ma sprawy. I nie nienawidzę cię. Mam do ciebie żal, ponieważ tego ot tak nie da się zapomnieć, ale nie martw się, postaram się wszystko zaakceptować.
- Dziękuję Lizz. Tata miał rację mówiąc, że nie jesteś tą samą osobą.
- Może w końcu wszystko wróci do normy – odezwał się ojciec, na co się uśmiechnęłam. Jeden wniosek: oni wszyscy byli mną zmęczeni – czas to zmienić. Mimo, że nie rzucę się od razu w ramiona Megan i muszę dać sobie czas, to widzę, że ona naprawdę czuje coś do ojca, ponieważ sam sposób w jaki na siebie patrzyli o tym mówił. Warto dać każdemu jeszcze jedną szansę.


Czas mijał zdecydowanie szybciej, gdy nie siedziałam sama. Kiedyś lubiłam samotność, ponieważ dzięki niej można przemyśleć parę spraw, które mogą mieć związek z przyszłością. Jesteśmy sami ze sobą, nie martwiąc się co pomyślą inni, bo przecież i tak liczymy tylko na siebie, ale… No właśnie. Po co liczyć tylko na siebie? Samotność nie jest czymś miłym na dłuższą metę, w pewnym momencie brakuje przyjaciół i znajomych, a w sercu czuje się pustkę. Pamiętam jak czułam się w Polsce, nie miałam znajomych ponieważ nikomu nie pozwalałam się do siebie zbliżyć, byłam przecież tylko nieśmiałą dziewczynką, która twierdziła, że jedynymi jej przyjaciółmi są rodzice. Jednak teraz, gdy mojej mamy już nie ma, a tata ma dużo spraw na głowie, uważam że od samotnego patrzenia w ściany, lepsze jest patrzenie w ściany, w towarzystwie drugiej osoby. 
- Hej Lizz! Nie słuchasz – pomachał mi przed oczami Niall.
- Hm? – spojrzałam na niego pytająco.
- Odpłynęłaś – uśmiechnął się cwaniacko Louis.
- Przepraszam – poczułam jak na moją twarz wstępują rumieńce.
- Spokojnie, nie gniewamy się. Niall mówił, że się zbieramy – powiedział.
- Okej, dzięki chłopaki za wizytę.
- Hej, Lizz – zaczął Niall. – Ta dziewczyna, która dała mi wczoraj tego batona…
- Sprostowanie Niall, której Ty, zabrałeś batona – wtrącił Zayn, od razu otrzymując cios w ramię.
- Mniejsza z tym – machnął ręką Niall. – W każdym bądź razie, nie chciałaby może jeszcze kiedyś podrzucić mi czegoś do jedzenia? – to nie miało tak wyglądać, ale chyba spojrzałam na niego jak na kosmitę, dlatego od razu do rozmowy włączył się Zayn..
- Niall pyta, czy dałabyś radę umówić go na randkę z tą blondynką – rzucił brunet zwijając się ze śmiechu.
- Przestańcie! – krzyknął zażenowany Niall, spoglądając w moją stronę. – Dałabyś radę?
- Zobaczę co da się zrobić – posłałam mu pokrzepiający uśmiech.
- Dobra chłopaki, odprowadzę was – odezwał się Harry, pierwszy raz od dłuższego czasu. – Za chwilę wrócę – zwrócił się w moją stronę, po czym wyszedł z chłopakami.

Nie było go już jakiś czas, więc postanowiłam zabić nudę największym praczem mózgu, jakim jest telewizja. Wzięłam do ręki pilota skacząc po kanałach. Wciąż trafiałam na jakieś dziwne programy, które ani trochę nie przykuły mojej uwagi, oraz parę dokumentalnych. Stwierdziłam w końcu, że najlepszym sposobem będzie postawienie na stację muzyczną. Dawno nie słuchałam muzyki i chętnie zapoznałabym się z dzisiejszym stylem. Natrafiłam na piosenki One Republic i Olly’ego Mursa, studiując szczegółowo clipy.
- Już jestem – odezwał się Harry. – Co oglądasz?
- Sprawdzam jakie piosenki są teraz w modzie – odpowiedziałam, nie odrywając wzroku od ekranu. Kiedy piosenka się skończyła pojawił się prowadzący, zapowiadając numer, który wygrał notowanie - Ooo! – klasnęłam w ręce. – Teraz zobaczymy kto podbija serca milionów nastolatek, może znajdę nowego idola.
- Chcesz coś do picia? – zapytał.
- Nie, dzięki wypiłam dzisiaj tyle wody, że na razie robię sobie przerwę – odpowiedziałam i skierowałam się z powrotem w stronę telewizora. Nagle stało się coś, czego nie zapomnę do końca życia. Jeśli wcześniej uważałam, że za niczym nie nadążam, to byłam w błędzie. Siedziałam w miejscu nie będąc w stanie wydusić z siebie ani słowa. Moje usta były otwarte, a oczy skanowały obraz. Gdybym powiedziała, że właśnie oglądam clip na którym jest chłopak siedzący obok mnie ktoś by uwierzył? Pewnie kazano by mi skontaktować się z lekarzem… A jednak. Oglądałam teledysk, w którym występował Harry. Nie byłam nawet stwierdzić co czułam, wolałam również nie wiedzieć jak w tym momencie wyglądała moja mina. Jeszcze dziwniejsze było to, że zaraz po kwestii Harry’ego pojawił się Zayn, a potem Niall, gdzieś na drugim planie można było zobaczyć Louisa i jeszcze jakiegoś innego chłopaka. Wszyscy dobrze się bawili, piosenka była przyjemna dla ucha, a chłopcy świetnie wyglądali. Było widać, że włożyli w to dużo pracy. Oglądałam uważnie, nie odzywając się ani słowem. Harry siedział na krześle, zajadając się paczką chipsów. Nie patrzyłam na niego, ale czułam na sobie jego spojrzenie. Wiedziałam, że obserwuje moją reakcję, a ja nie wiedziałam czy mam się skupić na tym co oglądam czy na nim. Gdy piosenka się skończyła stacja wyemitowała reklamy, siedziałam w ciszy marszcząc brwi.
- Harry? – zapytałam po chwili, powoli odwracając głowę w jego stronę. Siedział niewzruszony nadal  opychając się chipsami. – Co to było?
- Powinienem był Ci wcześniej powiedzieć.
- To czemu tego nie zrobiłeś? – zapytałam.
- Chyba nie uznałem tego jako coś ważnego – wzruszył ramionami.
- Nie uznałeś tego za coś ważnego? – powtórzyłam za nim. – Wygląda na to, że jesteś kimś sławnym, a mimo to twierdzisz, że to nic takiego, żeby mnie uprzedzić?
- Lizz, zrozum. Co miałem powiedzieć? Cześć, jestem Harry i jestem sławny? – powiedział odkładając paczkę z chipsami.
- Nie Harry, ale mogłeś mnie jakoś uprzedzić. Przychodzisz do mnie, rozmawiamy, poznałam Twoich przyjaciół, a nagle okazuje się, że miliony dziewczyn uważają was za idoli. To nie fair. – powiedziałam i zdawało się, że trafiły do niego te słowa, ponieważ po jego twarzy przebiegł cień niepewności.
- Jesteś zła? – zapytał, wpatrując się we mnie uważnie-
- Oszalałeś? – uśmiechnęłam się i szturchnęłam w ramię. – Nie miałam nawet takiego zamiaru. Po prostu myślałam, że mi ufasz.
- Ufam, Lizz, uwierz mi. Chodzi o to… - zaciął się i chwycił moją dłoń. Nagle skóra zaczęła mnie palić, a ja zamrugałam kilkakrotnie. – Chodzi o to, że ta cała sława mnie przytłacza. Znam tylu ludzi i mam tylu przyjaciół, ale się w tym wszystkim gubię. Tak naprawdę nie wiem czy lubią mnie za to jaki jestem, czy za to kim jestem. Dlatego nic nie powiedziałem. Chciałem, żebyś najpierw poznała mnie jako normalnego chłopaka, a nie jako piosenkarza z One Direction. I wiesz co? Nie żałuję. Pierwszy raz czułem się jak ktoś normalny i to dzięki tobie.
- Harry, czemu sądzisz, że ludzie przyjaźnią się z tobą jedynie przez twoją sławę? Nie powinieneś tak myśleć. Jesteś wspaniałym i wartościowym człowiekiem, więc nie rozumiem.
- Wiesz, świat jest skomplikowany, teraz ważniejsze od tego czy ufasz swoim przyjaciołom i czy oni ufają tobie, jest to ile zer mają na koncie i ile warte jest ich nazwisko.
- Nie wszyscy tacy są – odpowiedziałam i uścisnęłam jego dłoń, którą nadal trzymał na mojej.
- Ale nie wiem już komu ufać, wciąż ktoś mnie zawodzi. Ludzie mówią, że powinienem się cieszyć z tego, że jestem rozpoznawalny, ale to tak nie jest. Czasami mam ochotę zamknąć się w pokoju i z niego nie wychodzić. To wszystko jest takie odpowiedzialne i chore, wymagają ode mnie coraz to więcej, a ja najzwyczajniej nie mam na to siły. Mam dziewiętnaście lat i zamiast korzystać z życia wciąż muszę się pilnować, żeby nie wywołać jakiegoś skandalu. Jestem wciąż obserwowany i oceniany, to nie jest coś co było moim marzeniem. Moim marzeniem było śpiewać, ale nie spodziewałem się takich konsekwencji. A wiesz co jest najgorsze? Że jestem z tym sam, nie mam komu się zwierzyć, bo wszyscy myślą, że powinienem być szczęśliwy – jego wyraz twarzy był zmartwiony i zmęczony. Zdawałam sobie sprawę z tego, że on mi się zwierza, nie mogłam go tak zostawić.
- Nie Harry, nie jesteś z tym sam. Masz rodzinę, która cię kocha, oraz przyjaciół z zespołu. To im powinieneś ufać. Rodzina kocha cię bezwarunkowo, dla nich nie ma znaczenia czy jesteś sławny czy nie. A chłopaki? Harry, oni są w takiej samej sytuacji jak ty. Oni też stracili wiele, więc powinniście się wspierać. Oni są naprawdę cudowni i wyglądają na osoby, które naprawdę są w stanie ci pomóc.
- Tak, to prawda – zamyślił się Harry, zastanawiając nad sensem moich słów – Zawszę mogę na nich liczyć.
- Widzisz? Niczego więcej nie potrzebujesz, lepiej mieć kilku wspaniałych przyjaciół, niż wielu, ale tylko na pokaz. Masz szczęście Harry, nie zapominaj o tym. Louis, Zayn, Niall i… Liam? To ten ostatni? Ten krótko przystrzyżony? – zapytałam, a Harry kiwnął głową na potwierdzenie. – Do nich zawsze możesz się zwrócić. I tak naprawdę to co robicie jest cudowne. Robicie to co kochacie i pokazujecie to światu. Jesteście wsparciem dla młodych ludzi, którym marzeniem jest robić to co wy. Nie traktuj tego jako karę, tylko jako misję. Spraw, aby ludzie wierzyli, że świat stoi przed nimi otworem, to coś pięknego Harry.
- Mówisz w taki sposób, że zaczynam czuć się jak jakiś super bohater – zaśmialiśmy się jednocześnie.
-  Bo tak jest, rób to co kochasz i nie przejmuj się niczym, a w razie czego masz wsparcie najbliższych. Ale nie zapominaj, że  masz teraz również mnie. Nie obchodzi mnie to jak bardzo sławny jest Harry Styles, szczerze, to mam to gdzieś. Lubię spędzać z Tobą czas i to się nie zmieni. Zresztą… Sama wiem, co czujesz. Kiedyś byłam biedna, ale się tym nie przejmowałam, bo miałam kochającą rodzinę. Potem niestety mój tata zaczął dużo zarabiać i stał się rozpoznawalną osobą. Dzieci, które wcześniej nie zwracały na mnie uwagi, nagle chciały być blisko mnie. Nie zależało mi na pieniądzach i nigdy się z tym nie obnosiłam, ale dla nich miało to duże znaczenie, dużo większe niż dla mnie. Tak więc myślę, że jestem osobą godną zaufania, ponieważ sama tego doświadczyłam.
- Lizz… Dziękuję – powiedział chłopak, puszczając moją dłoń i obejmując moje ramiona, przyciągając do siebie. To nie była niezręczna chwila. Tak naprawdę cieszyłam się, że ze mną o tym porozmawiał, to znaczyło, że mi ufa. Ale to zaufanie było dwustronne, z każdym dniem ufałam mu coraz bardziej. Nie wiem dokąd to brnęło, ale nie mogłam tego zatrzymać, nie chciałam.

9 komentarzy:

  1. Jesssu! Świetny rozdział. Boże! Jakie tu swatki..
    "- Niall pyta, czy dałabyś radę umówić go na randkę z tą blondynką – rzucił brunet zwijając się ze śmiechu."- rośmieszyło mnie to trochę. Hahaha;P
    Pozdrawiam i zapraszam do sb♥

    Za każdy kom. lub obserw. zawsze rewanż^^
    miss-hanuss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Niall i randka, ale się śmiałam z tego momentu. Taki bezradny, zmieszany Nialler :D Szykuje się kolejny romans w opowiadaniu?
    Co do reszty to wszytko było takie słodkie! Ciesze się, że Lizz w końcu zrozumiała, że jej "stara wersja" nie jest pozytywna i nie wiele osób ją dobrze postrzegało. Zaczyna się czas zmian. Harry i ich rozmowa. Znów tak słodko! Fajnie, że przyjęła sławnego Harrego i resztę ze spokojem. W sumie z drugiej strony czemu miałaby się gniewać? Kurcze nie wiem co mam więcej napisać. Rozdział naprawdę bardzo pozytywny i bardzo szybko go przeczytałam, albo był jakoś wyjątkowo krótki. Teraz przyszedł moment na starych znajomych Lizz. Ciekawe jak to wszytko się wyjaśni i przecież Brad ją zdradził, a ona tego nie pamięta! Ocho ale będzie :D
    PS wydaje mi się, że mój komentarz jest totalnie bez ładu i składu....Mam nadzieję, że jednak coś z niego zrozumiałaś, a jeśli nie to naprawdę przepraszam...Chyba nie mam dziś dnia na pisanie komentarzy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm...myślę co by tu napisać i jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że naprawdę podoba mi się to co piszesz.
    Cieszę się, że Lizz zrozumiała, że wcześniej nie była zbyt pozytywna osobą i próbuje to naprawić. Plus.
    Niall i dziewczyna...hm. Za każdym razem, jak czytam o tym, że Niall ma mieć dziewczynę lub chce się z jakąś umówić, nie wiem czemu, ale wydaje mi się to dziwne. Może dlatego, że jeszcze nigdy nie widziałam go z dziewczyną, tak na poważnie, by trzymali się za ręce i najzwyczajniej w świecie nie umiem sobie tego wyobrazić. Ale jestem bardzo ciekawa twojego pomysłu na ich historie. Może jakoś przekonam się o tego. :)
    Rozmowa z Harrym...ciesze się, że Lizz zaakceptowała Harry`ego jako gwiazdę i nie ma do niego żalu za to, że zataił przed nią ta informacje. Bardzo fajnie z jego strony, że chciał, aby poznała go jako zwykłego chłopaka i lubiła za to jaki jest.
    Ogólnie wszystko wyszło słodko i uroczo. Cudnie. <3
    Pozostaje mi tylko czekać na następny rozdział. :)
    http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostawilas link do swojego bloga u mnie i dopiero teraz NiESTETY udalo mi sie go odwiedzic zaluje ze wczesniej mi sie to nie udalo, bo naprawde swietnie piszesz tak, ze czytelnik chce wiecej i wiecej :) naprawde masz talent :) teraz cos odnosnie rozdzialu. Ciesze sie ze Lizz chce sie zmienic i juz nie byc taka chamska :) czekam nn !

    http://hugmekissmelovememarryme.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostawilas link do swojego bloga u mnie i dopiero teraz NiESTETY udalo mi sie go odwiedzic zaluje ze wczesniej mi sie to nie udalo, bo naprawde swietnie piszesz tak, ze czytelnik chce wiecej i wiecej :) naprawde masz talent :) teraz cos odnosnie rozdzialu. Ciesze sie ze Lizz chce sie zmienic i juz nie byc taka chamska :) czekam nn !

    http://hugmekissmelovememarryme.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. 12 rodział u mnie:) Zapraszam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za info, na pewno zajrzę ;) Ale następnym razem o nowych rozdziałach informuj mnie w zakładce Spam ^^

      Usuń
  7. Nominowałam cię do The Versatile Blogger!! Szczegóły na moim blogu:
    http://hugmekissmelovememarryme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Może i ona nie wie do czego to brnie, ale ja tak! Do miłości!;D To miłe z jej strony, że chce zaakceptowac wybrankę ojca. Owszem ma prawo do szczęścia, ale fakt, że to przez nią zostawił Mamę Lizz jest trochę przytłaczający. Ja nie potrafiłabym być taka wyrozumiała. Zmiana głównej bohaterki jest wprost nie do ogarnięcia;D Ogień i woda. Ale bardzo się z tego cieszę. Pisałam w pierwszych rozdziałach, że jej zachowanie strasznie mnie wkurza. Na szczęście powróciła do świata "normalnych" a nie "powalonych" ;D

    OdpowiedzUsuń