piątek, 13 września 2013

Rozdział 9


Hej, hej ;) Jestem z 9 rozdziałem. Sprawdziłam go tylko raz, także jeśli są jeszcze jakieś błędy to przepraszam. Mam nadzieję, że się wam spodoba i nie zabijecie mnie za końcówkę.

Ogólnie jest jeszcze jedna sprawa, co prawda prowadzę bloga dopiero 2 miesiące i wiem, że to stosunkowo krótki czas, ale już powoli tracę nadzieję, że to co piszę w ogóle nadaje się do publikowania. Zastanawiałam się nawet czy nie powrócić do poprzedniej formy, czyli pisania wyłącznie dla siebie. Oczywiście, jest mała grupka dziewczyn, która wypowiada się na temat rozdziałów i bardzo wam za to dziękuję, jesteście kochane  i mam nadzieję, że nadal będziecie mnie wspierać <3 ale mogę te osoby policzyć na palcach jednej ręki. Dlatego zastanawiam się czy osoby, które wchodzą na mojego bloga, nie chcą komentować, czy po prostu ten fic jest tak beznadziejny, że nie da się go czytać?

Dobra koniec zrzędzenia ^^




Dzisiejszy dzień należał do pracowitych, ponieważ od samego rana przechodziłam badania kontrolne i ćwiczenia. Strasznie zżyłam się z  ludźmi pracującymi w tym szpitalu, którzy traktowali mnie bardziej jak członka rodziny, niż pacjenta, którego jak najszybciej trzeba było wyleczyć. Najlepiej jednak czułam się w towarzystwie pielęgniarek Kate i Melissy. Pierwsza, kobieta po trzydziestce, bardziej była mi jak ciocia, przynosząc codziennie poranną prasę, dbając także o to, by przydzielono mi większą porcję jedzenia. Tłumaczyła to tym, że ma względy u kucharza i trzeba to wykorzystać. Natomiast Melissa była stażystką pracującą od jakiś dwóch miesięcy. Często mnie odwiedzała, ponieważ jej głównym zadaniem było troszczyć się o mnie i doglądać co jakiś czas. W momentach, gdy byłam w pokoju sama, to właśnie one dotrzymywały mi towarzystwa, przez co coraz mocniej utwierdzałam się w tym, że będę za nimi tęsknić, mimo, że najchętniej wróciłabym do domu. W tym momencie omawiałyśmy temat romansu Steva, pielęgniarza z naszego oddziału i Kristen, młodej pani chirurg. Zastanawiałyśmy ile potrwa zanim ujawnią się w pracy, założyłyśmy się nawet z Melissą o to, ponieważ dziewczyna uważa, że zajmie im to mniej niż miesiąc, jednak nie sądzę by tak szybko by się na to zdecydowali. Już miałyśmy rozpocząć rozważania na ten temat, gdy do pokoju weszła Ashley z Brittany. Blondynka spojrzała wrogo na stażystkę, która rozumiejąc atak, puściła mi oczko i opuściła pokój.
- Do reszty zwariowałaś? – zarzuciła mi dziewczyna.
- Ashley – upomniała ją brunetka.
- Zamknij się Brittany, nie będę wiecznie dla niej miła – powiedziała i tym razem zwróciła się do mnie. – Jak mogłaś to zrobić?
- Chodzi ci o Brada?
- Ależ ty domyślna – odpowiedziała sarkastycznie.
- Ashley, ja czegoś nie rozumiem, jesteś moją przyjaciółką, prawda? Nie powinnaś wspierać mnie w moich decyzjach?
- Jestem także przyjaciółką, Brada, o wiele dłużej niż twoją – na jej twarzy zagościł wredny uśmiech.
- Czyli rozumiem, że on jest dla ciebie ważniejszy? – zapytałam, by się upewnić. W sumie wiedziałam jaka będzie odpowiedź, ale chciałam usłyszeć to od niej.
- Odpowiedź jest chyba jasna – rzuciła.
- Ashley, proszę, daj spokój – prosiła brunetka, niestety nie przyniosło to efektów.
- Myślisz, że tak bezkarnie możesz go zostawić? Chyba nie wiesz co na siebie ściągasz – w jej głosie dało się słyszeć zdenerwowanie. – Masz wszystko czego możesz sobie zamarzyć, wiesz ile dziewczyn chciałoby byś na twoim miejscu? A ty nagle z tego rezygnujesz, dlaczego?
- Bo to nie dla mnie. Czemu miałabym być z Bradem, skoro wiem, że to nie jest ktoś dla mnie. Ja zwyczajni nic do niego nie czuję.
- Uczucia? – zaśmiała się blondynka. – Nie wiesz, że to jest najmniej ważne? Masz przystojnego chłopaka, pozycję w szkole, masz mnie i Brittany, masz kasę. Czego chcieć więcej? Uczucia są akurat najmniej ważne. Kto w dzisiejszych czasach na nie patrzy? Nikt.
- Ja patrzę – przyglądałam się jej i nie rozumiałam, czy dla niej te wszystkie rzeczy, które wymieniła były dużo ważniejsze?
- Daleko tak nie zajdziesz, a tatuś wiecznie nie będzie ci pomagał. Możesz zostawić Brada, ale nie wiesz na co się skazujesz, stracisz wszystko. Będziesz zerem – te słowa sprawiły uścisk w moim żołądku. Zastanowiłam się przez chwilę nad tym co powiedziała, nie rozumiejąc jej sposobu myślenia.
- Myślę…- wzięłam głęboki wdech, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. – Myślę, że dam sobie radę sama.
- Brad miał rację, nie jesteś tą samą osobą, jesteś stuknięta skoro myślisz, że bez nasz sobie poradzisz. Brittany słyszałaś? Ona myśli, że – nie słuchałam jej dalej, ponieważ poczułam mały uścisk w głowie, nie był mocny, raczej przypominał lekkie mrowienie. Nie wiem co to było, ale poczułam się dziwnie, nie potrafiłam tego określić. Zaczęłam intensywnie myśleć, a do mojej głowy wpadło kilka… Informacji?
- Lizz? – zaniepokoiła się brunetka, podchodząc do mnie bliżej.
- Ashley – ściszyłam swój głos. – Czy my? Czy my o się kiedyś o coś pokłóciłyśmy?
- Co? – wyprowadziłam ją z równowagi tym pytaniem.
- Bo… Chyba sobie coś przypomniałam. Pamiętam jakiś pokój i pamiętam ciebie, chyba byłaś tam z kimś, nie wiem kto to był, ale chyba się pokłóciłyśmy i ja wybiegłam – chwyciłam się za nasadę nosa.
- O czym ty mówisz? Nic takiego nie miało miejsca – zaprzeczyła. Grała opanowaną, ale widziałam, że coś było nie tak. Miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywa i nie chce żebym się o tym dowiedziała.
- Ale gdyby to nie była prawda to skąd bym o tym wiedziała, przecież sobie tego nie wymyśliłam – nie dawałam za wygraną.
- Widocznie tak, nic takiego nie miało nigdy miejsca – odparła lekko zmieszana i szybko zaczęła zmierzać w kierunku drzwi, usprawiedliwiając się jakimś umówionym spotkaniem. Upomniała mnie jeszcze, że daje mi ponowną szansę na przemyślenie mojej decyzji, jednak ja byłam jej w stu procentach pewna i nie miałam zamiaru jej zmieniać. Ona wybuchła głośnym śmiechem i wyszła z Sali, a za nią podążyła brunetka. Spojrzała na mnie jeszcze raz, uśmiechając się współczująco, ale również pokrzepiająco. Ona była inna, czułam to, nie była jak Brad i Ashley, po prostu znajdowała się pod ich wpływem. Spojrzałam jeszcze raz w stronę drzwi, już ich nie było.


Kika godzin później nadal zastanawiałam się nad tą całą sytuacją z Ashley. Niby zaprzeczyła, że jakakolwiek kłótnia miała miejsce i to powinno mi wystarczyć, bo jako przyjaciółka po co miałaby mnie okłamać, ale to nie dawało mi spokoju. Sposób w jaki zareagowała był co najmniej podejrzany, nie chciała nawet dalej o tym rozmawiać. Poza tym sprawa z pamięcią. Czy to oznacza, że powoli zaczynam sobie wszystko przypominać? Nie mogłam pozbyć się tego z głowy… Mimo, że chciałam zająć się czymś innym, to ciągle mnie trapiło.
- Czym się ta martwisz? – uniosłam wzrok i zobaczyłam Harry’ego.
- To nic wielkiego.
- Widzę, że coś jest nie tak. Chcesz pogadać?
- Nie trzeba – uśmiechnęłam się.
- Na pewno? Skoro byłoby to nic, to raczej byś się tak nie zamartwiała – westchnęłam. Czasami miałam wrażenie, że ten człowiek zna mnie lepiej niż ja sama.
- Chyba odzyskuję pamięć – obserwowałam jego reakcję. Nie była ona taka jasna, jakby mogło się wydawać. Patrzył na mnie uważnie, skalując moją twarz. Cieszył się, czy może wręcz przeciwnie? Ciężko określić. – To znaczy tak mi się wydaje. Nie jestem pewna, niby pamiętam urywek jakiejś sytuacji, ale kiedy zapytałam o to Ashley, to wyparła się, że coś takiego miało w ogóle miejsce. To mnie martwi.
- Ashley? Twoja przyjaciółka?
- To chyba zbyt mocne słowo, dziś powiedziała mi co  mnie myśli…
- Można jej ufać? – zapytał, na co zwęziłam wzrok, spoglądając na niego. Skoro to pytanie padło z jego ust, uznałam, że dobrze by było  mieć jakąś obiektywną ocenę osoby trzeciej. Opowiedziałam mu o całej sytuacji, poczynając od samego wejścia Ashley i Brittany do pokoju, aż do momentu, kiedy go opuściły. Chciałam się dowiedzieć co on o tym wszystkim sądzi. Może po prostu źle oceniłam jej postawę, może ona ma taki sposób bycia i nie powinnam tego analizować.
- Nie sądzę – odezwał się po usłyszeniu tego co mu prze chwilą opowiedziałam. – Nie sądzę, żeby mówiła prawdę.
- Też mam taką teorię, ale po co miałaby kłamać? – oparłam ręką głowę.
-  Może nie chce abyś się o tym dowiedziała?
- To też opcja, ale niby czemu miałaby tego chcieć? To dziwne.
- Myślę, że jeśli ma jakiś powód, to prędzej czy później i tak wyjdzie to na jaw. Nie powinnaś o tym myśleć i się tym przejmować, skoro przypomniałaś sobie o jakimś wydarzeniu z przeszłości, to znak, że wszystko idzie w dobrym kierunku – powiedział, puszczając do mnie oczko.
- Niby tak – urwałam, patrząc na jakiś punkt nad ramieniem Harry’ego, po chwili znów na niego spoglądając. – Tylko nie wiem czy tego chcę.
- Lizz, daj spokój. Wiem czego się obawiasz, ale uwierz mi, nie masz czego. To, że odzyskasz pamięć, nie musi być równoznaczne z tym, że powrócisz do poprzedniego życia. Masz swój rozum.
- Wtedy też miałam…
- Ale wtedy byłaś zagubiona, w nowym mieście, trafiłaś na złych ludzi, których wcale nie obchodziło twoje dobro. Teraz jest inaczej, masz Stephanie, w końcu dałaś szansę ojcu i jego żonie, masz mnie – wypowiedział, akcentując ostatnie słowo. Spojrzałam na niego lekko się uśmiechając
- Może masz rację – powiedziałam.
- Żadne może! Mam rację i koniec – krzyknął, czochrając mnie po włosach.
- Harry! – nie lubię jak ktoś dotyka moje włosy. Chciałam mu się zrewanżować, przechylając się w jego stronę. Niestety był szybszy i nie dałam rady go nawet dotknąć. Spojrzałam na niego oburzona, na co wybuchnął śmiechem. Czy on mnie wyśmiał? Siedział na krześle trzymając się za brzuch, nie mogąc złapać oddechu.
- Twoje włosy! – zrobił gest ręką wskazując na moją fryzuję, po czym z powrotem zaczął się śmiać. Musiałam wyglądać naprawdę dziwnie, skoro go tak to ruszyło. Po kilku minutach się uspokoił, a ja poprawiłam nieład, który jeszcze chwilę temu gościł na mojej głowie. Wyciągnęłam do niego rękę, a on spojrzał na mnie nierozumiejącym wzrokiem. Wskazałam mu kiwnięciem na swoją rękę i ponagliłam, nadal nie wiedział o co mi chodzi, ale chwycił moją dłoń. Szybko to wykorzystałam i jednym, szybkim ruchem przyciągnęłam go do siebie, w efekcie czego wpadł na moje łóżko. Drugą, wolną dłonią zmierzwiłam mu jego sprężyste loki, nie zastanawiając się nad tym jak na to zareaguje. Gdy tylko przestałam, on podniósł głowę i zdezorientowanym wzrokiem spojrzał na mnie. Jego włosy sterczały we wszystkie strony, a z loków niewiele zostało. Starałam się być poważna, ale gdy na niego patrzyłam, nie mogłam się powstrzymać i tym razem to ja wybuchłam głośnym śmiechem. Patrzył na mnie przez chwilę po czym dołączył do mnie, śmialiśmy się przez jakiś czas, nawzajem się nakręcając. Jednak po chwili, kiedy każde z nas próbowało złapać oddech sytuacja diametralnie się zmieniła. Nagle zdałam sobie jak blisko mnie znajduje się Harry, nadal leżał na moim łóżku, a jego twarz od mojej dzieliło tylko kilka centymetrów. Oddech uwiązł mi w gardle, poczułam się strasznie skrępowana, ale nie byłam w stanie odwrócić wzroku. A Harry? Miałam wrażenie, że myśli o tym samym co ja. Jeszcze przed chwilą widoczny uśmiech zszedł z jego twarzy. Przyglądał mi się uważnie, delikatnie przygryzając dolną wargę, zdawało się jakby intensywnie nad czymś myślał. Po chwili wypuścił z ust powietrze i delikatnie się do mnie przysunął, nie spuszczając ze mnie wzroku. Teraz już wiedziałam co ma się wydarzyć, przymknęłam oczy, czekając, aż chłopak całkowicie pokona dzielącą nas przestrzeń. Starałam się o tym nie myśleć, ale z każdym kolejnym dniem coraz bardziej zastanawiałam się jakby to było czuć jego wargi na moich, niestety nie wiedziałam jak odbiera to Harry i jedyne co mi pozostawało to czekać. Nie sądziłam, że moje nieme prośby mogą tak szybko się spełnić. Miałam wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi, gdy poczułam na twarzy jego ciepły oddech, a jego dłoń dotknęła mojego policzka.
- Lizz! Boże! On mnie zaprosił! Rozumiesz? Zaprosił mnie! – do rzeczywistości przywróciło nas głośne nawoływanie mojego imienia. Przeklęłam w duchu, dobrze znałam ten głos. Stephanie. Harry szybko podniósł się z miejsca siadając z powrotem na krześle i poprawiając i tak zepsutą już fryzurę. Przeskoczyłam wzrokiem z chłopaka na Steph mając ochotę ją udusić, jednak jej zdezorientowanie sprawiło, że nie miałam serca się na nią gniewać. Uśmiechnęłam się, gdy patrząc na nas zrobiła krok do tyły, chcąc się ewakuować.
- Przerwałam wam? – zapytała. – Boże, po co ja pytam, przecież przerwałam! – chwyciła się za głowę, patrząc przepraszająco raz na mnie raz na Harry’ego.
- Nic się nie stało – odpowiedział Harry, uśmiechając się do mnie. Spojrzałam na niego kontem oka. Nie zaprzeczył. Miałam ochotę skakać ze szczęścia, ale stwierdziłam, że poczekam, aż zostanę sama w pokoju.
- J-ja już pójdę – mimo, że żadne z nas się nie gniewało, nie szło jej przemówić, aby z nami została. Uparta dziewczyna.
- Steph? Co właściwie się stało? Kto Cię zaprosił i gdzie? – zapytałam, na co blondynka momentalnie się zarumieniła, spuszczając wzrok na swoje buty.
- Niall – powiedziała ledwo słyszalnie. – Niall zaprosił mnie na randkę. Zgodziłam się, myślicie, że dobrze zrobiłam? – już chciałam się odezwać, gdy w słowo wszedł mi Harry.
- Niall to mój przyjaciel, nie znam drugiej tak idealnie pasującej do ciebie osoby – powiedział delikatnie, słodko się przy tym uśmiechając. Cieszyłam się, że blondyn zdecydował się na ten krok i umówił się ze Stephanie.
- To… To ja już pójdę. Dziękuję za radę i… Możecie dokończył to w czym wam przerwałam –  zanim skończyła mówić nie było jej już w pokoju. Razem z Harry’m spojrzeliśmy natychmiastowo na siebie i nie mogąc inaczej zareagować na to co przed chwilą się stało zaczęliśmy się śmiać, na co on ponownie zmierzwił mi włosy.

10 komentarzy:

  1. Pisze ten komentarz po raz drugi :)

    Grrr znajde cie i nakopie ci w tylek za koncowke ! Nie dosc ze najchetniej znalazlabym sie w tym opowiadaniu i porzadna dzida zabilabym ashley to jeszcze mi przerywasz tak piekny moment ! Oczywiscie ze steph i nialler sa wazni, ale no ugh jak mozna ! Uwielbiam Twoje opowiadanie i jestem tego zdania, ze jak juz cos zaczelas to to dokoncz :) tez mam problemy z komentarzami ale nie przeszkadza mi to bo kocham publikowac nawet dla tej garstki bo wiem ze jest dla kogo i nie mozna ich ignorowac :) czekam nn zycze weny i pozdrawiam :* <3

    http://hugmekissmelovememarryme.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Owww! Już prawie się pocałowali, a Ty co?! Przerywasz w takim momencie! Ale w sumie wyszło na dobre bo nasz uroczy blondynek ma dziewczynę :D
    Ciesze się, że Lizz wraca pamięć. Myślę, że jeszcze kilka dni i wszystko będzie wiedzieć. No i w końcu przypomni sobie o zdradzie! :D A wtedy już porządnie się rozprawi z Bradem i Ashley, nie mogę się doczekać! Poza tym Lizz na pewno będzie z Harrym, czuje to w kościach bo przecież Ty nie lubisz smutnych zakończeń :D
    Jeżeli chodzi o czytelników to już rozmawiałyśmy na ten temat i znasz moje zdanie:) Mi też jest z tym ciężko, ale co zrobić? Dokończ to co zaczęłaś tak jak ja, a później będziemy się martwić razem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hey, hey...nie stać mnie dziś na długie komentarze, więc powiem tylko tyle, ze wyszło świetnie, jak zawsze w twoim wykonaniu. Miałam cichą nadzieje, ze się pocałują, a tu bum. No nic...następnym razem. :)
    Wiesz...twoje opowiadanie wcale nie jest beznadziejne. Jest jednym z lepszych jakie miałam okazje czytać, jeśli chodzi o taki rodzaj. Bardzo ciekawie piszesz i każdy kolejny rozdział jest jak Kinder niespodzianka,ma w sobie tą ciekawość tego co może się wydarzyć i wywołuje smutek, gdy dobiega końca. Zrobisz,to, co będziesz uważać za słuszne, ale wiedz, że ja zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny twój wpis. :)
    Pozdrawiam i do następnego! xx "
    http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. _ _
    ^
    myślałam, że się pocałują :( dlaczego to zrobiłaś?! ja się pytam już że pocałuje ją, ale nie musiałaś zrobić żeby się nie pocałowali jestem zła na ciebie a tak po za tym to rozdział świetny :) kocham i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie kolejny rozdział;) Serdecznie zapraszam do przeczytania i liczę na szczere opinie:)

    Hm.. mam pytanie. Czemu nie powiadamiasz mnie o nowych postach? Prosiłam o to;) I czy ja nadal mam powiadamiac? Bo nie otrzymuję komentarzy od Ciebie i nie wiem czy masz chęć czytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, będę informować w spamie;) Nie zauważyłam go;) Cieszę się, że odpisałaś a brak czasu rozumiem;) Ja też skomentuje Twój jak tylko znajdę chwilkę;) Jeśli chcesz to w Menu znajdziesz streszczenie moich rozdziałów. Może będzie pomocne. Nie ma co prawda tam wszystkich, ale pare jest;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Heeeeeej!
    Cudowny rozdział!
    Miałam ogromną nadzieję, że się pocałują a tu dupa :<
    No ale cóż...
    Mam nadzieję, że nie zrezygnujesz z dzielenia się z nami twoimi wypocinami, bo inaczej bd z tobą źle hahaha naprawdę podoba mi się, to co tu piszesz :)

    Zapraszam na nowy two-facess.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowa nazwa bloga (jakby co).:)

    http://all-to-make-the-shelter.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej haj hello. To znowu ja. Tym razem nie powiadamiam, bo nie napisałam na razie nic nowego. Nie wiem czy zauważysz, ale nadrobiłam wszystkie Twoje rozdziały i pod każdym zostawiłam skromny komentarz. Nie rozpisywałam się- mimo że lubie, bo strasznie korciło mnie, żeby czytać kolejne. Także są to moje skromne opinie. Ale czytając na bieżąco postaram się bardziej.
    Po pierwsze. Czytelniczki nie przychodzą od tak. Nie powinnaś się tym przejmować, a wręcz przeciwnie. Sama coś z tym robić. Szukaj blogów, czytaj ich treść, komentuj i zapraszaj do siebie. To jedyny sposób, żeby ktoś się o Tobie dowiedział;)

    A tera rozdział. Po pierwsze jestem hm.. smutna, że moje nadrabianie się skończyło, bo jestem pełna emocji i już nie mogę się doczekać nastepnego rozdziału. Piszesz genialnie dziewczyno! Czytam wiele opowiadań, niektóre są cholernie dobre, ale są i takie przy których po prostu usypiam. A Twoje przeczytałam za jednym tchem! Już od pierwszego rozdziału chciałam więcej!
    Ashley mnie wkurza, pusta szmata. Steph też mnie zdenerwowała, ale tak hm... miło nawet;D W końcu komuś musiała się wygadac;D Pocałunek.... tzn prawie pocałunek. Myślałam, że j e b n e (wybacz, ale nie umiem tego inaczej ująć) ze stołka! Chciałam go prawie tak samo jak ona!;D Proszę Cię, pisz następną! I koniecznie powiadom.
    Uwielbiam;*



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A. Teraz szantaż. Jak nie dodasz notki do niedzieli to zasype Cie spamem!

      Usuń