niedziela, 13 października 2013

Rozdział 13


Hej, hej ;) Oto i jestem. W sumie to sama jestem zaskoczona, że dałam radę to dzisiaj skończyć... Dodaję 13 - pechową :P Mam nadzieję, że mnie nie zamordujecie, ale chyba każdy spodziewał się, że coś takiego się wydarzy. No i jeszcze jedna informacja. Zostały nam 2 rozdziały do końca. A teraz zapraszam do czytania i komentowania ;)
P.S. 14 rozdziału spodziewajcie się w niedzielę, bo wątpię, żebym dała radę w piątek.



Siedziałam ze Steph  w salonie, gdy rozbrzmiał dźwięk jej telefonu. Spojrzała na wyświetlacz, marszcząc brwi.
- Co jest? – zapytałam, widząc jej dezorientację. Ona w odpowiedzi podała mi telefon. Spojrzałam na wiadomość od Nialla, która przyszła pół minuty temu.

Podjedziemy za 10 minut pod dom Lizz, bądźcie gotowe xx.

Zamrugałam kilkakrotnie, otwierając usta w zdziwieniu, ponownie skanując napisane przez blondyna zdanie. Spojrzałam na dziewczynę, która jedynie wzruszyła ramionami.
- Chyba nie pozostaje nam nic innego niż się przygotować – powiedziała bez uczuciowo i wstała. To wyglądało trochę tak, jakby wcale nie zaskoczyła jej ta informacja. Wzięła szklanki ze stołu i skierowała się w stronę kuchni. Chciałam iść za nią, ale w pewnym momencie odwróciła się, patrząc na mnie. – Tobie radzę się przebrać. Harry mógłby dostać zawału – na te słowa spojrzałam w stronę lustra, a moje oczy rozszerzyły się.
- O Boże… - dotknęłam dłonią ust, przypominając sobie o co chodziło Steph. Dziś rano Jane, nasza pokojówka, a zarazem mama blondynki robiła pranie, zabierając połowę moich ubrań. Jedyne co znalazłam w szafie, to stare, podarte w kolanie dresy, które jakimś dziwnym cudem sięgały mi do kostek oraz czarną, poplamioną koszulkę, która w dodatku była nieznajomego pochodzenia. Pomijając już skarpetki do kolan i różowe, włochate kapcie. Nie zastanawiając się dłużej ruszyłam biegiem do góry, zostawiając rozbawioną  Steph, której śmiech przebiegł po całym domu.
- Jak przyjadą to postaram się ich zatrzymać – krzyknęła, gdy byłam już na schodach.

Nigdy tak szybko się nie przebierałam, chciałam zdążyć zanim przyjadą, żeby nie musieli zbyt długo na mnie czekać. Mam niezłe wyczucie, ponieważ, gdy tylko zamknęłam szafę na zewnątrz dało się słyszeć nadjeżdżający samochód. Odetchnęłam z ulgą, spoglądając na leżące na łóżku dresy, które jeszcze chwilę temu miałam na sobie. Zabrałam z fotela torebkę i udałam się na zewnątrz, gdzie stał duży van. Drzwi były otwarte, a w środku siedział Louis, który widząc mnie pomachał ochoczo, a także Zayn i Liam, którzy zacięcie o czymś dyskutowali. Natomiast koło samochodu oparty o maskę stał Niall, a obok niego moja przyjaciółka. Uśmiechnęłam się na ten widok, ponieważ tworzyli cudowną parę. Mój wzrok powędrował do osoby która właśnie wyszła z samochodu od strony pasażera. Harry.
- Pięknie wyglądasz – powiedział, a te słowa sprawiły, że przypomniałam sobie jak jeszcze niedawno przeglądałam się z przerażeniem w lustrze. Nie mogłam się powstrzymać, bo to co powiedział Harry, nagle stało się tak absurdalne. Spojrzałam na przyjaciółkę, a gdy w jej oczach również dojrzałam rozbawienie, po prostu zaczęłam się śmiać. Zgięłam się w pół, próbując złapać oddech, ale gdy usłyszałam, że blondynka zareagowała tak samo jak ja, podpierając się o ramię Nialla, by nie stracić równowagi, nie byłam w stanie się uspokoić.
- Co do cholery? – zapytał blondyn w kierunku równie mocno zdezorientowanego Harry’ego.
- Byście… byście… - próbowała wytłumaczyć Stephanie. – Jej strój… A ty powiedziałeś jej, że ładnie wygląda, a… - znowu się zacięła biorąc głęboki wdech i ocierając policzki od łez.
- Nie chcielibyście mnie widzieć piętnaście minut temu.
- Ona straszyła tymi spodniami do kostek! – krzyknęła blondynka.
- Spodniami do kostek? – powtórzył Harry, rozumiejąc w końcu co próbujemy mu przekazać, a na jego twarzy pojawił się wredny uśmiech.
- Wow! To musiało być efektowne. Chyba nie chciałbym tego widzieć – wtrącił Niall, przez co oberwał ode mnie z torebki.
- A ja wręcz przeciwnie, jak będę miał zły humor to przyjdę z niezapowiedzianą wizytą.
- Nawet się nie waż! – szturchnęłam go w ramię i wsiadłam do vana witając się z chłopakami.

Zabrali nas do Nandos, ponieważ właśnie tam chciał iść Niall. Uparł się tak bardzo, że reszta chłopaków poddała się walkowerem. Zajęliśmy duży stolik, a Liam poszedł po karty z menu. Przy ladzie stała śliczna, rudowłosa dziewczyna, a gdy szatyn zniknął z pola widzenia, Louis wytłumaczył mi i Steph, że ta dziewczyna już dawno wpadła w oko Liamowi, dlatego za każdym razem to on składa zamówienie mimo, że w Nandos pracują również kelnerzy. Gdy po chwili chłopak wrócił nastała cisza, ale nie skomentował tego, rozdając nam karty. Zdałam się na zapewniania blondyna i zamówiłam burgera z frytkami i dużą colę, tak samo jak on i Harry. Natomiast Steph tak samo jak reszta wzięła spaghetti. Muszę przyznać, że jedzenie faktycznie było niesamowite. Każdy kęs smakował coraz lepiej, aż nie mogłam się nadziwić. W pewnym momencie spojrzałam na Nialla, który cały czas mnie obserwował i coś do mnie dotarło.
- Niall? – zapytałam, marszcząc brwi. – Mam nadzieję, że przyjście tutaj nie miało żadnego związku z tym o czym ci opowiedziałam, prawda? – spytałam odkładając burgera. Ostatnio coraz częściej miałam prześwity w pamięci, były one niewielkie i czasami nic nie wnosiły do mojego teraźniejszego życia, bo w czym miało mi pomóc to, że przypomniałam sobie, że nie zdałam testu z biologii, albo nie smakował mi obiad w niedzielę. Ale nie narzekałam, bo lepsze to niż nic. Jakiś czas temu przypomniałam sobie sytuację, która miała miejsce w Nandos, była ona najświeższą jak do tej pory, więc się zdziwiłam, stwierdzając, że wszystko jest na dobrej drodze.
- A jak myślisz? – spytał Zayn, przez co został szturchnięty w bok, przez blondyna
- Zamilcz! – krzyknął oburzony.
- Hej ale taka jest prawda – dorzucił swoje trzy grosze Louis. Jedynymi osobami, które zlekceważyły tę wymianę zdań był Harry, który konsumował swój posiłek i Liam, wpatrujący się w krzątającą się po zapleczu rudowłosą piękność.
- To jak? – zapytałam zaczepnie.
- Ym… - zaczął Niall. – Nie chciałem, żebyś czasami myślała, że masz rację. A skoro już sobie to przypomniałaś, to trzeba było jak najszybciej wybić ci z głowy, to co myślałaś o Nandos kilka miesięcy temu.
- Niall – westchnęłam, biorąc kolejny kęs burgera. Ten chłopak momentami mnie załamuje, poważnie.
- Ale smakuje prawda? – zapytał, patrząc na mnie uważnie.
- Tak, i to bardzo – uśmiechnęłam się.

Po skończonym obiedzie, kiedy wyszliśmy z baru, każdy udał się w swoją stronę. Louis z Zaynem pobiegli do stojącej nieopodal budki z lodami, Liam zwolnił o kilka kroków, dzwoniąc do rodziców, natomiast Niall chwycił Stephanie za nadgarstek i pobiegli na huśtawki.
- Dzieci – pokręcił głową Harry, gdy zobaczył przyjaciela na miniaturowej karuzeli, dla przedszkolaków.
- Ale za to jacy uroczy – dodałam, gdy nieśmiało chwycili się za ręce. Usiedliśmy na ławce, a ja oparłam głowę o jego ramię.
- Zmęczona? – zapytał brunet, ale nie dałam rady mu odpowiedzieć, bo przeszkodził nam głos jego przyjaciela.
- Gdzie Liam? – zapytał Louis, który przybiegł, jakby przed kimś uciekał. Odwróciłam głowę i gdy napotkałam piorunujący wszystko wzrok Zayna, wszystko zrozumiałam.
- Co mu zrobiłeś? – zapytałam.
- Nic – odparł. – Powiedzmy, że chciałem spróbować nowego smaku.
- Tomlinson, zeżarłeś mi lody! – szatyn się wzdrygnął i uciekł w stronę Liama, który właśnie kończył rozmowę.
- Chodź, jedziemy do domu.
- Ale…
- No dalej, widzę, że jesteś zmęczona – chwycił mnie za rękę i poprowadził do samochodu, zwołując przy tym resztę.

Już dawno nie spałam tak dobrze. Wstałam o tej samej porze, o której wstaję każdego dnia, kiedy idę do szkoły. Jednak dzisiaj miałam na późniejszą godzinę, ponieważ mój nauczyciel od fizyki wyjechał na jakąś konferencję do Niemiec. Zdawałam sobie sprawę, że mam jeszcze sporo czasu na sen, ale biorąc pod uwagę fakt, że byłam wyspana, postanowiłam wstać i spożytkować jakoś czas. Wzięłam szybki prysznic, a potem chciałam zejść na śniadanie, gdy nagle zadzwonił telefon.
- Śpisz? – zapytała Stephanie.
- Nie, już nie – odpowiedziałam entuzjastycznie.
- Bo wiesz… Nie chciałam ci mówić, ale lepiej żebyś dowiedziała się ode mnie.
- Co się stało?
- Weszłam dzisiaj rano na twittera i… Kurde Lizz nie wiem jak ci to powiedzieć.
- No wyduś to z siebie – powiedziałam śmiejąc się pod nosem. – Przecież nie umrę od jakiejś głupiej informacji, prawda?
- Yhym – mruknęła cos nie dosłyszalnie. – Możesz w takim razie włączyć komputer?
- Pewnie – usiadłam na krześle i włączyłam laptopa.
- Ale Lizz, obiecaj, że się nie zdenerwujesz i najpierw wyjaśnisz tę sprawę, dobrze?
- Ale Steph, o co ci chodzi? Twój głos brzmi jakby zaraz moje życie miało lec w gruzach.
- Obiecaj – wtrąciła, a ja w tym momencie otworzyłam link, który wysłała mi kilka minut temu przyjaciółka. Zaniemówiłam. Wzięłam głęboki wdech, a przez samo zdjęcie w moich oczach zebrały się łzy.
Nuda w związku Harry’ego Stylesa
Niedawno pisaliśmy o nowym związku sławnej gwiazdy boy bandu z Lizz Orzechowski, córką biznesmena. Niektórzy uwierzyli, ż para wygląda na zakochanych, a ich związek może wiele znieść. Czy to prawda? Dwa dni temu Harry Styles został przyłapany na pieszczotach z nieznaną dziewczyną. Zdjęcia zrobił nasz reporter, gdy przypadkiem natknął się na flirtującą parę. Czyżby po tak krótkim czasie w związku Harry’ego i Elizabeth zawiało nudą? Biedny chłopak szybko znudził się nową dziewczyną, jak na razie pobił swój rekord! Brawo Styles!  Ciekawe jak wytłumaczysz to swojej dziewczynie. Teraz już pewnie byłej.
Siedziałam bezradnie i przyglądałam się artykułowi. Przez chwilę pomyślałam, że to plotki i brukowiec próbuje po prostu nas podpuścić, ale gdy patrzyłam na zdjęcia znajdujące się poniżej wiedziałam, że Harry ze mnie zakpił. Tak po prostu. Pobawił się mną i znalazł sobie inną. Pod tekstem widać dwie fotografie, na których znajduje się Harry z jakąś blondyną. Nie widać dokładnie twarzy bruneta, ponieważ przysłania go dziewczyna, ale jednoznacznie można się domyślić, że się całują. Wypuściłam drżąco powietrze i zamknęłam oczy.
- Lizz? – odezwał się cichy głos Stephanie. – Lizz, nie załamuj się. Wszystko będzie dobrze.
- Nic nie będzie dobrze – mój głos się łamał. – Ja się zakochałam. Po raz pierwszy w życiu komuś zaufałam, a on to wykorzystał.
- Nie możesz tak myśleć. To na pewno ma jakieś wytłumaczenie. Musi mieć, pogadam z Niallem i..
- Nie. To nie ma żadnego wytłumaczenia, są dowody. I nie chcę żebyś rozmawiała z kimkolwiek o tym. Sama to załatwię – powiedziałam i zamknęłam z hukiem laptopa.
- Nie rób nic głupiego. Lizz? – nie słyszałam co mówi dalej, ponieważ rzuciłam telefon na łóżko i zabierając swoją torbę z książkami wybiegłam z domu.
Łzy spływały mi po policzkach, a ja biegłam ja szalona niczym się nie przejmując. Moje serce rozbiło się na milion kawałeczków, a jedyna osoba która byłaby w stanie mnie teraz pocieszyć, to ta która mnie zraniła. Biegłam przez ulicę nie patrząc na ludzi, co jakis czas na kogoś wpadając. Gdy znalazłam się obok kiosku w ostatniej chwili cofnęłam, ponieważ moją uwagę przykuł stos gazet. Na pierwszej stronie był nie kto inny niż Harry. Kupiłam więc jedną. Nie wkładałam jej nawet do torby, po prostu złapałam taksówkę. Mieszkanie chłopaków jest zbyt daleko, bym dała radę dojść tam na piechotę. Kierowca dziwnie na mnie patrzył, ale nie przejmowałam się nim. Przeglądałam artykuł modląc się by Harry miał jakieś dobre wytłumaczenie, a to wszystko było jakimś dziwnym niedomówieniem. Gdy dojechaliśmy na miejsce podałam taksówkarzowi banknot, nie czekając na resztę i szybkim krokiem udałam się w stronę mieszkania chłopaków. Zapukałam czekając, aż ktoś mi otworzy. Niestety nic takiego nie miało miejsca. Wiedziałam, że śpią, ponieważ była dopiero ósma, ale nie chciałam zostawiać tego na inną godzinę. Wolałam wiedzieć na czym stoję, dlatego też zaczęłam dobijać się do drzwi, tak aby ktoś mnie usłyszał.
- Idę! – usłyszałam niezadowolony głos, po chwili drzwi uchyliły się, a zza nich wyłonił się zaspany Zayn – Co do… Lizz?
- Muszę pogadać z Harry’m.
- Płakałaś? Co się stało – widać, że się przejął. Musiałam w tamtej chwili wyglądać okropnie.
- Harry! – krzyknęłam, nic nie robiąc sobie z jego pytań. Akurat, gdy wchodziłam do mieszkania z salonu wyłonił się Harry. Był w samych bokserkach i gdyby nie fakt, ze byłam zrozpaczona, na pewno bym się zarumieniła.
- Lizz kochanie co się stało? – zapytał przecierając zaspane oczy. Spojrzał na mnie, ale gdy zobaczył moją zapłakaną twarz, zaniemówił. – Płakałaś? – podszedł szybko do mnie ale się odsunęłam. Zrozumiał aluzję, robiąc krok w tył, ale nadal nie odpuścił zadając miliony pytań.
- Jak mogłeś – wydusiłam w końcu z siebie, a po moich policzkach na nowo zaczęły płynąć łzy.
- O czym ty mówisz?
- Piszą o tobie we wszystkich gazetach, zrobili ze mnie naiwną dziewczynkę. Jak mogłam dać się tak nabrać.
- Lizz, o czym ty mówisz? Ja nic nie rozumiem. Kto z ciebie zadrwił – był zdezorientowany i zdenerwowany.
- Jak śmiesz pytać kto ze mnie zadrwił? Jesteś zadufanym w sobie kretynem. Czy kiedykolwiek liczyłeś się ze zdaniem innych? – wykrzyczałam, rzucając w niego gazetą, którą złapał w ostatniej chwili. – Rozjaśniło się? – nie odpuszczałam, dławiąc się własnymi łzami. Bolało. Bolało jak cholera.
- Lizz, nie rozumiesz – próbował się usprawiedliwić.
- Czego? No powiedz czego nie rozumiem!? Spotkałeś się z nią wtedy jak przyszedłeś z tego wywiadu. Spotkałeś się z nią, przelizałeś, a potem przyszedłeś do mnie. Jesteś skończonym kretynem!
- Proszę, wysłuchaj mnie, ja jej nie znam – chciał ponownie podejść, ale znowu zrobiłam krok w tył.
- Nie waż się mnie dotykać! Jak to jej nie znasz? Nie wciskaj mi marnych bajeczek o tym jak to fanka się na ciebie rzuciła, a w tym samym czasie fotograf zrobił wam zdjęcie. Wiesz jak to brzmi?
- Wiem, Lizz. Zdaję sobie z tego sprawę, ale właśnie tak jest. Mogłem powiedzieć ci o tym od razu, ale nie wiedziałem w jaki sposób to zrobić.
- I tak się dowiedziałam, ale z gorszego źródła. Gdybyś powiedział mi wcześniej
- Wszystko w porządku? – przerwał mi głos Louisa. Za nim stał Zayn, więc pewnie on poszedł po szatyna. W sumie nie dziwię się, że się martwią, ponieważ moje krzyki słychać było pewnie w innych mieszkaniach. Harry tylko skinął nerwowo głową, a chłopcy wrócili do środka.
- Lizz musisz mi uwierzyć.
- Nie wiem już co jest prawdą, a co nie. Ufam ci jak nikomu innemu, ale te zdjęcia są dla mnie dowodem.
- Kochanie –jego głos się łamał.
- Potrzebuję czasu. Ufam… Ufałam ci, ale teraz sama nie wiem – nagle uleciała ze mnie cała energia. – Na razie dajmy sobie spokój z tym całym związkiem. Nie jestem, aż tak silna. Wybacz – odwróciłam się i wyszłam pospiesznie z mieszkania, aby nie zdążył mnie zatrzymać. Gdy tylko znalazłam się na chodniku, ponownie zaczęłam biec. Tym razem nie złapałam taksówki. Nie chciałam. Moim celem było jak najszybciej znaleźć się w szkole. Nie mogłam opuścić lekcji, więc udanie się do domu było niemożliwe. Gdy już znalazłam się w budynku, pierwsze co zrobiłam to udałam się do toalety. Zamknęłam się w kabinie, siadając na podłodze, obejmując kolana rękoma i wybuchłam spazmatycznym płaczem.

Lekcje dłużyły się w nieskończoność. Czułam się przybita i każdą przerwę spędzałam w łazience, wypłakując sobie oczy. Nie wiedziałam, że to będzie aż tak trudne. Niestety nie mogłam wyjść ze szkoły, ponieważ musiałam zaliczyć test z historii, a przełożenie go było niemożliwością. Na szczęście przetrwałam ten dzień i w końcu mogłam wykazać się na ostatniej lekcji. Test nie był trudny, ale moje myślenie było dziś na straconej pozycji. Jedyne co chodziło mi po głowie, to to, że jestem naiwna i zawsze natrafiam na złych ludzi. Gdyby żyła moja mama, wiodłabym teraz pewnie ubogie, ale za to szczęśliwe życie w Polsce, żyjąc każdym dniem. A tak co mam? Dość, że straciłam matkę, a ojca widuję jedynie w weekendy to w dodatku wszyscy wokół mnie ranią. Po co mi pieniądze i mnóstwo znajomych, kiedy w końcu wszyscy odejdą, a ja zostanę z niczym. Chociaż… W sumie jakby nie patrzeć to już zostałam. Moje użalanie się nad sobą przerwał dzwonek. Podniosłam się, oddając nauczycielowi kartkę i udałam się do wyjścia. Wyszłam przed szkołę włócząc nogami, gdy na ramieniu poczułam czyjąś dłoń. Odwróciłam się i prychnęłam, gdy zobaczyłam Harry’ego.
- Mówiłam, że nie chcę cię widzieć.
- Lizz, nie zachowuj się tak, pogadajmy.
- Wydaje mi się, że na razie nie mamy o czym.
- Nie odbierałaś telefonu – zarzucił mi.
- Zostawiłam w domu, a nawet jeśli miałabym go przy sobie i tak bym nie odebrała.
- To wszystko jest głupie, nie uważasz? – zapytał.
- Tak. Jest głupie, ale to, że jesteś tutaj i pogarszasz sytuację.
- Chcę żebyś dała mi w końcu dojść do słowa – powiedział.
- Znam już twoją wersję. Nieznajoma dziewczyna rzuciła ci się w ramiona, a w tym czasie ktoś zrobił wam zdjęcie.
- Nabijasz się – stwierdził, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Zrobiło mi się go żal, ale nie mogłam odpuścić.
- A słyszysz jak to brzmi? Ta wymówka jest całkiem bezsensu.
- Przecież mówiłem ci, że to prawda, co mam zrobić żebyś mi uwierzyła.
- Nic Harry. Nic nie możesz już zrobić. Poprosiłam cię o czas, muszę to przemyśleć – odwróciłam się, ale brunet nie pozwolił mi się oddalić, zaciskając dłoń na moim nadgarstku.
- Powiedziałam zostaw mnie! – wkurzyłam się, a w moich oczach znowu pojawiły się łzy. Nie chciałam płakać, ale te jego namowy tak na mnie działały, że miałam ochotę rzucić mu się w ramiona. – Wszystko psujesz. Proszę…
- Co się dzieje? – usłyszałam męski głos i głośną muzykę wydobywającą się z samochodu, który nagle podjechał. – Czy on ci się narzuca? – spojrzałam na osobę za kierownicą. Brad.
- Odpierdol się! – krzyknął Harry, ciągnąc mnie za sobą.
- Harry, puść mnie – wyrwałam się i odwróciłam się w stronę byłego chłopaka. Spojrzałam na jego czerwony samochód i nagle poczułam ucisk w głowie. Chwyciłam się za nasadę nosa, mocno pocierając. Wiedziałam co się dzieje. Zobaczyłam jak stoję zapłakana obok Stephanie, a obok nas przejeżdża Brad. Prosi mnie o rozmowę i wytłumaczenie jakiejś sprawy. Nie chcę z nim rozmawiać i wyzywam jego oraz Ashley od oszustów, ale w końcu wsiadłam. Podniosłam przerażona wzrok na byłego chłopaka, ale nie byłam w stanie nic powiedzieć.
- Lizz, co się stało? – dobiegł mnie zmartwiony głos Harry’ego.
- Nic – odpowiedziałam cicho. Chciałam mu wszystko wytłumaczyć, ale dotarło do mnie co właśnie się dzieje, a złość znowu mną zawładnęła.
- Podwieźć cię? – zapytał Brad, zawahałam się.
- Odpierdol się od niej – odpowiedział Harry, a ja niewiele myśląc skierowałam się w stronę samochodu.
- Lizz, nie rób tego! – krzyknął zdesperowany chłopak. Ale nie myślałam zbyt wiele, chciałam uwolnić się od niego, a to był jedyny sposób. Czułam, że wynikną z tego kłopoty, ale działałam impulsywnie. Wsiadłam do samochodu i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Widziałam kątem oka jak Brad uśmiecha się zwycięsko w stronę bruneta, pokazując mu środkowy palec. Odjechał z piskiem opon, a ja wiedziałam, że to był bardzo zły pomysł. Zwłaszcza, że moją głowę zaczęła nawiedzać jedna myśl. Dlaczego pokłóciłam się wtedy z Bradem i dlaczego właśnie o Ashley?

8 komentarzy:

  1. PER-FECT :)
    czekam na następny rozdział, zapowiada sie ciekawie:*

    ~Oliwia Brzozowska (sorry że z anonima)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie!! Dlaczego ta 13 musiała być aż tak pechowa! I 2 rozdziały do końca? Ty chyba sobie ze mnie żartujesz!
    Co do treści rozdziału to jednak podejrzewałam, że coś takiego może się zdarzyć i nie myliłam się...
    Kurcze sama nie wiem czy Harry mówi prawdę czy kłamie... W sumie mam swoją pewną teorię co do tej blondynki ze zdjęć, ale zobaczymy jak to się rozwiąże. W ogóle czuje, że w 14 będzie jeszcze więcej złego niż tu... Ale dobrze, że Lizz zaczyna sobie wszystko przypominać i mam nadzieję, że będzie happy end mimo wszystko. Ja specjalnie dla Ciebie zmieniłam moje zakończenie! Pamiętaj o tym! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG geniany *.* tyle sie dzieje w tym rozdziale, ze az mnie zatkalo i nie wiem co napisac ! Chyba na poczatku zaczne od tego, ze ciesze sie ze Lizz wraca pamiec, ale po cholere wsiadla do samochodu tego palanta moze tam sobie wszystko przypomnic ? Mam tylko nadzieje ze Brad nic jej nie zrobi. Co do laski z ktora podobno Harold sie przelizal mam pewne przypuszczenia, ale sama do konca nie jestem do nich przekonana wiec ich nie ujawnie. Naprawde cudny rozdzial :* aha no i co mi tu jakims dowcipami rzucasz, ze niby jeszcze dwa rozdzialy do konca ? Hahahha naprawde sie usmialam xd serio mam nadzieje ze to zart i mi to jakos wytlumaczysz :* czekam nn, zycze weny i czasu !
    Pozdrawiam ! <3

    Zapraszam do mnie, dawno Cie nie bylo :)

    http://all-to-make-the-shelter.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. O k... pozwól, że nie dokończę. To się porobiło. Muszę ci powiedzieć, że ostatnie, czego się spodziewałam to to, że rozstaną się. I to z takiego powodu. I nie potrafię zrozumieć, czemu nie potrafiła dać Harry`emu kilka chwil, na wyjaśnienie tego, bo poważnie... to nie musiało tak wyglądać. Rozumiem to, że się zawiodła na nim i to, że nie chciała z nim rozmawiać, ale... to tylko kilka chwil.
    Okej. Już więcej nic nie mówię. I tak nic nie zmienię.
    I na koniec. Jak mogła wsiąść do samochodu Brada i to na oczach Harry`ego. Rozumiem, że była zła i nie chciała z nim rozmawiać, ale to było zupełnie nie w porządku. Nie zdziwię się, jak teraz będzie jeszcze gorzej.
    A teraz ogólnie zanim ten komentarz całkowicie straci sens. Wyszło ci świetnie. Rozdział jest cudowny i tyle się w nim dzieje, że aż trudno za tym wszystkim nadążyć, ale to zdecydowanie plus. :) Och... i wraca jej pamięć. Cieszę się. :)
    Poważnie? Jeszcze tylko dwa rozdziały? Nie wierzę... ale mam dziwne przeczucie, że zakończenie, które wymyśliłaś całkowicie mnie zaskoczy, więc z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg tej historii i mam nadzieję, że nie zostawisz nas, prawda?
    No nic... życzę ci weny na tworzenie kolejnych rozdziałów i do następnego! :)
    http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. wiem, że może to nie na miejscu, ale tak się cieszę, że się pokłócili, że sszyzgsvgxuhxzgsvgsjsswiuwy. wiem dziwna jestem, ale ja tak na to czekałam, na rozwój jakiejkolwiek akcji. życzę weny i abyś miała sporo wolnego czasu :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Prosto, z uśmiechem od samej góry, a jednak ma w sobie to coś. Czasami prostota też urzeka:) Zapraszam do siebie na wiersze - m.in. filmowe

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na 20, wydaje mi się, że zaskakujący, rozdział u mnie:) Liczę na szczere opinie i serdecznie pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapomniałam, że masz zakładkę spam! Wybacz wybacz wybacz! Jak wejdziesz to usuń ten komentarz z powiadomieniem;)

    A teraz co do Twojego rozdziału... Kochana bosko! Ta kłótnia dodała trochę akcji i z jednej strony cieszę się z tego, ale z drugiej żal mi Elisabeth. Po takim czymś na pewno straci do niego zaufanie w pewnym stopniu,,, I tego się boję. Mam nadzieję, że Harry nie podda się i będzie walczył o nią a w końcu przekona, że ma rację i nie zrobił nic złego. Oby! Bo para była z nich piękna..

    Bardzo podoba mi się przyjaźń naszej bohaterki ze Steph. Widac, że jest prawdziwa i bardzo cieszę się, że dały sobie szansę i tak się zakolegowały. Czekałam kiedy Elisabeth przypomni sobie coś ze swojego starego życia i jakbyś czytała w moich myślach! Szkoda tylko, że nie dowiedziała się o co pokłóciła się z Bradem. Oby szybko sobie przypomniała!

    Boski rozdział! Ściskam Cie bardzo! I czekam na kolejny;**

    OdpowiedzUsuń