środa, 23 października 2013

Rozdział 14


Dobra, możecie mnie zabić. Mam ponad 1,5 tygodnia opóźnienia. Im dalej końca, tym gorzej mi się pisze. Oczywiście pomysłów pełno, ale chęci brak... No cóż, wrzucam 14, przedostatni rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Dodałam trochę melodramatyzmu, a co tam niech na sam koniec się trochę podzieje :P
Od razu odpowiadam na Wasze pytania. Nie, nie kończę pisania, ale raczej przerzucam się na bromance. Mam już plan na Ziama. Chcę stworzyć tumblra i niebawem pojawi się zapowiedź mojego najnowszego dzieła :P I od razu pytam, byłby ktoś tym zainteresowany? ;> (błagam, powiedzcie, że tak :P). Zapraszam do czytania 14 rozdziału ;) No i jeśli są błędy, to wybaczcie. Jutro sprawdzę jeszcze raz.



Jadąc z Bradem wciąż czułam, że popełniam błąd. Tak naprawdę chciałam być przy Harry’m, siedzieć wtulona w jego bok i śmiać się razem z nim. Może zadziałałam pochopnie i powinnam do niego napisać? Jaką mam pewność, że to co mówi jest prawdą? Równie dobrze mógłby nic nie powiedzieć. Znowu miałam ochotę się rozpłakać, gdy nagle poczułam dłoń Brada na moim kolanie. Spojrzałam na niego zdziwiona, a na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech. Od razu strąciłam jego rękę z mojej nogi, ukazując oburzenie, na co uniósł ją w geście obronnym.
- Nie denerwuj się tak, mała – powiedział, a ja miałam ochotę wysiąść z samochodu. – Nie martw się tym palantem.
- On nie jest palantem – stanęłam w obronie Harry’ego, po chwili zdając sobie sprawę co zrobiłam.
- Nie żartuj – prychnął. – Pół Londynu uznaje go za kompletnego chuja, a ciebie za ślepą i naiwną. Kochanie, mówiłem ci, że ten chłopak przyniesie ci same kłopoty. Spójrz jak wyglądasz, masz podpuchnięte oczy i wyraz twarzy jakbyś zaraz znowu miała wybuchnąć płaczem. On na ciebie nie zasługuje.
- Nic o nim nie wiesz – powiedziałam szeptem.
- Zranił cię, a ty nadal go bronisz. Lizz, proszę cię – spojrzał na mnie współczującym wzrokiem, całkiem innym niż widziałam do tej pory. Może on wcale nie jest taki zły za jakiego go brałam? Może po prostu Harry przyćmił mi realne spojrzenie na świat? Nie wiem, ale to co mówił w tym momencie Brad miało sens i zaczęłam się nad tym zastanawiać. Czy naprawdę wszyscy widzieli jaki jest Harry Styles, tylko ja jedna nie widziałam?
- Brad… - zaczęłam cicho. – Przepraszam. Za to, że tak was potraktowałam – spuściłam głowę na dół, zrobiło mi się strasznie głupio.
- Nie masz za co, mała – przerwał po chwili ciszę i ponownie położył rękę na moim kolanie. Tym razem jej nie zrzuciłam. – Dziś jedziemy na imprezę do Johna, jego rodzice wyjeżdżają na weekend, może pojedziesz z nami? Oderwiesz się trochę, pokażemy ci jaka byłaś kiedyś. Spodoba ci się.
- Ym… - zaczęłam. Chciałam się jakoś wywinąć, ale nagle zdałam sobie sprawę, że nie mam nawet jak. – Myślę, że to nie jest dobry pomysł – patrzyłam nerwowo przez okno, przygryzając wewnętrzną stronę policzka. Brad podjechał na podjazd mojego domu i zatrzymał samochód.
- A ja uważam, że przyda ci się trochę rozrywki. Przyjadę po ciebie razem z Ashley i Brittany o 21. Bądź gotowa.
- To zły pomysł. Nie mam teraz dobrych stosunków z Ashley.
- Porozmawiam z nią i wszystko będzie ok. A teraz zmykaj, odpocznij i bądź gotowa na czas.
- Nie Brad. Nigdzie nie jadę. To jest moje ostatnie zdanie, także wybacz, ale nie uda Ci się mnie namówić.
- No trudno, skarbie – westchnął. – Ale w razie czego masz mój numer.
- Myślę, że nie będzie to konieczne.

Siedziałam na dywanie wpatrując się w telefon - 10 nieodebranych połączeń i 8 smsów. Wszystkie od Harry’ego. Przymknęłam oczy i trochę się wahałam, ale ostatecznie postanowiłam dać mu kolejną szansę. Chwyciłam telefon do ręki, ale przeszkodziła mi w tym Megan, która weszła do pokoju.
- Mogę? – zapytała, na co skinęłam głową. – Mogłabyś wysłać maila do sekretarki ojca? Tutaj masz dane, które należy jej przekazać. Niestety nie mogę zrobić tego sama, ponieważ muszę odebrać Lilly z przedszkola. Podobno się rozchorowała.
- Dobrze nie ma sprawy. Jedź, ja to wyślę.
- Dziękuję Lizz, jesteś aniołem – podała mi kartkę i szybkim tempem udała się do wyjścia. Westchnęłam spoglądając na telefon, obiecałam sobie, że zadzwonię do chłopaka, ale dopiero kiedy wyślę ten list. Podeszłam do komputera i zaczęłam przepisywać wskazówki dane przez Megan. Czasami zastanawiam się jakim cudem dają radę prowadzić tak ogromną firmę, uzyskując tak duże dochody. I pomyśleć, że mój ojciec zaczynał od zera. Kilka lat temu nikt by nie pomyślał, że może dorobić się takiej fortuny. Własna willa, kilka samochodów, służba licząca kilkanaście osób, a każda z nich dostawała taką pensję, że moje oczy rozszerzały się w niedowierzaniu. Mój ojciec miał do tego dryg i bardzo go za to podziwiałam. Oczywiście, nadal miałam do niego, jaki i do Megan żal za to co się wydarzyło, ale nie miałam ochoty całe życie udawać naburmuszonej i skrzywdzonej dziewczynki. Czas dorosnąć. Popełnili błąd, przeprosili i widać, że starają się to odbudować. Chcą mi to wynagrodzić, dlatego staram się, by wszystko powoli wracało do normy. Kiedy skończyłam wysyłać maila, postanowiłam poinformować Steph, że chcę porozmawiać z Harry’m i wyjaśnić wszystko jeszcze raz. Odpisała mi po chwili prosząc, abym poczekała na nią kilka minut, ponieważ pomaga w gotowaniu obiadu. Postanowiłam, że ten czas poświęcę na buszowaniu po Internecie. Skakałam po portalach patrząc co nowego się wydarzyło. Niektóre problemy ludzi mnie przerażały, a jedynym sposobem było przemilczenie tego. Nagle moim oczom ukazał się najnowszy artykuł o Harry’m. Wstrzymałam oddech patrząc, że jest to tekst sprzed 10 minut. Prosiłam w duchu o to, by tym razem to był fotomontaż. Kliknęłam na stronę, a po moim policzku spłynęła łza. Na pierwszym zdjęciu była ta sama dziewczyna z dzisiejszej gazety. Tym razem zdjęcie przedstawiało ją, wchodzącą do mieszkania Stylesa. Natomiast na drugim wychodziła z niego, ale tym razem byli na nim oboje, a ona stała tyłem, uwieszając się na szyi chłopaka. Skopiowałam link i wysłałam go Stephanie, która akurat wróciła z kuchni.

Lizz, nie wierz tym zdjęciom. Harry nie zrobiłby Ci tego.

Dlaczego go bronisz? Ona wchodzi do jego mieszkania, a jeszcze kilka godzin temu mówił, że jej nie zna.

Bo jej nie zna. Rozmawiałam z Niallem i mówił, że Harry jest załamany.

Co? Prosiłam Cię żebyś tego nie robiła. I dlaczego nagle bronisz Harry’ego? Ja już dla nikogo się nie liczę?

Daj spokój Lizz, oczywiście, że się liczysz. Wiem, że jesteś zagubiona, ale pomyśl racjonalnie.

Myślę, ale to mnie przerasta. Rozmawiałam dzisiaj z Bradem.

Z Bradem?! Lizz, w co Ty się pakujesz?

W nic takiego, po prostu mnie podwiózł, a potem zaprosił na imprezę.

Jak to zaprosił na imprezę? Oczywiście nie zgodziłaś się? Nie powinnaś z nim rozmawiać, to nie jest towarzystwo dla Ciebie.

On mnie ostrzegał, że tak się skończy i miał rację. A impreza… Myślałam o tym.

Lizz! Nigdzie ni pójdziesz i w tej chwili dzwoń do Harry’ego. Nie wiem co Ci chodzi po głowie, ale czas zmienić Twój tok rozumowania.

Nie będziesz mi mówiła co mam robić. Chciałam tylko pogadać, nie potrzebuję kazań. Nie w tej chwili.

Chcę tylko pomóc. Jesteście z Harry’m dla siebie stworzeni, a jak na razie wszystko idzie w złym kierunku.

To nie ja zdradzam go z jakąś blond lalunią. Gdzie tu jest moja wina?

Proszę Cię, nie bronię go, ale próbuję Ci powiedzieć, że Ty również nie jesteś bez winy. Czemu wszystko utrudniasz?

Byłam wściekła i miałam dość jej matkowania, chciałam zatrzymać jej gadanie, więc bez zastanowienia nacisnęłam opcję ‘blokuj użytkownika’. Zatrzasnęłam laptopa i chwyciłam telefon, wybierając kontakt.
- Brad? Propozycja aktualna? – zapytałam, spoglądając na zegar. Została tylko godzina, ale byłam pewna, że się wyrobię.
- Pewnie, mała. Będziemy punktualnie, bądź gotowa – rozłączyłam się, kręcąc w niedowierzaniu głową.
Zdążyłam zauważyć przez cały okres, gdy próbowałam poznać osoby, z którymi kiedyś się przyjaźniłam, że głównym faktem, było to że Brad był punktualny. Gdy wybiła wyznaczona godzina rozległ się odgłos nadjeżdżającego samochodu, a potem głośne rozmowy.
- Lizz, mówisz poważnie? – usłyszałam za sobą głos ojca.
- Potrzebuję rozrywki – odparłam, ale widziałam, że wcale nie usatysfakcjonowała go ta odpowiedź.
- To nie są znajomi dla Ciebie.
- Czemu wy wszyscy zakładacie co jest dla mnie dobre, a co nie? Wszyscy byliście tak zafascynowani Harry’m, a zobacz co się stało, stałam się pośmiewiskiem.
- Nie wiem o co chodzi, ale nie sądzę…
- Jeśli nie wiesz to proszę tato, zachowaj swoje zdanie dla siebie – uniosłam się, ale nie miałam zamiaru przepraszać. Po prostu chwyciłam kurtkę i wyszłam na zewnątrz, kierując się w stronę samochodu.
- Cześć – przywitałam się cicho i usiadłam na przednie siedzenie, które było wolne.
- Co Ty masz na sobie? – zwróciła się Ashley, wskazując na moje czarne rurki i granatową koszulę.
- Wybaczcie, ale nie mam już tamtych ubrań, a to wydawało się być najodpowiedniejsze – zrobiło mi się głupio i spuściłam głowę na dół.
- Nie przejmuj się, nie jest źle. Jeśli będziesz chciała coś zmienić to dziewczyny z pewnością ci pomogą.
- Jasne, no i… Miło, że w końcu się nawróciłaś – odezwała się blondynka, klepiąc mnie po ramieniu.
Kiedy weszliśmy do ogromnego domu, impreza trwała w najlepsze. Pijani ludzie, których po części znałam ze szkoły, bawili się i rozmawiali. Mnóstwo dziewczyn w basenie i obserwujących je chłopaków. Kanapę zajmowały obściskujące się pary, a kilka osób rozbijało drogą wazę. Najlepsze jest to, że organizator, John nic sobie z tego nie robił. Siedział koło DJ, wraz z dziewczynami, które wpatrywały się w niego jak w bóstwo, śmiejąc się z głupich żartów. Miałam ochotę stąd wyjść, ponieważ to miejsce nie było dla mnie. Taki spęd młodzieży, która zamiast trochę przystopować, upijała się na umór zdecydowanie odbiegała od mojej definicji dobrej zabawy.
- Idziemy tańczyć – odezwała się Ashley. – Idziesz z nami?
- Nie, ja lepiej tu zostanę. Może później.
- Jak chcesz – wzruszyła ramionami i chwyciła za nadgarstek Brittany, ciągnąc ją za sobą. Ta jedynie odwróciła się za siebie, ale skinęłam głową by się mną nie przejmowała. Nagle poczułam na karku ciepły oddech, na który momentalnie się spięłam. Odwróciłam się i ujrzałam Brada. Wręczył mi do ręki plastikowy kubek i uśmiechnął się zachęcająco.
- Masz, potrzebujesz alkoholu – spojrzałam na kubek i podniosłam go, zanurzając w nim usta. Mimowolnie skrzywiłam się na gorzki smak. To nie dla mnie. Spojrzałam na bruneta, który obserwował mnie z niemałym rozbawieniem. – Widzę, że wyszłaś z prawy. Nie martw się, to też nadrobimy.
Mijały minuty, dziewczyny tańczyły na parkiecie, świetnie się bawiąc. Czasami na nie patrzyłam i śmiałam się z Brittany i jej dziwnych pomysłów. Stałam koło Brada sącząc kolejnego drinka, miałam nieodparte wrażenie, że ma jakiś dziwny plan. Wciąż sprawdzał czy opróżniłam swój kubek z alkoholem, ewidentnie ze mną flirtując. Podchodziło do niego kilku znajomych z drużyny, ale każdego z nich zbywał. Pił w zastraszającym tempie, ciągle zmniejszając między nami odległość. Z reguły, gdy on się przybliżał, ja się odsuwałam, ale z każdym kolejnym łykiem drinka robiło się to mniej krępujące.
- Brad, nie pij tyle – upomniałam, gdy zabrał od przechodzącej obok osoby kolejne piwo.
- Dlaczego nie? Jest weekend.
- Ale jesteś kierowcą, nie możesz prowadzić po pijanemu.
- Nie jestem pijany – uśmiechnął się głupkowato. – A po drugie, kto powiedział, że będę prowadzić? – nie widziałam już jego miny, ponieważ poczułam to dziwne, dobrze znane mi uczucie. To znowu się dzieje. Miałam wrażenie, że zdarzenie jest dalszym ciągiem historii, którą widziałam dziś rano. Brad, czerwony samochód, mój płacz i krzyk. Trzasnęłam drzwiami i wybiegłam na ulicę. Biegłam ile sił w nogach. W mojej głowie odtworzyły się nagle wszystkie uczucia, które wtedy czułam. Gniew. Złość. Histeria. Przebiegłam na czerwonym świetle i usłyszałam przeraźliwy pisk, hamującego samochodu. Odwróciłam się w lewo i jedyne co mogłam zrobić to zamknąć oczy. Przeraźliwy ból przeszył moje ciało, wszystko działo się tak szybko. Krzyki osób, które tamtędy przechodziły i jedna, która równie przerażona jak ja, próbowała mi pomóc. Zielone oczy i ciemne loki. Harry…
- Lizz, wszystko w porządku? – poczułam mocny uścisk na dłoni, który zmusił mnie bym spojrzała w górę.
- Tak… - skłamałam. Przypomniałam sobie moment wypadku. To wszystko prawda, Harry nie był niczemu winny, to wszystko moja wina. Ale co się stało przed tym, zanim wsiadłam do samochodu Brada. Dlaczego się z nim kłóciłam i czemu byłam, aż tak wściekła. – Chyba sobie coś przypomniałam.
- Co takiego? Nie wzięłaś czegoś z domu?
- Nie o to chodzi. Właśnie coś mi się rozjaśniło, coś związanego z przeszłością. Możesz mi powiedzieć dlaczego tuż przed moim wypadkiem kłóciliśmy się? – patrzyłam jak jego oczy rozszerzają się.
- O czym ty mówisz?
- O tym, że zanim wbiegłam pod samochód, byłam z tobą. Kłóciliśmy się, a ja płakałam. Możesz powiedzieć mi jaki był powód?
- Może trochę się posprzeczaliśmy – machnął ręką. – To na pewno nic ważnego, ponieważ już o tym zapomniałem.
- Brad – upomniałam go. – To musiało być coś ważnego, ponieważ przez tę kłótnię zostałam potrącona. Zanim wsiadłam do twojego samochodu coś się stało, prawda? Coś, przez co potem straciłam pamięć, więc nie mów, że to nie było ważne – warknęłam, żądając wyjaśnień.
- Gdyby to było coś istotnego, powiedziałbym ci. Zawsze miałaś skłonność do histeryzowania – chciałam się odezwać, ale nie było mi dane, ponieważ Brad natychmiast podniósł mój kubek i wlał jego zawartość do buzi. Za wolno zareagowałam więc całość znalazła się w moim żołądku. Zmrużyłam, na co brunet prychnął. Wiedziałam, że niczego od niego nie wyciągnę. Coś było nie tak. Za dużo faktów się ze sobą łączyło, ale nikt nie chciał mi pomóc. Po chwili Brad przyniósł mi kolejnego drinka, czułam jak świat zaczyna wirować. Zrobił to specjalnie. Nie powinnam była pić, on dobrze o tym wiedział i wykorzystał to. Czułam jego ciepłe dłonie na talii i gorący oddech za uchem. Gdy jego język znalazł się na mojej szyi wzdrygnęłam się, a z jego ust wydobył się głośny, gardłowy śmiech. Chciałam się oderwać od niego, ale był silniejszy. Dużo silniejszy. Uderzyłam go pięścią w klatkę piersiową, ale nie zareagował. Panikowałam, ponieważ zaczął ciągnąć mnie za sobą. Lizz, czemu nie zostałaś w domu? Gdybyś posłuchała rad wszystkich, teraz pewnie śmiałabyś się razem z Harry’m i Stephanie. W moich oczach zebrały się łzy. Nagle poczułam mocne szarpnięcie i huk. To była ostatnia rzecz, którą pamiętam z tego wieczoru.

11 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział rozdział jezu ciekawe co się stało. kocham i czekam <3
    Nie myślałaś nad tym aby nie zmienić tło? często tło zmienia czytelność. I polecić stronę na http://spis1d.blogspot.com/ będziesz miała więcej czytających :) Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ! *.* Boziu oby Lizz nic się nie stało :c Próbuje zrozumieć ją i chyba powoli mi się to udaje. Wiadomo, że była bardzo zdenerwowana i może pod wpływem impulsu pojechała z Bradem na tą imprezę na której wiedziałam, że coś się wydarzy. Jestem strasznie ciekawa co będzie w następnym ! I raczej w ostatnim :c No nic czekam nn, życzę weny i pozdrawiam <3 :*

    http://all-to-make-the-shelter.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże! Wiedziałam, że tak będzie! Wiedziałam, że Brad coś jej zrobi! Ale jesteś okrutna! Mam tylko nadzieję, że Harry zjawi się jak książę na białym koniu i uratuje ją od tego okropnego Brada!
    I wszędzie ta blondynka, z która niby Harry zdradza Lizz...Coś mi tu nie pasuje, ale teraz to mi tak pomieszałaś w głowie, że nie wiem co i jak mam myśleć...
    Nie wierze w to, że to już przedostatni rozdział! Jeszcze tyle się nie wyjaśniło... Będzie mi smutno gdy ta historia się skończy, ale wiesz dobrze, że zniecierpliwiona czekam na Ziama! Wiesz, że będę czytać zawsze, wszędzie i o każdej porze:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam, że wsiadanie do samochodu Brada to był zły pomysł. Idiota (przepraszam za określenie, ale to pierwsze co mi przyszło do głowy, po przeczytaniu tego).
    Miałam nadzieję, że wyjaśnią sobie z Harrym wszystko i będzie dobrze między nimi, a tu o. Nie myślałam, że zdecyduje się iść na tą imprezę. Serio. Gdy przeczytałam, że chce na nią iść, moja pierwsza myśl - "Oszalałaś, dziewczyno!"
    I skończyło się, jak się skończyło i mam nadzieję, że nic jej nie będzie i pogodzi się w końcu z Harrym. Tacy fajni są razem. :)
    Smutni mi trochę, że to już prawie koniec tej historii, ale ciesze się, że będziesz dalej pisać. Świetnie ci to wychodzi. I do tego bromance. Och. <3 I tak! Ja z pewnością będę czytać twoje kolejne opowiadanie.
    Do następnego!
    http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoje opowiadanie jest świetne! Naprawdę! Takie zupełnie inne od wszystkich. Ciesze się, że nadrobiłam wszystkie rozdziały. :)
    Jejku, biedny Harry. Mam nadzieję, że oni szybko to między sobą wyjaśnią, bo strasznie mi przykro, że tak się stało. :c
    Przepraszam, ale na chwilę obecną nie mam siły żeby napisać coś dłuższego. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się co Brad zamierza zrobić Lizz...
    Pozdrawiam! x

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam, że rozdział tak bardzo przypadł mi do gustu, że zachęcił mnie do przeczytania całości. Piszesz dobrze co sprawia, że czytelnik płynnie przechodzi przez tekst. Jedynie co mnie razi to zaimki pisane z dużej litery, w końcu nie piszesz listu, ani nie jest to żadna inna tego typu forma. ;)
    Nie lubię Brada, wprost go nie cierpię! Z chęcią dałabym mu w mordę, mówiąc kolokwialnie. Lizz moim zdaniem postąpiła lekkomyślnie, zgadzając się na tę imprezę. Mam nadzieję, że nie zapłaci za to wysokiej ceny.
    Czekam na kolejny rozdział i proszę o informację!

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiedziałam, że z tej znajomości nie wyjdzie nic dobrego! Co za padalec z tego Brada! Byłam dumna z Lizz gdy powiedziała mu, że nie pójdzie na imprezę. Miałam nadzieję, że nie zmieni zdania, bo wyczuwałam kłopoty. I stało się! Miałam rację. Nie rozumiem czemu Harry ją oszukał Czy to mozliwe, że naprawdę nie zna tej dziewczyny? To by wiele wyjaśniało, ale ciężko uwierzyć, że ktoś był tak perfidny, żeby przerobić te zdjęcia.
    Tak czy inaczej i tak wierze w jego niewinność. Widać było, że to co czuje do Lizz jest prawdziwe i silne. Mam nadzieję, że w końcu będą mieli okazję do rozmowy i że wyjaśni jej wszystko dobitnie. Chociaż jeśli Brad zrobi to na co wygląda to chyba kłamstwo Harrego nie będzie najgorsze. Boże mam nadzieję, że ktoś ją uratuje! Nienawidzę tego Brada! Powinien zginąć marnie! Co za cham!!

    Cieszę się, że Lizz powoli zaczyna sobie wszystko przypominać. Może wreszcie dojdzie do niej wszystko co się działo, kim była i czemu pokłóciła się z "przyjaciółkami" i Bradem. Pisz kochana szybko nastepną notkę! A ja zapraszam Cię do mnie, bo nie pamiętam czy powiadamiałam o 21:)

    Ściskam;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Pracuję nad nią. Po miesiącu wróciłam do domu na długi weekend i nie miałam ochoty jej pisać. Dajcie mi jeszcze trochę czasu ;)

      Usuń
  9. Trafiłam na tego bloga zupełnie przez przypadek i aż zaczęłam się zastanawiać jakim cudem nie było mnie tu wcześniej. Przecież to opowiadanie jest po prostu świetne. Każdy opis, każdy dialog... niesamowicie przypadł mi do gustu, co ostatnio zdarza się coraz rzadziej, a to przez to, że nie mam czasu na nic. Ale na tego bloga na pewno trochę go znajdę. Bardzo mi się podoba. <3
    Życzę weny i czekam na następny rozdział. :)

    http://undead-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń