No i jestem z 16 :D Nie będę się tu za bardzo rozpisywać, bo sam rozdział wyszedł mega długi (mam nadzieję, że przebrniecie), więc wszelkie podziękowania złożę przy publikowaniu epilogu. Chcę podziękować wszystkim, którzy skomentowali 15 <3 A teraz zapraszam do czytania i komentowania. Jestem ciekawa, czy właśnie tak wyobrażaliście sobie końcówkę i czy przypadła wam do gustu ta część.
Przebijaliśmy się przez
gigantyczne korki, w zupełnej ciszy. Byłam bardzo ciekawa, co takiego chce
pokazać nam Liam i jaki ma to związek ze mną. Droga dłużyła się niemiłosiernie
od czterdziestu pięciu minut. Normalnie, powinniśmy tę trasę pokonać w
piętnaście, ale dziś, jak na złość pół Londynu wyjechało na ulicę. Uderzałam
delikatnie palcami o kolano, starając się zachować spokój. Gdy Liam w końcu
dojechał do uliczki, która pozwoliła ominąć nam długi sznur samochodów, ulżyło
mi. Szatyn dodał gazu i chwilę później znajdowaliśmy się pod skromnym
mieszkaniem piątki chłopaków, do których wzdychało kilka milionów kobiet, na
całym świecie. Poczułam, że puls mi przyspieszył, gdy stanęłam na schodach.
Przepuściłam chłopaka przodem, tak, aby mógł otworzyć drzwi. Robiłam wszystko,
by tylko opóźnić spotkanie z nieuniknionym.
- Chłopaki, patrzcie, kogo przyprowadziłem – odezwał się Liam, pchając mnie delikatnie do salonu. Niall razem z Zaynem krzątali się po kuchni, natomiast Harry leżał na kanapie, przeskakując po kanałach. Uniósł leniwie wzrok spoglądając na Britt, ale gdy jego oczy spotkały się z moimi, odłożył pilot, próbując się podnieść. Wychodzący z kuchni Niall widząc to, zatrzymał go szybko, zmuszając do zajęcia poprzedniego miejsca.
- Spokojnie – odezwał się blondyn. – Zanim zrobisz coś głupiego, poczekaj, aż Liam pokaże nam swoje odkrycie.
- Moment! – krzyknął z korytarza szatyn, gdzie ściągał buty. Przebiegł szybko przez salon, odbierając od Zayna tosta i kierując się do pokoju. Nie minęło piętnaście sekund, gdy biegiem wrócił do nas, stawiając laptopa na stoliku, na przeciwko Harry’ego – Gdzie Lou?
- U Eleanor – odezwał się Zayn, stając za kanapą, opierając się o zagłówek.
- Jego strata – odezwał się Liam, wstając pospiesznie, chwytając mnie za rękę i specjalnie sadzając obok Harry’ego, który nawet nie raczył na mnie spojrzeć.
- Jak dzieci – sapnął Niall siadając na podłodze, z miską chipsów. Natomiast Brittany usiadła obok mnie, nie spuszczając wzroku z szatyna.
- Kilka dni temu, byłem u znajomego. Rozmawialiśmy, wspominając nasze wspólne wypady i nagle mnie olśniło. Już wiem skąd znam tę blondynę. Poszperaliśmy w nagraniach z zeszłego roku i nie uwierzycie, do czego się dokopaliśmy – zapytał retorycznie chłopak, widocznie z siebie zadowolony. – Gotowi?
- Nie opóźniaj! – krzykną Niall, ewidentnie oburzony. Liam przewrócił tylko oczyma i wcisnął play.
Filmik nie był zbyt dobrej jakości, ponieważ kręcony był telefonem komórkowym, a w pomieszczeniu brakowało dobrego światła. Na szczęście wszystko co mieliśmy zobaczyć, dało się zauważyć. Było to kręcone w jakimś domu. Impreza trwała w najlepsze, a z tego co dało się słyszeć, to sam kamerzysta zbliżał się ku końcowi imprezy. Ukazywał co dzieje się wokoło, cicho komentując. Nagle głośny śmiech Liama zakłócił jego mało istotną przemowę, podszedł do chłopaka, z dwoma kubkami napoju, klepiąc go po ramieniu. Nie trudno było się zorientować, że z pewnością nie był to sok. Zastanawiałam się co takiego chce pokazać nam Liam, gdy kamerzysta głośno zagwizdał i skierował telefon na dziewczynę, która podeszła do szatyna. Objęła go od tyłu, dotykając jego mięśni brzucha. Liam zdezorientowany odwrócił się, odciągając od siebie dziewczynę, ukazując jej twarz. Ashley. Spojrzałam przelotnie na Brittany, której mina ukazywała rozbawienie. Przeniosłam wzrok z powrotem na monitor, dalej obserwując sytuację. Blondynka nie dawała za wygraną, nadal dotykając Liama, powoli schodząc w dół. Ten się roześmiał i rozejrzał wokoło, szukając kogoś kto mógłby odciągnąć od niego napaloną nieznajomą. W tym momencie zauważyłam siebie, Brada i Brittany. Brunetka ubierała się, natomiast ja rozmawiałam z chłopakiem. W sumie ciężko było nazwać to rozmową, ponieważ w pewnym momencie zaczął wkładać mi język do gardła. Kątem oka zauważyłam jak Harry się spina, ale starałam się to zlekceważyć, powracając do filmiku. Gdy chłopak się ode mnie oderwał, pożegnał się jeszcze z Britt i odszedł bawiąc się w najlepsze. Natomiast my wyszłyśmy, znikając z pola widzenia. Wtedy ponownie przeszłam do obserwowania Ashley, która nadal próbowała uwieść Liama. Stali bardzo blisko chłopaka, który trzymał telefon więc dało się słyszeć całą rozmowę. Blondynka cały czas oferowała szatynowi, by przenieśli się do sypialni i tam miło spędzili noc. Gdy jednak Liam odmówił, po raz setny, zdenerwowana dziewczyna zaczęła mówić coś na temat opcji zapasowej, bo chłopak jej przyjaciółki nie jest już pilnowany. Odeszła od Liama i jego kolegi, wspinając się na stół. Kiwnęła do chłopaka z konsolą, a ten szczerząc się, zmienił muzykę. Zasłoniłam z niedowierzania dłonią usta, ponieważ to co zobaczyłam doszczętnie mnie zaskoczyło. Ponownie spojrzałam na Brittany, ale tym razem nie było jej już do śmiechu. Ashley tańczyła w rytm muzyki, ściągając z siebie ubrania patrząc na kogoś, kto najprawdopodobniej stał przy wejściu do korytarza. W tym momencie Liam zaczął pokazywać palcem w tamtą stronę, a jego kolega, tak skierował telefon, że bez problemu dało się ujrzeć Brada, stojącego z butelką piwa, nie spuszczającego wzroku z Ashley. Jeśli myślicie, że wtedy byłam zaskoczona, to musielibyście zobaczyć moją reakcję, gdy do Ashley dołączyła się jakaś dziewczyna, którą okazała się być tą, którą widziałam na zdjęciach z Harry’m.
- Znasz ją? – odezwałam się do Brittany, ale zostałam szybko uciszona przez Liama. Filmik skończył się w momencie, gdy Ashley w bieliźnie, została zdjęta ze stołu przez Brada i wyniesiona w stronę sypialni. W dali dało się słyszeć śmiech Liama i kilku innych chłopaków. Ekran zrobił się czarny, a w mojej głowie pojawił się natłok myśli.
- Nie miałam o tym pojęcia – szepnęła brunetka. – Kiedyś widziałam tę dziewczynę, ale nie wiedziałam skąd ją kojarzę. Jezu… Wiedziałam, że to jakaś manipulacja. To było zbyt.. – przestałam jej słuchać. W tym momencie, powróciły ostatnie wspomnienia z dnia, kiedy zostałam potrącona. W końcu wszystko ułożyło się w całość. Dotarło do mnie, że osoby, które brałam za przyjaciół, nie byli nawet moimi znajomymi. Chłopak zdradzał mnie z Ashley, która bez skrupułów wykorzystywała fakt, że nie ma mnie obok. Tamtego dnia nakryłam ich i to wywołało we mnie takie emocje. Gdyby nie to, że Brad za mną pojechał, a ja wsiadłam do samochodu, pewnie dobiegłabym do domu i zaszyłabym się w pokoju. Jednak wszystko potoczyło się inaczej. Doszło do wypadku, a ja straciłam pamięć. Zrobiło mi się słabo, więc oparłam czoło o własne kolana.
- Przypomniałam sobie – westchnęłam. – Oni ze sobą sypiali. Tego dnia ich nakryłam… - Zamknęłam oczy, próbując się nie rozpłakać, ale w tym momencie poczułam dużą dłoń na swoich plecach, która delikatnie je gładziła. Odwróciłam głowę i ujrzałam zatroskany wzrok Harry’ego.
- Ja odwiozę Brittany do domu, a wy w końcu skończcie tę dziecinadę – odezwał się Liam, wychodząc razem z brunetką. Natomiast Niall z Zaynem zaszyli się we własnych pokojach.
- Przepraszam – odezwałam się płaczliwym głosem. – Wszystko popsułam. Mogłam się domyślić, że ta dziewczyna , to jakiś głupi spisek. Harry…
- Ćśśśś – przerwał, przytulając mnie do siebie. Nie chciałam jednak, żeby sprawy nie zostały wyjaśnione, więc niechętnie, ale odsunęłam się od niego.
- Harry, daj mi skończyć. Proszę – spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, na co skinął głową. – Czuję się głupio, że nie domyśliłam się wcześniej. Dopiero teraz wszystko zaczyna mi się układać w głowie. Gdybym posłuchała cię wcześniej, nie byłoby teraz tej całej szopki. Ale nie. Musiałam zgrywać poszkodowaną. Jak zobaczyłam wtedy te zdjęcia poczułam się zraniona i oszukana, nie byłam w stanie dopuścić do siebie myśli, że to jakieś chore przedstawienie. – Poczułam jak długie palce Harry’ego łączą się z moimi, tworząc jedność. – Ja przepraszam, naprawdę przepraszam. Jest mi głupio, czuję się podle, bo zrobiłam szopkę z czegoś, co teraz wydaje się banalne. Wcześniej nie było, ale to mnie nie usprawiedliwia. Ja… Harry, ja nie chcę cię stracić – nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.
- Nie płacz – odezwał się chłopak, wolną dłonią wycierając moje łzy. – To nie twoja wina, skąd mogłaś wiedzieć, że ta dwójka jest bardziej przebiegła niż nam się wydaje. Może i czujesz się beznadziejnie, ale ja w pełni cię rozumiem. To było przemyślane, zdjęcia były wszędzie, każdy by zwątpił. Nawet chłopaki nie byli do końca przekonani moimi wyjaśnieniami, a kazanie, które otrzymałem od Nialla… Nie chciałbym przeżyć tego ponownie. Dlatego jestem wdzięczny Liamowi, że w końcu przypomniał sobie skąd zna tą całą Ashley. Ulżyło mi również, że ta dziewczyna ze zdjęć, pokazała się na tym filmiku i że to zobaczyłaś. I to ja przepraszam, że nie odbierałem dzisiaj telefonu.
- Ja rozumiem, miałeś prawo być zły – odezwałam się cicho. – Należało mi się, to było głupie z mojej strony, a gdyby nie ty, to… Wolę sobie tego nie wyobrażać.
- Nie wiem, czy można nazwać to do końca złością. Po prostu, gdy zobaczyłem jak on ciągnie cię za sobą, taką bezbronną i protestującą, wystraszyłem się. Bałem się o ciebie i mimo, że zdążyłem na czas, to to uczucie nie minęło. Jesteś dla mnie ważna i chcę się o ciebie troszczyć. Może i z jednej strony była to nauczka, ale z drugiej, wiedziałem, że poszłaś tam z nimi przeze mnie. Nie chcę skazywać cię na niebezpieczeństwo.
- Co ty mówisz? – spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Czy on naprawdę wini siebie za wszystko? – Powiem to tylko raz. – Starałam się przyjąć poważny ton głosu. – To nie jest twoja wina. Chciałam udowodnić coś światu, a tak naprawdę popisałam się głupotą i to nie jest twoja wina. Nie będę powtarzać tego drugi raz, ale jeśli zobaczę, że się tym zadręczasz to pożałujesz – na jego twarzy pojawił się ten cwany uśmieszek, który uwielbiam.
- Tak? A co mi zrobisz?
- To jest groźba. Nie zachęta – spojrzałam na niego spod byka.
- Tęskniłem za tobą – odezwał się, a moje serce biło tak głośno, że jeszcze chwilę, a na pewno wyskoczyłoby mi z piersi.
- Ja za tobą również, nawet nie masz pojęcia jak bardzo – powiedziałam i wsunęłam się między jego ramiona, które pewnie mnie objęły. Położyłam głowę w zagłębieniu jego szyi, rozkoszując się ciepłem bijącym od jego ciała. – I pomyśleć, że tak niewiele brakowało, a bym cię straciła.
- Nie straciłabyś mnie. Nie pozwoliłbym na to – odparł, wywołując na mojej twarzy uśmiech, którego na pewno nie pozbędę się przez jakiś czas. Tak bardzo mi na nim zależy, tak bardzo go potrzebuję, że nawet nie potrafię tego wyrazić. – Co powiesz na to, aby odegrać się na tej dwójce?
- A już myślałam, że zmasakrowanie Brada już tym było.
- Nie, po prostu pokazałem mu, gdzie jego miejsce. Teraz czas, aby przekonał się, że nie wolno zdradzać swoich dziewczyn, a Ashley dowie się, że dzięki manipulacji i władzy nie uniknie upokorzenia – spojrzałam na niego mrużąc oczy, a on tylko poruszył brwiami. Nie wiedziałam co planuje, ale czułam, że to coś wielkiego.
- Chłopaki, patrzcie, kogo przyprowadziłem – odezwał się Liam, pchając mnie delikatnie do salonu. Niall razem z Zaynem krzątali się po kuchni, natomiast Harry leżał na kanapie, przeskakując po kanałach. Uniósł leniwie wzrok spoglądając na Britt, ale gdy jego oczy spotkały się z moimi, odłożył pilot, próbując się podnieść. Wychodzący z kuchni Niall widząc to, zatrzymał go szybko, zmuszając do zajęcia poprzedniego miejsca.
- Spokojnie – odezwał się blondyn. – Zanim zrobisz coś głupiego, poczekaj, aż Liam pokaże nam swoje odkrycie.
- Moment! – krzyknął z korytarza szatyn, gdzie ściągał buty. Przebiegł szybko przez salon, odbierając od Zayna tosta i kierując się do pokoju. Nie minęło piętnaście sekund, gdy biegiem wrócił do nas, stawiając laptopa na stoliku, na przeciwko Harry’ego – Gdzie Lou?
- U Eleanor – odezwał się Zayn, stając za kanapą, opierając się o zagłówek.
- Jego strata – odezwał się Liam, wstając pospiesznie, chwytając mnie za rękę i specjalnie sadzając obok Harry’ego, który nawet nie raczył na mnie spojrzeć.
- Jak dzieci – sapnął Niall siadając na podłodze, z miską chipsów. Natomiast Brittany usiadła obok mnie, nie spuszczając wzroku z szatyna.
- Kilka dni temu, byłem u znajomego. Rozmawialiśmy, wspominając nasze wspólne wypady i nagle mnie olśniło. Już wiem skąd znam tę blondynę. Poszperaliśmy w nagraniach z zeszłego roku i nie uwierzycie, do czego się dokopaliśmy – zapytał retorycznie chłopak, widocznie z siebie zadowolony. – Gotowi?
- Nie opóźniaj! – krzykną Niall, ewidentnie oburzony. Liam przewrócił tylko oczyma i wcisnął play.
Filmik nie był zbyt dobrej jakości, ponieważ kręcony był telefonem komórkowym, a w pomieszczeniu brakowało dobrego światła. Na szczęście wszystko co mieliśmy zobaczyć, dało się zauważyć. Było to kręcone w jakimś domu. Impreza trwała w najlepsze, a z tego co dało się słyszeć, to sam kamerzysta zbliżał się ku końcowi imprezy. Ukazywał co dzieje się wokoło, cicho komentując. Nagle głośny śmiech Liama zakłócił jego mało istotną przemowę, podszedł do chłopaka, z dwoma kubkami napoju, klepiąc go po ramieniu. Nie trudno było się zorientować, że z pewnością nie był to sok. Zastanawiałam się co takiego chce pokazać nam Liam, gdy kamerzysta głośno zagwizdał i skierował telefon na dziewczynę, która podeszła do szatyna. Objęła go od tyłu, dotykając jego mięśni brzucha. Liam zdezorientowany odwrócił się, odciągając od siebie dziewczynę, ukazując jej twarz. Ashley. Spojrzałam przelotnie na Brittany, której mina ukazywała rozbawienie. Przeniosłam wzrok z powrotem na monitor, dalej obserwując sytuację. Blondynka nie dawała za wygraną, nadal dotykając Liama, powoli schodząc w dół. Ten się roześmiał i rozejrzał wokoło, szukając kogoś kto mógłby odciągnąć od niego napaloną nieznajomą. W tym momencie zauważyłam siebie, Brada i Brittany. Brunetka ubierała się, natomiast ja rozmawiałam z chłopakiem. W sumie ciężko było nazwać to rozmową, ponieważ w pewnym momencie zaczął wkładać mi język do gardła. Kątem oka zauważyłam jak Harry się spina, ale starałam się to zlekceważyć, powracając do filmiku. Gdy chłopak się ode mnie oderwał, pożegnał się jeszcze z Britt i odszedł bawiąc się w najlepsze. Natomiast my wyszłyśmy, znikając z pola widzenia. Wtedy ponownie przeszłam do obserwowania Ashley, która nadal próbowała uwieść Liama. Stali bardzo blisko chłopaka, który trzymał telefon więc dało się słyszeć całą rozmowę. Blondynka cały czas oferowała szatynowi, by przenieśli się do sypialni i tam miło spędzili noc. Gdy jednak Liam odmówił, po raz setny, zdenerwowana dziewczyna zaczęła mówić coś na temat opcji zapasowej, bo chłopak jej przyjaciółki nie jest już pilnowany. Odeszła od Liama i jego kolegi, wspinając się na stół. Kiwnęła do chłopaka z konsolą, a ten szczerząc się, zmienił muzykę. Zasłoniłam z niedowierzania dłonią usta, ponieważ to co zobaczyłam doszczętnie mnie zaskoczyło. Ponownie spojrzałam na Brittany, ale tym razem nie było jej już do śmiechu. Ashley tańczyła w rytm muzyki, ściągając z siebie ubrania patrząc na kogoś, kto najprawdopodobniej stał przy wejściu do korytarza. W tym momencie Liam zaczął pokazywać palcem w tamtą stronę, a jego kolega, tak skierował telefon, że bez problemu dało się ujrzeć Brada, stojącego z butelką piwa, nie spuszczającego wzroku z Ashley. Jeśli myślicie, że wtedy byłam zaskoczona, to musielibyście zobaczyć moją reakcję, gdy do Ashley dołączyła się jakaś dziewczyna, którą okazała się być tą, którą widziałam na zdjęciach z Harry’m.
- Znasz ją? – odezwałam się do Brittany, ale zostałam szybko uciszona przez Liama. Filmik skończył się w momencie, gdy Ashley w bieliźnie, została zdjęta ze stołu przez Brada i wyniesiona w stronę sypialni. W dali dało się słyszeć śmiech Liama i kilku innych chłopaków. Ekran zrobił się czarny, a w mojej głowie pojawił się natłok myśli.
- Nie miałam o tym pojęcia – szepnęła brunetka. – Kiedyś widziałam tę dziewczynę, ale nie wiedziałam skąd ją kojarzę. Jezu… Wiedziałam, że to jakaś manipulacja. To było zbyt.. – przestałam jej słuchać. W tym momencie, powróciły ostatnie wspomnienia z dnia, kiedy zostałam potrącona. W końcu wszystko ułożyło się w całość. Dotarło do mnie, że osoby, które brałam za przyjaciół, nie byli nawet moimi znajomymi. Chłopak zdradzał mnie z Ashley, która bez skrupułów wykorzystywała fakt, że nie ma mnie obok. Tamtego dnia nakryłam ich i to wywołało we mnie takie emocje. Gdyby nie to, że Brad za mną pojechał, a ja wsiadłam do samochodu, pewnie dobiegłabym do domu i zaszyłabym się w pokoju. Jednak wszystko potoczyło się inaczej. Doszło do wypadku, a ja straciłam pamięć. Zrobiło mi się słabo, więc oparłam czoło o własne kolana.
- Przypomniałam sobie – westchnęłam. – Oni ze sobą sypiali. Tego dnia ich nakryłam… - Zamknęłam oczy, próbując się nie rozpłakać, ale w tym momencie poczułam dużą dłoń na swoich plecach, która delikatnie je gładziła. Odwróciłam głowę i ujrzałam zatroskany wzrok Harry’ego.
- Ja odwiozę Brittany do domu, a wy w końcu skończcie tę dziecinadę – odezwał się Liam, wychodząc razem z brunetką. Natomiast Niall z Zaynem zaszyli się we własnych pokojach.
- Przepraszam – odezwałam się płaczliwym głosem. – Wszystko popsułam. Mogłam się domyślić, że ta dziewczyna , to jakiś głupi spisek. Harry…
- Ćśśśś – przerwał, przytulając mnie do siebie. Nie chciałam jednak, żeby sprawy nie zostały wyjaśnione, więc niechętnie, ale odsunęłam się od niego.
- Harry, daj mi skończyć. Proszę – spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, na co skinął głową. – Czuję się głupio, że nie domyśliłam się wcześniej. Dopiero teraz wszystko zaczyna mi się układać w głowie. Gdybym posłuchała cię wcześniej, nie byłoby teraz tej całej szopki. Ale nie. Musiałam zgrywać poszkodowaną. Jak zobaczyłam wtedy te zdjęcia poczułam się zraniona i oszukana, nie byłam w stanie dopuścić do siebie myśli, że to jakieś chore przedstawienie. – Poczułam jak długie palce Harry’ego łączą się z moimi, tworząc jedność. – Ja przepraszam, naprawdę przepraszam. Jest mi głupio, czuję się podle, bo zrobiłam szopkę z czegoś, co teraz wydaje się banalne. Wcześniej nie było, ale to mnie nie usprawiedliwia. Ja… Harry, ja nie chcę cię stracić – nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.
- Nie płacz – odezwał się chłopak, wolną dłonią wycierając moje łzy. – To nie twoja wina, skąd mogłaś wiedzieć, że ta dwójka jest bardziej przebiegła niż nam się wydaje. Może i czujesz się beznadziejnie, ale ja w pełni cię rozumiem. To było przemyślane, zdjęcia były wszędzie, każdy by zwątpił. Nawet chłopaki nie byli do końca przekonani moimi wyjaśnieniami, a kazanie, które otrzymałem od Nialla… Nie chciałbym przeżyć tego ponownie. Dlatego jestem wdzięczny Liamowi, że w końcu przypomniał sobie skąd zna tą całą Ashley. Ulżyło mi również, że ta dziewczyna ze zdjęć, pokazała się na tym filmiku i że to zobaczyłaś. I to ja przepraszam, że nie odbierałem dzisiaj telefonu.
- Ja rozumiem, miałeś prawo być zły – odezwałam się cicho. – Należało mi się, to było głupie z mojej strony, a gdyby nie ty, to… Wolę sobie tego nie wyobrażać.
- Nie wiem, czy można nazwać to do końca złością. Po prostu, gdy zobaczyłem jak on ciągnie cię za sobą, taką bezbronną i protestującą, wystraszyłem się. Bałem się o ciebie i mimo, że zdążyłem na czas, to to uczucie nie minęło. Jesteś dla mnie ważna i chcę się o ciebie troszczyć. Może i z jednej strony była to nauczka, ale z drugiej, wiedziałem, że poszłaś tam z nimi przeze mnie. Nie chcę skazywać cię na niebezpieczeństwo.
- Co ty mówisz? – spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Czy on naprawdę wini siebie za wszystko? – Powiem to tylko raz. – Starałam się przyjąć poważny ton głosu. – To nie jest twoja wina. Chciałam udowodnić coś światu, a tak naprawdę popisałam się głupotą i to nie jest twoja wina. Nie będę powtarzać tego drugi raz, ale jeśli zobaczę, że się tym zadręczasz to pożałujesz – na jego twarzy pojawił się ten cwany uśmieszek, który uwielbiam.
- Tak? A co mi zrobisz?
- To jest groźba. Nie zachęta – spojrzałam na niego spod byka.
- Tęskniłem za tobą – odezwał się, a moje serce biło tak głośno, że jeszcze chwilę, a na pewno wyskoczyłoby mi z piersi.
- Ja za tobą również, nawet nie masz pojęcia jak bardzo – powiedziałam i wsunęłam się między jego ramiona, które pewnie mnie objęły. Położyłam głowę w zagłębieniu jego szyi, rozkoszując się ciepłem bijącym od jego ciała. – I pomyśleć, że tak niewiele brakowało, a bym cię straciła.
- Nie straciłabyś mnie. Nie pozwoliłbym na to – odparł, wywołując na mojej twarzy uśmiech, którego na pewno nie pozbędę się przez jakiś czas. Tak bardzo mi na nim zależy, tak bardzo go potrzebuję, że nawet nie potrafię tego wyrazić. – Co powiesz na to, aby odegrać się na tej dwójce?
- A już myślałam, że zmasakrowanie Brada już tym było.
- Nie, po prostu pokazałem mu, gdzie jego miejsce. Teraz czas, aby przekonał się, że nie wolno zdradzać swoich dziewczyn, a Ashley dowie się, że dzięki manipulacji i władzy nie uniknie upokorzenia – spojrzałam na niego mrużąc oczy, a on tylko poruszył brwiami. Nie wiedziałam co planuje, ale czułam, że to coś wielkiego.
Od dnia, w którym Harry
oznajmił, że planuje zemstę na Ashley i Bradzie, minął tydzień. W ciągu tego
czasu nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Każdy normalny człowiek pomyślałby,
że mój chłopak przemyślał swoje słowa i dał sobie spokój z jakimkolwiek
odgrywaniem się nad tą dwójką manipulantów. Jednak znam Harry’ego i wiem, że
nie rzuca słów na wiatr. Zresztą, kilka razy widziałam jak wymieniał z Louisem
i Liamem porozumiewawcze spojrzenia. Nie chciał mi nic powiedzieć, a to
sprawiało, że byłam jeszcze bardziej ciekawa i marudziłam dziesięć razy
bardziej niż normalnie.
- Hej kochanie – wszedł do mojego pokoju, siadając obok mnie na łóżku i całując mnie krótko w usta. Siedziałam z książką na kolanach i wpatrywałam się w niego w zamyśleniu.
- Mam wrażenie, że zadomowiłeś się w tym domu i czujesz się jak u siebie – zaczęłam się z nim droczyć. – Dawno przyszedłeś?
- Jakąś godzinę temu, ale twój ojciec i Megan zaprosili mnie jeszcze na kawę – odparł, a na te słowa moje oczy rozszerzyły się kilkukrotnie, wywołując u niego głośny śmiech.
- Mówisz poważnie? – zapytałam. – Czemu mnie nie zawołaliście?
- Oczywiście, że mówię prawdę. Nie chcieliśmy przerywać ci ciekawej lektury – spojrzał na książkę, którą trzymałam w dłoni, a w jego oczach błysnęła nuta drwiny. – Twój ojciec to naprawdę miły człowiek.
- Mój tata jest kochany – wyszczerzyłam zęby, a Harry zmierzwił moje włosy.
- W sumie przyszedłem zaprosić cię na imprezę.
- Imprezę? – powtórzyłam.
- Liam postanowił zorganizować coś wielkiego, a ja, razem z chłopakami mu pomagamy. Musisz wpaść.
- Chyba mam dość imprez – westchnęłam.
- Ale ta będzie wyjątkowa i nie może cię zabraknąć.
- Mogę zabrać Stephanie? – westchnęłam. Wiedziałam, że z nim nie wygram. Jeśli się na coś uprze, to koniec. Ciężko go przekonać lub odwieść od czegoś.
- Niall już ją zaprosił, więc… - tym razem to on się wyszczerzył, przez co momentalnie oberwał ode mnie w ramię.
- Jesteście okropni! – krzyknęłam, udając obrażoną.
- I tak mnie uwielbiasz – zaśmiał się, przyciągając mnie do siebie, sadzając na swoich kolanach. Objął mnie mocno, miażdżąc mi żebra.
- Harry! Co ty robisz? – wykrzyknęłam, uporczywie łapiąc powietrze. – Udusisz mnie!
- Pokazuję ci jak wiele dla mnie znaczysz – odpowiedział, jeszcze bardziej zacieśniając uścisk.
- Czubku, nie mogę oddychać – powiedziałam, łapiąc go za przedramię. Nic to jednak nie dało, zamiast mnie puścić, wziął zamach i rzucił mnie na łóżko, łaskocząc bez żadnych skrupułów. Uczucia, który pojawiały się w stosunku do Harry’ego były niepewne i powolne ale teraz wiem, że kocham tego kretyna.
- Hej kochanie – wszedł do mojego pokoju, siadając obok mnie na łóżku i całując mnie krótko w usta. Siedziałam z książką na kolanach i wpatrywałam się w niego w zamyśleniu.
- Mam wrażenie, że zadomowiłeś się w tym domu i czujesz się jak u siebie – zaczęłam się z nim droczyć. – Dawno przyszedłeś?
- Jakąś godzinę temu, ale twój ojciec i Megan zaprosili mnie jeszcze na kawę – odparł, a na te słowa moje oczy rozszerzyły się kilkukrotnie, wywołując u niego głośny śmiech.
- Mówisz poważnie? – zapytałam. – Czemu mnie nie zawołaliście?
- Oczywiście, że mówię prawdę. Nie chcieliśmy przerywać ci ciekawej lektury – spojrzał na książkę, którą trzymałam w dłoni, a w jego oczach błysnęła nuta drwiny. – Twój ojciec to naprawdę miły człowiek.
- Mój tata jest kochany – wyszczerzyłam zęby, a Harry zmierzwił moje włosy.
- W sumie przyszedłem zaprosić cię na imprezę.
- Imprezę? – powtórzyłam.
- Liam postanowił zorganizować coś wielkiego, a ja, razem z chłopakami mu pomagamy. Musisz wpaść.
- Chyba mam dość imprez – westchnęłam.
- Ale ta będzie wyjątkowa i nie może cię zabraknąć.
- Mogę zabrać Stephanie? – westchnęłam. Wiedziałam, że z nim nie wygram. Jeśli się na coś uprze, to koniec. Ciężko go przekonać lub odwieść od czegoś.
- Niall już ją zaprosił, więc… - tym razem to on się wyszczerzył, przez co momentalnie oberwał ode mnie w ramię.
- Jesteście okropni! – krzyknęłam, udając obrażoną.
- I tak mnie uwielbiasz – zaśmiał się, przyciągając mnie do siebie, sadzając na swoich kolanach. Objął mnie mocno, miażdżąc mi żebra.
- Harry! Co ty robisz? – wykrzyknęłam, uporczywie łapiąc powietrze. – Udusisz mnie!
- Pokazuję ci jak wiele dla mnie znaczysz – odpowiedział, jeszcze bardziej zacieśniając uścisk.
- Czubku, nie mogę oddychać – powiedziałam, łapiąc go za przedramię. Nic to jednak nie dało, zamiast mnie puścić, wziął zamach i rzucił mnie na łóżko, łaskocząc bez żadnych skrupułów. Uczucia, który pojawiały się w stosunku do Harry’ego były niepewne i powolne ale teraz wiem, że kocham tego kretyna.
W końcu nadszedł dzień
imprezy. Chłopcy wynajęli salę w hotelu i zaprosili połowę mojej szkoły. Jeśli
Harry myślał, że nie skojarzę faktów, to chyba muszę coś z tym zrobić, żeby
uświadomić mu, że nie jestem idiotką. Właśnie czekałam razem ze Stephanie, aż
jej kolega Niall po nas wpadnie.
Harry niestety udzielał razem z Zaynem wywiadu dla pewnej gazety, więc nie mógł
po mnie wpaść. Mimo, że upierałam się razem z przyjaciółką, że sobie poradzimy
i przyjedziemy autobusem, to jednak mój chłopak i rycerz Horan, jednogłośnie
uznali to za lekkomyślną decyzję.
- Kochanie? – do pokoju weszła Megan, razem z Lilly na rękach. – Przyjechał Niall.
- Dziękuję – odpowiedziałam i nim zdążyłam się odwrócić, zostałyśmy w pokoju same, ponieważ po słowach kobiety, Steph od razu pobiegła do blondyna.
- Zakochana? – zapytała, z rozbawieniem w oczach.
- Jak widać – odpowiedziałam, wzruszając ramionami. – Ale nie chce się do tego przyznać.
- Nie tylko ona – spojrzała na mnie wymownie.
- Przecież nie wypieram się swoich uczuć do Harry’ego – odpowiedziałam, nie bardzo rozumiejąc o co chodzi. Przecież nie raz mówiłam jej, że Harry nie jest dla mnie jedynie kolegą.
- Nie mówię o tym – przetarła Lilly buzię, którą ubrudziła od czekolady.
- Megan chodziło raczej o to, że nie tylko Stephanie jest zakochana – do pokoju wszedł mój ojciec, biorąc na ręce swoją młodszą córkę i obejmując w talii Megan.
- Och…- zaskoczył mnie. Poczułam jak moja twarz oblewa się czerwienią.
- Kochanie, nie powinnaś się wstydzić, to normalne, że ludzie są w sobie zakochuję. Harry to porządny chłopak, wyjaśnił mi sprawę z tym skandalem, więc nie mam nic przeciwko, abyście się spotykali – cmoknął Lilly w czoło. – Jesteście oficjalnie parą?
- Tato! – krzyknęłam, zasłaniając twarz dłońmi. Czułam się zażenowana. To był mój ojciec, nie potrafiłam rozmawiać z nim o swoich uczuciach.
- John, zostaw ją w spokoju. Córki, nie potrafią rozmawiać z ojcami o takich rzeczach. Powinno ci wystarczyć, że ma miłość wymalowaną na twarzy – docięła kobieta.
- Teraz ty? – zaskomlałam, na co oboje się zaśmiali.
- Lizz, nie zawstydzaj się tak, tylko leć na tę imprezę. Twoi przyjaciele na ciebie czekają, a Harry z pewnością się stęsknił – ojciec widocznie ze mnie drwił, więc jęknęłam w proteście i skierowałam się w kierunku drzwi.
- Kochanie? – do pokoju weszła Megan, razem z Lilly na rękach. – Przyjechał Niall.
- Dziękuję – odpowiedziałam i nim zdążyłam się odwrócić, zostałyśmy w pokoju same, ponieważ po słowach kobiety, Steph od razu pobiegła do blondyna.
- Zakochana? – zapytała, z rozbawieniem w oczach.
- Jak widać – odpowiedziałam, wzruszając ramionami. – Ale nie chce się do tego przyznać.
- Nie tylko ona – spojrzała na mnie wymownie.
- Przecież nie wypieram się swoich uczuć do Harry’ego – odpowiedziałam, nie bardzo rozumiejąc o co chodzi. Przecież nie raz mówiłam jej, że Harry nie jest dla mnie jedynie kolegą.
- Nie mówię o tym – przetarła Lilly buzię, którą ubrudziła od czekolady.
- Megan chodziło raczej o to, że nie tylko Stephanie jest zakochana – do pokoju wszedł mój ojciec, biorąc na ręce swoją młodszą córkę i obejmując w talii Megan.
- Och…- zaskoczył mnie. Poczułam jak moja twarz oblewa się czerwienią.
- Kochanie, nie powinnaś się wstydzić, to normalne, że ludzie są w sobie zakochuję. Harry to porządny chłopak, wyjaśnił mi sprawę z tym skandalem, więc nie mam nic przeciwko, abyście się spotykali – cmoknął Lilly w czoło. – Jesteście oficjalnie parą?
- Tato! – krzyknęłam, zasłaniając twarz dłońmi. Czułam się zażenowana. To był mój ojciec, nie potrafiłam rozmawiać z nim o swoich uczuciach.
- John, zostaw ją w spokoju. Córki, nie potrafią rozmawiać z ojcami o takich rzeczach. Powinno ci wystarczyć, że ma miłość wymalowaną na twarzy – docięła kobieta.
- Teraz ty? – zaskomlałam, na co oboje się zaśmiali.
- Lizz, nie zawstydzaj się tak, tylko leć na tę imprezę. Twoi przyjaciele na ciebie czekają, a Harry z pewnością się stęsknił – ojciec widocznie ze mnie drwił, więc jęknęłam w proteście i skierowałam się w kierunku drzwi.
Miejsce, w którym odbywała
się zabawa, znajdowało się w samym środku Londynu. Sala była ogromna, a w rogu stał DJ, rozmawiając z osobą, która
zdawała się być jego towarzyszem. Moją uwagę przykuł projektor. Jeżeli oni
wydali mnóstwo kasy, tylko po to by zrobić to, o czym myślę, to chyba
postradali rozumy. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Nialla, który tylko mnie w
tym utwierdził, szczerząc się w moją stronę usprawiedliwiająco. No cóż… Można
się było tego po nich spodziewać. Nagle poczułam jak silny uścisk ramion
zacieśnia się wokół mnie i unosi stanowczo w górę. Po czym osoba, która mnie
trzymała zaczęła iść w kierunku parkietu. Zaśmiałam się, gdy moją szyję
połaskotał jej ciepły oddech. Miałam ochotę się odwrócić i pocałować Hary’ego,
ale jedyne co mi pozostało, to czekać, aż chłopak postawi mnie na ziemi. Gdy
weszliśmy w tłum tańczących osób, postawił mnie delikatnie, nadal nie
odwracając. Zaczęliśmy poruszać się powoli, w rytm muzyki. Nie zwracałam uwagi
na innych, dla mnie liczył się tylko on, jego dotyk, jego oddech na mojej
skórze, jego włosy łaskoczące mój policzek. Po chwili DJ zmienił muzykę, a ja
odwróciłam się w stronę mojego chłopaka, na punkcie którego szalałam.
- Tęskniłem – odezwał się w końcu, swoim specyficznie zachrypniętym głosem. Chciałam się odezwać, ale wtedy jego wargi idealnie wpasowały się w moje. Momentalnie oddałam pocałunek. Po chwili, z powolnego i czułego, zamienił się w coś namiętnego. Przygryzłam jego dolną wargę, a z jego ust wydało się ciche, zaskoczone sapnięcie. Roześmiał się i odsunął, łapiąc powietrze. – Widzę, że ktoś stęsknił się równie mocno jak ja.
- Yhym – odpowiedziałam, zawiedziona, że musieliśmy się od siebie odsunąć. On wyczuł moje rozczarowanie i ponownie złączył nasze usta. Niestety nie na długo, bo już po chwili podbiegł do nas Louis, klepiąc go po ramieniu.
- Stary, ekipa przyszła – krzyknął, by przekrzyczeć muzykę. – Harry sapnął i skwaszony pokiwał głową, na znak, że zrozumiał.
- Czyli jednak miałam rację? Ta cała szopka jest po to, aby dać nauczkę Bradowi i Ashley? – zapytałam.
- Po pierwsze, to nie szopka, tylko impreza. Po drugie, tak, miałaś rację – uśmiechnął się do mnie i pogłaskał mój policzek. – Po prostu załatwiamy dwie rzeczy za jednym zamachem. Pokażemy im, gdzie jest ich miejsce i będziemy się świetnie bawić. Zgadzasz się?
- Okej – odpowiedziałam bez zastanowienia. Nie wiem czy ten cały pomysł mi odpowiadał, ale byłam ciekawa jak to rozegrają.
- Świetnie! – ucieszył się. – Ja pójdę wszystko przygotować, a ty nie oddalaj się. – Pocałował mnie w czoło i pobiegł za Louisem. Natomiast ja skierowałam się w stronę baru, gdzie stała Stephanie, razem z Eleanor.
- Gdzie zgubiłaś Nialla? – zapytałam przyjaciółkę.
- Tam, gdzie ty Harry’ego i Eleanor Louisa – odgryzła się, popijając sok.
- Są jak małe dzieci – powiedziała brunetka, wskazując na piątkę chłopaków, którzy bardzo zaangażowali się w swój plan. Momentalnie przytaknęłyśmy jej, śmiejąc się głośno i kręcąc głowami w zażenowaniu. Jedyne co nam zostało, to czekać, aż skończą tę dziecinadę.
- Gdzie masz swojego rycerzyka? – zapytał nagle męski głos obok mnie. Odwróciłam głowę i ujrzałam Brada, który trzymał kieliszek z alkoholem. Obok, uwieszona na jego ramieniu stała Ashley, uśmiechając się głupawo. Z tyłu dostrzegłam Brittany, która machała mi ochoczo. Wiedziałam jednak, że jestem obserwowana, więc jedyne na co mogłam sobie pozwolić, to nikły uśmiech i porozumiewawcze spojrzenie
- Całe życie byłaś chętna, a w zeszłym tygodniu zgrywałaś takie niewiniątko – parsknęła, patrząc na mnie z pogardą.
- A co? Sypiasz ze mną, że się wypowiadasz? – odgryzłam się. Miałam jej dość i zaczęłam się modlić, aby chłopaki odrobinę się pospieszyli.
- Ashley ma rację – odezwał się brunet. – Najpierw cały wieczór robisz maślane oczka, a potem zgrywasz świętą. – Już chciałam otworzyć usta, ale Stephanie mnie wyprzedziła.
- Ej, Brad? Masz ładnie obitą buźkę, czyżbyś był tak bardzo męski, że nawet nie umiesz się obronić? – dogryzła mu blondynka.
- Dodajmy, że Harry nie ma nawet rysy na twarzy – z pomocą przyszła Eleanor, z kamiennym wyrazem twarzy. Widziałam jak wzbiera się w nim złość, która za chwilę wybuchnie. Spojrzałam na dziewczyny, które ledwo powstrzymywały się od śmiechu. W tamtej chwili wiedziałam, że z pewnością wybrałam dobre towarzystwo.
- Uwaga! Uwaga! – na ziemię sprowadził mnie głos Liama.
- Chcielibyśmy wam podziękować za przyjście. Mam nadzieję, że dobrze się bawicie – zaraz po szatynie, głos zabrał Harry. – Razem z chłopakami przygotowaliśmy dla was pewną niespodziankę.
- Nie jest to impreza bez atrakcji – wtrącił się szatyn.
- Chcemy, abyście w końcu otworzyli oczy – dodał Harry. – Zapraszamy do oglądania.
Zeszli na bok, a Niall wyłączył światła. Na ekranie pokazał się filmik, który ponad tydzień temu oglądałam w mieszkaniu chłopaków.
- Co do cholery – pisnęła Ashley, ciągnąc Brada za rękaw.
- Mówiłaś, że nie będzie problemu z tym piosenkarzykiem od siedmiu boleści – warknął brunet.
- Myślałam, że mnie nie kojarzy – w jej głosie słychać było panikę. Wszystko minęło w zawrotnym tempie. Ekran zrobił się czarny, a Niall z powrotem włączył światła. Na sali dało się słyszeć głośne szepty, a oczy zebranych skierowane były teraz na Brada i Ashley.
- Panie i panowie – przemówił nagle Harry. – Mam przyjemność przedstawić wam wiernego chłopaka i oddaną przyjaciółkę. Lizz nakryła tę dwójkę manipulantów, ale pech chciał, że w efekcie wypadku straciła pamięć. Jednak prawda zawsze wychodzi na jaw, zwłaszcza wtedy, gdy miesza się coraz bardziej, by osiągnąć swój cel.
- Pierdol się! – krzyknął Brad i ruszył w stronę mojego chłopaka, jednak, gdy był już blisko, został zaskoczony, przez Louisa, który chwycił go za ramię, mocno uderzając w szczękę. Kątem oka zauważyłam jak Eleanor wstrzymuje oddech, po czym nie widząc żadnej reakcji ze strony bruneta wiwatuje swojemu chłopakowi.
- Ashley? – odezwał się Harry. – Wiesz, ze jeśli się coś mówi, to trzeba uważać, bo czasami twoje słowa mogą być wykorzystane przeciwko tobie. – Skinął w stronę Liama, który z uśmiechem na ustach odtworzył nagranie głosowe. Była na nim rozmowa Ashley z Brittany na temat osób ze szkoły. Spojrzałam zaskoczona na brunetkę, która z uśmiechem na twarzy wysłuchiwała nagrania. Musiało być ono nagrywane stosunkowo krótko, zaczęłam nawet upewniać się w tym, że było to ukartowane przez chłopaków. Gdy patrzyłam na przyjaciółki Ashley, które zostały wspomniane w nagraniu, zaczęłam zastanawiać się czy wyjdzie ona z tego cało.
- Ty szmato! – krzyknęła w stronę brunetki, doskakując do niej i chwytając za włosy. Brittany zaczęła się bronić, ale mocny uścisk blondynki na jej włosach uniemożliwiał jej jakikolwiek ruch. Niewiadomo skąd znalazł się przy nich Liam, próbując odciągnąć je od siebie. Jednak na marne. Miałam dość jej mściwej natury, nawet głupie filmiki jej nie speszyły. Podeszłam szybkim krokiem, do szarpiących się dziewczyn i jednym ruchem chwyciłam ją za włosy odciągając od Brittany. Dostrzegłam nienawistne spojrzenie skierowane w moją stronę i wiedziałam, że nie odpuści, więc chcąc pokazać gdzie jest jej miejsce zamachnęłam się, sprzedając jej mocne uderzenie w twarz.
- To za to, że zdradzałaś mnie z Bradem, zgrywając moją przyjaciółkę. Za to, że myślisz, że wszystko ci wolno i za to, że chciałaś rozdzielić mnie z Harry’m. Myślisz, że jesteś kimś ważnym, a tak naprawdę jesteś nikim. Myślałam, że to cię czegoś nauczy, ale ty nigdy się nie zmienisz. Skończyłam, a na sali była idealna cisza. Nagle wszyscy zaczęli bić brawo, co strasznie mnie zaskoczyło. Rzuciłam spojrzeniem na Ashley, która szybkim krokiem opuszczała pomieszczenie razem z Bradem, trzymają się za policzek. Pożegnało ich głośne buczenie kolegów ze szkoły.
- To wszystko. Mam nadzieję, że chociaż wy czegoś się nauczyliście – odezwał się Zayn. – Teraz zapraszamy do dalszej zabawy. Drinki na nasz koszt.
- Jakim cudem namówili cię, abyś nagrała tę rozmowę? – podeszłam do Brittany, która poprawiała fryzurę.
- To nie było trudne, chciałam dać im popalić od dłuższego czasu, a filmik Liama i rozmowa z tobą dały mi dużo do myślenia – uśmiechnęła się, spoglądając mi przez ramię. – A teraz pozwól, że się oddalę. Twój chłopak się zbliża. – nim dokończyła już jej nie było. Odwróciłam się, a przede mną stał Harry z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
- Nie wiedziałem, że z ciebie taka bokserka – zaszydził, chwytając mnie za rękę i przyciągając do siebie.
- A ja nie wiedziałam, że taki z ciebie organizator imprez z atrakcjami.
- Jest jeszcze sporo rzeczy, których o mnie nie wiesz – pocałował mnie tuż pod uchem.
- Tak? A jest coś, o czym powinnam wiedzieć teraz?
- Jedna rzecz – odpowiedział szeptem, gdy muzyka zmieniła się na spokojniejszą. Zmarszczyłam brwi, przyglądając mu się uważnie. – Kocham cię.
- Harry… - te dwa słowa sprawiły, że miałam ochotę się rozkleić. Jeszcze nie ochłonęłam, a on ponownie wytrącił mnie z równowagi. Czemu ten chłopak sprawiał, że nie mogłam nad sobą zapanować. Nie było chwili, abym o nim nie myślała, zajmował wszystkie moje myśli i wspomnienia, to był ktoś na kogo czekałam od zawsze. Przyjazd do Londynu sprawił, że zatraciłam swoją wartość, zaczęłam się staczać, raniąc siebie i innych. Robiłam wszystko na przekór, chcąc przypodobać się osobom, którym najmniej na mnie zależało. Jeden dzień, jedna sekunda nieuwagi, a całe moje życie odwróciło się do góry nogami. Zmieniło się niewyobrażalnie, ale wcale nie na gorsze. Dzień wypadku był najlepszym dniem jaki mnie spotkał. Przejrzałam na oczy, znalazłam przyjaciół, którzy się o mnie troszczą, nie wymagając niczego w zamian. Odnowiłam relację z ojcem, zaczęłam więcej czasu przebywać z moją młodszą siostrą, którą wcześniej odtrącałam. A co ważniejsze, spotkałam osobę, która pokazała mi czym jest bezwarunkowa miłość. Ta osoba stała teraz przede mną z sercem wyciągniętym na dłoni, wyznając mi swoje uczucia. Jestem najlepszym przykładem na to, że nigdy nie jest za późno. – Też cię kocham, Harry.
- Tęskniłem – odezwał się w końcu, swoim specyficznie zachrypniętym głosem. Chciałam się odezwać, ale wtedy jego wargi idealnie wpasowały się w moje. Momentalnie oddałam pocałunek. Po chwili, z powolnego i czułego, zamienił się w coś namiętnego. Przygryzłam jego dolną wargę, a z jego ust wydało się ciche, zaskoczone sapnięcie. Roześmiał się i odsunął, łapiąc powietrze. – Widzę, że ktoś stęsknił się równie mocno jak ja.
- Yhym – odpowiedziałam, zawiedziona, że musieliśmy się od siebie odsunąć. On wyczuł moje rozczarowanie i ponownie złączył nasze usta. Niestety nie na długo, bo już po chwili podbiegł do nas Louis, klepiąc go po ramieniu.
- Stary, ekipa przyszła – krzyknął, by przekrzyczeć muzykę. – Harry sapnął i skwaszony pokiwał głową, na znak, że zrozumiał.
- Czyli jednak miałam rację? Ta cała szopka jest po to, aby dać nauczkę Bradowi i Ashley? – zapytałam.
- Po pierwsze, to nie szopka, tylko impreza. Po drugie, tak, miałaś rację – uśmiechnął się do mnie i pogłaskał mój policzek. – Po prostu załatwiamy dwie rzeczy za jednym zamachem. Pokażemy im, gdzie jest ich miejsce i będziemy się świetnie bawić. Zgadzasz się?
- Okej – odpowiedziałam bez zastanowienia. Nie wiem czy ten cały pomysł mi odpowiadał, ale byłam ciekawa jak to rozegrają.
- Świetnie! – ucieszył się. – Ja pójdę wszystko przygotować, a ty nie oddalaj się. – Pocałował mnie w czoło i pobiegł za Louisem. Natomiast ja skierowałam się w stronę baru, gdzie stała Stephanie, razem z Eleanor.
- Gdzie zgubiłaś Nialla? – zapytałam przyjaciółkę.
- Tam, gdzie ty Harry’ego i Eleanor Louisa – odgryzła się, popijając sok.
- Są jak małe dzieci – powiedziała brunetka, wskazując na piątkę chłopaków, którzy bardzo zaangażowali się w swój plan. Momentalnie przytaknęłyśmy jej, śmiejąc się głośno i kręcąc głowami w zażenowaniu. Jedyne co nam zostało, to czekać, aż skończą tę dziecinadę.
- Gdzie masz swojego rycerzyka? – zapytał nagle męski głos obok mnie. Odwróciłam głowę i ujrzałam Brada, który trzymał kieliszek z alkoholem. Obok, uwieszona na jego ramieniu stała Ashley, uśmiechając się głupawo. Z tyłu dostrzegłam Brittany, która machała mi ochoczo. Wiedziałam jednak, że jestem obserwowana, więc jedyne na co mogłam sobie pozwolić, to nikły uśmiech i porozumiewawcze spojrzenie
- Całe życie byłaś chętna, a w zeszłym tygodniu zgrywałaś takie niewiniątko – parsknęła, patrząc na mnie z pogardą.
- A co? Sypiasz ze mną, że się wypowiadasz? – odgryzłam się. Miałam jej dość i zaczęłam się modlić, aby chłopaki odrobinę się pospieszyli.
- Ashley ma rację – odezwał się brunet. – Najpierw cały wieczór robisz maślane oczka, a potem zgrywasz świętą. – Już chciałam otworzyć usta, ale Stephanie mnie wyprzedziła.
- Ej, Brad? Masz ładnie obitą buźkę, czyżbyś był tak bardzo męski, że nawet nie umiesz się obronić? – dogryzła mu blondynka.
- Dodajmy, że Harry nie ma nawet rysy na twarzy – z pomocą przyszła Eleanor, z kamiennym wyrazem twarzy. Widziałam jak wzbiera się w nim złość, która za chwilę wybuchnie. Spojrzałam na dziewczyny, które ledwo powstrzymywały się od śmiechu. W tamtej chwili wiedziałam, że z pewnością wybrałam dobre towarzystwo.
- Uwaga! Uwaga! – na ziemię sprowadził mnie głos Liama.
- Chcielibyśmy wam podziękować za przyjście. Mam nadzieję, że dobrze się bawicie – zaraz po szatynie, głos zabrał Harry. – Razem z chłopakami przygotowaliśmy dla was pewną niespodziankę.
- Nie jest to impreza bez atrakcji – wtrącił się szatyn.
- Chcemy, abyście w końcu otworzyli oczy – dodał Harry. – Zapraszamy do oglądania.
Zeszli na bok, a Niall wyłączył światła. Na ekranie pokazał się filmik, który ponad tydzień temu oglądałam w mieszkaniu chłopaków.
- Co do cholery – pisnęła Ashley, ciągnąc Brada za rękaw.
- Mówiłaś, że nie będzie problemu z tym piosenkarzykiem od siedmiu boleści – warknął brunet.
- Myślałam, że mnie nie kojarzy – w jej głosie słychać było panikę. Wszystko minęło w zawrotnym tempie. Ekran zrobił się czarny, a Niall z powrotem włączył światła. Na sali dało się słyszeć głośne szepty, a oczy zebranych skierowane były teraz na Brada i Ashley.
- Panie i panowie – przemówił nagle Harry. – Mam przyjemność przedstawić wam wiernego chłopaka i oddaną przyjaciółkę. Lizz nakryła tę dwójkę manipulantów, ale pech chciał, że w efekcie wypadku straciła pamięć. Jednak prawda zawsze wychodzi na jaw, zwłaszcza wtedy, gdy miesza się coraz bardziej, by osiągnąć swój cel.
- Pierdol się! – krzyknął Brad i ruszył w stronę mojego chłopaka, jednak, gdy był już blisko, został zaskoczony, przez Louisa, który chwycił go za ramię, mocno uderzając w szczękę. Kątem oka zauważyłam jak Eleanor wstrzymuje oddech, po czym nie widząc żadnej reakcji ze strony bruneta wiwatuje swojemu chłopakowi.
- Ashley? – odezwał się Harry. – Wiesz, ze jeśli się coś mówi, to trzeba uważać, bo czasami twoje słowa mogą być wykorzystane przeciwko tobie. – Skinął w stronę Liama, który z uśmiechem na ustach odtworzył nagranie głosowe. Była na nim rozmowa Ashley z Brittany na temat osób ze szkoły. Spojrzałam zaskoczona na brunetkę, która z uśmiechem na twarzy wysłuchiwała nagrania. Musiało być ono nagrywane stosunkowo krótko, zaczęłam nawet upewniać się w tym, że było to ukartowane przez chłopaków. Gdy patrzyłam na przyjaciółki Ashley, które zostały wspomniane w nagraniu, zaczęłam zastanawiać się czy wyjdzie ona z tego cało.
- Ty szmato! – krzyknęła w stronę brunetki, doskakując do niej i chwytając za włosy. Brittany zaczęła się bronić, ale mocny uścisk blondynki na jej włosach uniemożliwiał jej jakikolwiek ruch. Niewiadomo skąd znalazł się przy nich Liam, próbując odciągnąć je od siebie. Jednak na marne. Miałam dość jej mściwej natury, nawet głupie filmiki jej nie speszyły. Podeszłam szybkim krokiem, do szarpiących się dziewczyn i jednym ruchem chwyciłam ją za włosy odciągając od Brittany. Dostrzegłam nienawistne spojrzenie skierowane w moją stronę i wiedziałam, że nie odpuści, więc chcąc pokazać gdzie jest jej miejsce zamachnęłam się, sprzedając jej mocne uderzenie w twarz.
- To za to, że zdradzałaś mnie z Bradem, zgrywając moją przyjaciółkę. Za to, że myślisz, że wszystko ci wolno i za to, że chciałaś rozdzielić mnie z Harry’m. Myślisz, że jesteś kimś ważnym, a tak naprawdę jesteś nikim. Myślałam, że to cię czegoś nauczy, ale ty nigdy się nie zmienisz. Skończyłam, a na sali była idealna cisza. Nagle wszyscy zaczęli bić brawo, co strasznie mnie zaskoczyło. Rzuciłam spojrzeniem na Ashley, która szybkim krokiem opuszczała pomieszczenie razem z Bradem, trzymają się za policzek. Pożegnało ich głośne buczenie kolegów ze szkoły.
- To wszystko. Mam nadzieję, że chociaż wy czegoś się nauczyliście – odezwał się Zayn. – Teraz zapraszamy do dalszej zabawy. Drinki na nasz koszt.
- Jakim cudem namówili cię, abyś nagrała tę rozmowę? – podeszłam do Brittany, która poprawiała fryzurę.
- To nie było trudne, chciałam dać im popalić od dłuższego czasu, a filmik Liama i rozmowa z tobą dały mi dużo do myślenia – uśmiechnęła się, spoglądając mi przez ramię. – A teraz pozwól, że się oddalę. Twój chłopak się zbliża. – nim dokończyła już jej nie było. Odwróciłam się, a przede mną stał Harry z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
- Nie wiedziałem, że z ciebie taka bokserka – zaszydził, chwytając mnie za rękę i przyciągając do siebie.
- A ja nie wiedziałam, że taki z ciebie organizator imprez z atrakcjami.
- Jest jeszcze sporo rzeczy, których o mnie nie wiesz – pocałował mnie tuż pod uchem.
- Tak? A jest coś, o czym powinnam wiedzieć teraz?
- Jedna rzecz – odpowiedział szeptem, gdy muzyka zmieniła się na spokojniejszą. Zmarszczyłam brwi, przyglądając mu się uważnie. – Kocham cię.
- Harry… - te dwa słowa sprawiły, że miałam ochotę się rozkleić. Jeszcze nie ochłonęłam, a on ponownie wytrącił mnie z równowagi. Czemu ten chłopak sprawiał, że nie mogłam nad sobą zapanować. Nie było chwili, abym o nim nie myślała, zajmował wszystkie moje myśli i wspomnienia, to był ktoś na kogo czekałam od zawsze. Przyjazd do Londynu sprawił, że zatraciłam swoją wartość, zaczęłam się staczać, raniąc siebie i innych. Robiłam wszystko na przekór, chcąc przypodobać się osobom, którym najmniej na mnie zależało. Jeden dzień, jedna sekunda nieuwagi, a całe moje życie odwróciło się do góry nogami. Zmieniło się niewyobrażalnie, ale wcale nie na gorsze. Dzień wypadku był najlepszym dniem jaki mnie spotkał. Przejrzałam na oczy, znalazłam przyjaciół, którzy się o mnie troszczą, nie wymagając niczego w zamian. Odnowiłam relację z ojcem, zaczęłam więcej czasu przebywać z moją młodszą siostrą, którą wcześniej odtrącałam. A co ważniejsze, spotkałam osobę, która pokazała mi czym jest bezwarunkowa miłość. Ta osoba stała teraz przede mną z sercem wyciągniętym na dłoni, wyznając mi swoje uczucia. Jestem najlepszym przykładem na to, że nigdy nie jest za późno. – Też cię kocham, Harry.
Owwww!! Jak słodko! Wiedziałam, że będzie happy end. U Ciebie zawsze są happy endy:D
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu pytasz mnie co myślę o zakończeniu i czy jest dobre... Przecież jest genialnie, słodko i w Twoim stylu:D I tak ma być.
Wracając do treści rozdziału to naprawdę działo się i działo! Nawet na chwile nie mogłam odwrócić się od laptopa.
I się śmiałam i byłam poważna i zaciekawiona i po prostu wszystkie emocje, które można mieć to mi towarzyszyły przy tym rozdziale wiec naprawdę dobrze się spisałaś:) W dodatku będzie jeszcze epilog więc wcale nie taki koniec! :D Z jednej strony chciałabym, żeby to opowiadanie trwało nadal, a z drugiej chce już Lilo i Ziama i Larrego i wszystko inne co jeszcze dla nas napiszesz! :D
PS przepraszam, że treść tego komentarza jest taka chaotyczna, ale w sumie dobrze wiesz co ja myślę o Twojej twórczości i chyba znamy się tak dobrze, że nie muszę dużo pisać żebyś odgadła o co mi chodzi :D
Ojej, jakie to jest urocze. Ja miałam uśmiech na twarzy podczas czytania tej końcówki. Poprawiłaś mi humor jak nie wiem, a miałam dzisiaj wyjątkowo zły dzień. Nie wiem jak ja przeżyję po epilogu tego opowiadania. To jest naprawdę cudowne. Nawet nie wiem co napisać. Zazdroszczę ci takiego talentu i umiejętności oddawania emocji bohaterów, bo to rzadko spotykane. Mam nadzieję, że po zakończeniu tego opowiadania będzie mi jeszcze dane długo cieszyć się twoją twórczością. :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba. Czekam na ten epilog. <3
http://undead-fanfiction.blogspot.com/
Kochana! Jak mogłybyśmy nie przebrnąć? Czytanie Twoich rozdziałów to prawdziwa przyjemność! I bardzo się cieszę, że był taki długi. Musze Ci powiedzieć, że genialnie rozegrałaś akcję! Jestem strasznie szczęśliwa, że się pogodzili i dali wycisk Ashley i Bradowi. Ale musieli mieć miny! Tak cwaniakowali, że w końcu przesadzili. Zadarli z nie tymi ludźmi, co trzeba. Rozśmieszyło mnie to, że Brad niby taki wysportowany, umięśniony, kapitan, gwiazda drużyny, a podszedł taki zwykły Harry i spuścił mu przysłowiowy wpierdol. No rozwaliło mnie to na łopatki:D Nie ma to jak się lansować, a potem wyjść na totalnego imbecyla. Bardzo podobała mi się postawa Harrego, a jak powiedział Lizz, że ją kocha to aż mi serducho zabiło! Byłam chyba w takim samym szoku, co ona.
OdpowiedzUsuńKocham Twoje happy endy!;)
A no i oczywiście wielkie brawa i podziękowania za zdobycie filmu. Bez tego chyba nic by się nie wyjaśniło i nie byłoby takiego efektu. Genialny miałaś z tym pomysł!
Będę tęsknić za tym opowiadaniem:( Czekam niecierpliwie na epilog, chociaż z drugiej strony, będzie mi przykro jak się pojawi, bo to mi uświadomi, że skończyłaś';(
Przy okazji zapraszam do siebie na kolejny rozdział Katiny;)
Ściskam i całuję;*
ooo :* to bylo naprawde genialne ! bardzo dobrze ze odegrali sie na bradzie i ashley ! i wgl przez caly ten rozdzial Harry i Lizz byli mega slodcy ata koncowka urocza :) nie moge uwierzyc, ze to ostatni rozdzial i bedzie juz tylko epilog na ktory czekam :* nie moge sie doczekac i mam nadzieje ze nie bedzie on ostatnia rzecza napisana przez ciebie i bede mogla cieszyc sie jeszcze twoja tworczoscia :* pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń